Zeszłam do piwnicy sprawdzić, jak się ma nasz więzień oraz chciałam zapytać go o pewną rzecz, która niemiłosiernie trapi mnie od dzisiaj rana.
W pomieszczeniu zastałam przywiązanego do krzesła Kian'a. Widzę, że w tej kwestii akurat nie wiele się zmieniło. Enzo natomiast zmienił wartę z Rigi'm.-Dobrze się bawisz? - spytałam uszczypliwie, idąc w kierunku mężczyzny.
-Wyśmienicie - splunął krwią pod moje nogi. -Ale twoje przydupasy biją, jak panienki - zaśmiał się w głos.
-Zwykle nie kierujemy się emocjami względem naszych członków, ale zdarzają się wyjątki i zanim coś powiesz, uprzedzę twoje następne pytanie. Tak dołączysz do nas, czy ci się podoba, czy nie. Natomiast teraz grzecznie zamkniesz mordę i będziesz odpowiadał tylko pytany - zgromiłam go wzrokiem.
-Twoim pomysłem było nasłanie tych chłopaczków na O.G. Bloodsów? - milczał.
-Odpowiadasz, albo każe cię rozjebać - zawołałam do siebie Enzo.
-Twoim pomysłem było nasłanie tych chłopaczków na O.G? - niechętnie ponowiłam swoje pytanie.
-Nie tylko to było moim pomysłem - zaśmiał się, a my w tym momencie dostrzegliśmy migające czerwono - niebieskie światła radiowozu na ścianie w piwnicy, wpadające przez małe okienku na poziomie gruntu.
-Psiarskie! - krzyknęłam zdezorientowana. -Kurwa miała nadajnik! Nie sprawdziliście?! - wykrzyczałam, kiedy zbiegli się pozostali. -Zabierajcie go i uciekajcie, pamiętajcie, by po drodze pozbyć się tego gówna - w pośpiechu wszyscy skierowaliśmy się do fur.
Rozjechaliśmy się w różne strony. Kątem oka, odjeżdżając, obejrzałem się przez ramię. W tylnej szybie dostrzegłam, że za ostatnim Brabusem puściła się jedna radiola, ale powinni sobie poradzić i szybko ją zgubić. O ile wpadną na pomysł wykorzystania terenowych aspektów naszego złotego cudeńka.
Przez najbliższe kilka dni możemy pomarzyć o powrocie do willi, jeśli w ogóle będzie nam to dane. Na szczęście ubezpieczyliśmy się z Carter'em na wypadek takiej sytuacji. Rzecz jasna nie podejrzewaliśmy, że kiedykolwiek będzie nam dane, brać w niej udział, jednakże przezorny zawsze ubezpieczony. Tym bardziej że żyjemy w świecie, jakim żyjemy. Krótko mówiąc, nieobliczalnym oraz nieprzewidywalnym.Po półgodziny schronienie znalazłam na dzielnicy czerwonych w domu ich przywódcy Drake'a. Przewidywalne to, a jakże banalne, że akurat do niego zgłosiłam się o pomoc. Ale pomyślmy, w jakim innym miejscu w obecnej sytuacji mogłabym być bezpieczniejsza, niż dzielnica gangu, która jest omijana szerokim łukiem przez służby porządkowe, ponieważ za dużo przez nich papierkowej roboty, a ciągle spisywanie raportów z tych samych przestępstw z czasem staję się nużące.
Zostałam również poinformowana o sytuacji swoich ludzi. Carter wraz z Jay'em, Sophie oraz mocno problematycznym oponentem skryli się w domu najlepszego przyjaciela staruszka na uboczu poza miastem. Shane z Logan'em uciekli do kolegów po fachu. Rigi natomiast udał się do swojego dawnego, nieczynnego już od paru miesięcy warsztatu samochodowego, zabierając ze sobą Enzo. Amir wykorzystał jeszcze swoje niewymarłe do końca kontakty w branży rozrywkowej i zszedł do podziemi klubów nocnych w towarzystwie Senri'ego oraz Tony'ego.Zakończyłam właśnie rozmawiać przez telefon, gdy do salonu wszedł zastępca Drake'a z trzema pozostałymi członkami ulicznego gangu.
-Problemy w raju? - rzucił ironicznie w moim kierunku.
-Nie twój zafajdany interes - wstałam nerwowo z kanapy, po czym skierowałam się w stronę kuchni.
CZYTASZ
The Legends
ActionZastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądało Wasze życie, gdybyście odeszli od wyznaczonych schematów oraz norm, jakie rządzą światem? Ja często nocami o tym rozmyślałam. Pragnęłam być kimś więcej, niż kolejnym, zwykłym szarym człowiekiem pracującym...