Rozdział 4 Podziemny krąg

401 23 3
                                    


Wyczekiwany przez wszystkich wieczór nadszedł, dziś po raz pierwszy stanę w ringu. I choć nie będzie to moja pierwsza walka to z pewnością najważniejsza. Gdyż od dzisiejszego starcia zależy moje  być, albo nie być. 

Ubrałam się w zmysłową czerń i czerwień, której oczywiście z wiadomych powodów nie mogło zabraknąć w moim stroju. Czarny sportowy biustonosz z przezroczystościami oraz czarne legginsy z czerwonymi wstawkami. Całość dopełniłam rzecz jasna butami w pasującej kolorystyce oraz przydatnymi akcesoriami jak na przykład: krwistymi bandażami bokserskimi. 
Włosy pozostawiłam rozpuszczone, zaś na ramiona zarzuciłam kurtkę i tak przygotowana wyruszyłam na dzielnicę Bloods'ów, na którą podrzucił mnie Tony. 
Nie zapomniałam oczywiście o najważniejszym aspekcie mojego stroju, który założyłam po drodze na Brooklyn. A dokładniej rozchodzi się o czerwoną bandanę szefa gangu wygraną w uczciwej walce, która teraz widnieje przewiązana na moim czole.
Tym razem mój przyjaciel nie będzie mi towarzyszył. W czasie trwania podziemnego kręgu załatwi dla nas istotne sprawy oraz zwerbuje nowych członków, którzy ponoć są warci mojej uwagi. 
Brunet doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że ciężko mi zaimponować. Zatem jestem jeszcze bardziej ciekawa, kogo mi przyprowadzi. Z chęcią zapoznam się z nowymi może niedługo już moimi ancymonkami.

Wysiadłam z mustanga przecznicę wcześniej, ponieważ dla bezpieczeństwa  wolałam przejść się kawałek, niż narażać naszą dwójkę na zdemaskowanie, bądź zniweczenie naszego jakże sprytnego planu na szybki zarobek.

-Widzę  

-Brakuje jednej rzeczy w tym stroju - zlustrowali mnie od góry do dołu.

-Czego? - spojrzałam na szefa gangu.

-Ściągaj to - zdjęłam kurtkę. -I zakładaj - podszedł do mnie, po czym zarzucił mi na ramiona bluzę w kolorystyce oraz tematyce Bloods'ów.

Zapakowaliśmy się do czerwonego muscle car'a i wyruszyliśmy do punktu docelowego naszej podróży. 
Jechałam w samochodzie, którym kierował przywódca gangu, a ja siedziałam obok niego jako pasażer. Z tyłu towarzyszyła nam jeszcze dwójka jego członków. Nie chcieli pokazywać się w zbyt dużej grupie, lecz nie mógł mi również towarzyszyć sam lider, ponieważ trudniej byłoby mu w pojedynkę mnie obronić, jeśli doszłoby do takiej sytuacji.
Bloods'i uważają, że skoro już zdałam się na nich w sprawach podziemnego kręgu, to w zamian nie pozwolą, aby stała mi się krzywda. Choć tak naprawdę chodzi o to, że ich honor znacznie, by ucierpiał gdyby okazało się, że nie potrafią ochronić ,,swojej" dziewczyny, a może raczej, dziewczyny przywódcy". Przecież w końcu nikt nie wie jakie relacje tak naprawdę łączą mnie z ciemnoskórymi mężczyznami.

Zatrzymaliśmy się przed starą, opuszczoną fabryką wybudowaną z czerwonej cegły, której na pierwszy rzut oka nikt nie będzie podejrzewał o nielegalne interesy. Na dworze panowała ciemna noc, gdy zeszliśmy do podziemi budynku. Przed wielkimi, metalowymi, żółtymi drzwiami stało dwóch ochroniarzy. Bez najmniejszego problemu wpuścili naszą czwórkę do środka oraz kazali się kierować zaraz po wejściu na prawo w głąb pomieszczenia, korytarzem na lewe, gdyż tam mieszczą się prowizoryczne pomieszczenia dla uczestników, by mogli przygotować się przed walką. 
Jakby komuś było potrzebne przygotowanie do nielegalnej walki, gdzie nie panują żadne zasady. 

-Widzę, że zagościły u nas nowe twarze - podszedł do nas organizator podziemnego kręgu.

-Zgadza się, odpowiedziałam.

-Czyżbyśmy mieli ten zaszczyt goszczenia na naszym ringu szefa Bloods'ów? - uśmiechnął się szyderczo.

-Może następnym razem - zaprzeczył. -Dzisiaj walczy dziewczyna - spojrzał na mnie.

The LegendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz