Rozdział 22

232 23 12
                                    

-- No zostaję z tobą -- powiedział pewnym tonem.

Kłamstwem byłoby powiedzenie, że Amybeth nie zatkało na jego stwierdzenie. Rudowłosa popatrzyła się na niego z uniesionymi brwiami, podczas gdy on pozostał niewzruszony ani trochę.

-- Ja żartowałam, palancie -- już miała zamykać drzwi od łazienki, gdy chłopak powiedział.

-- Ale ja nie.

Nastała cisza, która po chwili została przerwana cichym śmiechem McNulty. Rozbawiona jego postawą, odłożyła piżamę i podeszła do niego, po czym palcem puknęła go dwa razy w czoło.

-- Tobie już totalnie odbiło -- zaśmiała się -- Wyjazd.

-- A co jeśli nie wyjdę, bo mi się nie chcę -- położył się na jej łóżku, zaplatając palce pod głową.

-- Trudno, nie obchodzi mnie to, dzbanie.

-- Ale dlaczego ty jesteś dla mnie taka nie miła? -- uśmiechnął się cwaniacko tylko po to, aby jeszcze bardziej ją poddenerwować.

-- A dlaczego ty jesteś taki upierdliwy? -- odbiła pałeczkę.

-- Idź się myć i potem ustalimy, czy mam ochotę na to, aby iść do siebie, czy nie -- stwierdził, po czym szybko dodał, widząc jej minę -- Zgadzasz się?

-- No niech ci będzie -- mruknęła nafuczona, kierując się do łazienki.

Po niecałych dziesięciu minutach ciepłego prysznicu, umyta i odświeżona Amy wyszła z łazienki, w jednej ręce trzymając ubrania, a drugą poprawiając lekko zaplątane włosy. Miała na sobie ciemnogranatowe spodenki od piżamy, sięgające jej przed kolano oraz za dużą, czarną koszulkę z napisem "Metallica".

-- Luc, zastanowiłam się i stwierdziłam, że... -- urwała, gdy tylko zauważyła, że wymieniony wcześniej chłopak prawdopodobnie śpi.

Jego włosy były rozwalone na wszystkie strony (zresztą jak zwykle), usta lekko uchylone, a oczy spokojnie zamknięte. Przyglądała mu się przez chwilę, dokładnie skanując jego ciało, gdy po chwili zdała sobie sprawę z jednej rzeczy.

On śpi rozwalony na JEJ łóżku.

Chciała natychmiast go obudzić, aby poszedł do siebie albo chociaż położył się na podłodze, aczkolwiek coś jej nie pozwalało. Może fakt, że gdy spał wyglądał całkiem uroczo... to znaczy inaczej.

Mentalnie skarciła się za swoje dziwne stwierdzenie, drapiąc się po policzku, który z niewiadomych dla niej powodów zrobił się lekko ciepły. Poklepała się po nim delikatnie i postanowiła przełamać tą dziwną barierę - budząc chłopaka.

-- Hej, Luc -- wyszeptała, potrząsając nim lekko za bark -- Wstawaj.

-- Yhyyym -- wymruczał chłopak, przewracając się na drugi bok -- Już, już.

-- Ej, ej, ej nie ma tak! -- powiedziała już nieco głośniej Amybeth, kiedy brunet położył się na połowie materaca w taki sposób, że dziewczyna nawet jakby chciała - nie zepchnęła by go sama.

-- Dzisiaj śpię tu -- stwierdził po chwili, odwracając się w jej stronę oraz nadal mając zamknięte oczy -- Nie dam rady wrócić już do siebie.

-- A co ze mną? Gdzie niby ja mam spa...

-- Połóż się obok mnie -- uchylił lekko powieki, a gdy zobaczył jej zdumioną minę, dodał -- Już nie przesadzaj. Przecież się przyjaźnimy, nic się nie stanie.

-- Naprawdę nie możesz położyć się na podłodze -- spytała cicho, lekko speszona rudowłosa.

Chłopak całkowicie otworzył oczy i popatrzył się na nią trochę zmieszany. Sądził, że dziewczyna zgodzi się biorąc pod uwagę, że już nie raz widział ją i Aymeric'a śpiących obok siebie. Po prostu od razu założył, że dziewczynie nie będzie to przeszkadzać.

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz