Rozdział 30 Podziały łączą

181 12 2
                                    


Brooklyn to urocza ciemnoskóra 16-letnia dziewczyna, która została przygarnięta przez brata swojego 15- letniego kolegi Darren'a. Przyjaźnili się od najmłodszych lat, gdy okazało się, że nastolatka została bez nikogo pod swój dach przyjął ją Malis, najlepszy przyjaciel z dzieciństwa naszego obecnego O.G. Bloodsów. Drake w tamtym okresie był już wtajemniczony w działalności gangów i sam brał w nich czynnych udział. Początkowo wspomagał kolegę finansowo, gdyż brak pracy, dorabianie na boku i utrzymanie dwójki dzieciaków ciągnęło za sobą niemałe koszty. Z czasem udało mu się namówić Malis'a oraz pozostałych członków grupy do przyjęcia go w ich szeregi. Po dołączeniu mężczyzny jego młodsze rodzeństwo automatycznie również zostało zaangażowane w działalność przestępczą. Do momentu objęcia władzy przez Drake'a dzieciaki wykonywały drobne zlecenia dla czerwonych. Na zmianę handlowali narkotykami, okradali drobne sklepiki, udając potrzebujące sierotki, porzucone przez rodziców i  poszkodowane przez los dzieci. Uzbrojone w noże oraz kastety napadały nocami na starszych mieszkańców Nowego Yorku, którzy zbłądzili, bądź nie zdążyli dotrzeć na czas do domów. Jednakże zmieniło się, to gdy pozbawiłam poprzedników władzy i drobnym przypadkiem pomogłam obecnemu przywódcy wskoczyć na miejsce byłego szefa. Od tej pory nastolatki zaprzestały takich działań.
O.G. uważa, że jest to niepotrzebne zapełnianie brudami kartotek dzieciaków oraz zbędne narażanie gangu na zdemaskowanie. Wcześniej nie miał za dużo do powiedzenia w tej kwestii, lecz teraz, czy się małolatom podoba, czy też nie, muszą słuchać swego szefa. Choć Brooklyn wcale nie traktuje mężczyzny w ten sposób. Dla niej to kolejny starszy brat, któremu z nudy w wolnej chwili po naprzykrza się trochę, wygada się z problemów, przez które będzie zmuszony poruszyć niebo i ziemię, by tylko ona nie musiała się martwić. Powiedziałabym, że ma z nim lepsze kontakty, niż z mężczyzną, który opiekował się nią od 4 lat. 

Brooklyn ma długie kruczoczarne włosy z czerwonym ombre sięgające do pasa, zaplecione w warkoczyki ze złotymi zaciskowymi ozdobami na nich. Gdy spina włosy w wysoki kucyk zza jej prawego ucha wyłania się malutki tatuaż w postaci serduszka z zamalowanym na czarno środkiem. Najczęściej nosi ciemne bojówki przyozdobione łańcuchami, lub szare moro, czerwone moro również się zdarza. Krótkie topy przed pępek - ulubiony kolor biały, hebanowy. Strój łączy zazwyczaj z atramentową bomberką, krwistą kurtką, albo zwyczajnie z luźną rozpiętą koszulą tego samego koloru. Najczęściej wybieranymi butami są vansy, sportowe nike, brązowe trapery lub ciężkie smoliste glany. Jeśli chodzi o biżuterię, preferuje średnich oraz dużych wielkości złote kolczyki w kształcie kół. Na szyi najczęściej nosi srebrny nieśmiertelnik z wybitą nieznaną nikomu datą oraz męskim imieniem. Zdarzy się, że zdejmie go czasem na rzecz grubego łańcucha, który dopasowuje do tego na nadgarstku. Pierścionków praktycznie nie nosi, chyba że mamy na myśli troszkę inne pierścionki, niż zazwyczaj noszą kobiety. Podobnie nie przepada za zegarkami, a jeśli już ubiera to tylko swój ulubiony złoto-czarny smartwatch. Drobna, szczupła, wysportowana sylwetka dziewczyny niknie pod luźnymi ubraniami, ale wciąż przyciąga wzrok. Mocny makijaż oczu. Brązowa, albo nude szminka na ustach. Długie, zadbane paznokcie pomalowane na czerwono. Łatwo ją wyprowadzić z równowagi, przez co szybko się denerwuje i wpada w szał, który nie każdy potrafi opanować. Prócz Darren'a oraz Drake'a. Pomimo ciężkiego charakteru to dobra dziewczyna. Ciut zagubiona, ale wystarczy silniejszy charakter, który ją zdominuje i sprowadzi na dobrą drogę. 
Szef czerwonych opowiadał mi, że nie miała łatwego życia. W wieku 12 lat zmuszona była radzić sobie w pojedynkę. Wychowywała ją ulica, a doskonale wiemy, jaki wywiera wpływ na zbłąkanego w świecie człowieka. Tym bardziej, jeśli żyje się na Brooklynie, bądź Bronxie. 
Wychowywała ją samotnie matka, która z powodu swojego narkotykowego uzależnienia tonęła w długach, a ich dom nawiedzały szemrane osoby w celu ponaglenia do spłaty. Dziewczyna nie mogła na nikogo liczyć. Nawet jeśli chciałaby zwrócić się do kogoś o pomoc, to gdzie? Ojca nie znała. Matka Brooklyn nigdy nie wspomniała o nim słowa. Zatem pozostało nastolatce tylko jedno wyjście, ucieczka. Czmychnięcie nocą przez okno swojego pokoju i schodami pożarowymi na ulicę, gdzie rozpoczęła nowe, niebezpieczne, wstydliwe życie. 
Dla 12-letniego dziecka tak nagła zmiana może być tragiczna. Często nie jednemu dorosłemu psychika siada w takich momentach, a co ma powiedzieć mała dziewczynka, która nagle została z niczym? Lecz ona się nie poddała, walczyła. Nie chciała skończyć, jak matka. Wiedziała, że to złe. Kradła, by nie umrzeć z głodu. Spała na dworcach, w opuszczonych domach, kombinowała, jak mogła. Nawet pomimo wstydu żebrała, gdy musiała. Wszystko, by żyć lepiej, niż matka, której szczerze nienawidziła za to co z sobą zrobiła. Kochała ją, ale nie mogła na nią patrzeć.
Długo kryła się ze swoimi problemami. Jednakże Darren pewnego dnia rozszyfrował nastolatkę. Zastanawiał się, dlaczego z dnia na dzień przestała chodzić do szkoły i gdy pewnego dnia spotkał ją w pobliżu, postanowił ją śledzić. Dzięki temu dotarł do kryjówki, w której przebywała, zobaczył, z jakimi warunkami życia musi się zmagać i wtedy wpadł na pewien pomysł. Szybko pognał do domu, wyrwał z niego o niczym nieświadomego, starszego brata, którego w tempie światła zaciągnął do miejsca pobytu Brooklyn.
Takim o to sposobem zyskała dach nad głową oraz towarzystwo.

Nic dziwnego, że Sophie dogadała się z ciemnoskórą nastolatką. Nie bała się przed nią otworzyć, wiedząc, że obie łączy trudne dzieciństwo.

-Szykuję się długa noc - Drake wrócił do ogródka z jeszcze jedną butelką piwa, którą postawił na stoliku przede mną.

-Chyba tak - zaśmiałam się, łapiąc za szkło i biorąc łyka.

-Nasz sojusz nie może opierać się na podłożu emocjonalnym, musi być czysto-biznesowy - zmierzyłam mężczyznę wzrokiem.

-Czego się boisz? - zbliżył się, po czym położył dłoń na moim kolanie.

-A ty się niczego nie boisz? - odsunęłam jego rękę, po czym stałam i stanęłam tyłem do niego.

Dziewczynki poinformowały nas, że wracają do domu.

Mężczyzna wykorzystał moment, złapał mnie za ramię i delikatnie popchnął na ścianę za nami. Przygwoździł mnie do zimnych murów. Prawą ręką powoli zaczął jechać coraz wyżej wzdłuż mojego uda. Natomiast lewą dłoń położył na moim policzku. Zaczął pieścić mną skórę szyi swoimi ustami. 

-Posłuchaj Drake, nie będę twoją zabawką - odepchnęłam go od siebie. -Już raz kiedyś byłam, średnio opłacalna fucha - dodałam ze zdenerwowaniem w głosie.

Czerwony nie wziął tego do siebie, ponieważ ponownie zostałam przy szpilowana do betonowej elewacji. Lecz z tą różnicą, że moje nadgarstki znajdowały się w uścisku mężczyzny nad moją głową. Obejmuje swoimi wargami moje zamknięte, ściska je, niczym klamrą i rozchyla koniuszkiem języka. Początkowo opierałam się, ale uległam. Wpiłam się zachłannie w jego usta. Nasze języki się splotły. Pocałunki zaczęły stawać się coraz gwałtowniejsze. Niepewność przeplata się z ciekawością i niepewnością.

-Przestań! - otrząsnęłam się z żądzy, która mną kierowała. Starając się odtrącić Bloodsa. 

-Przecież chcesz tego - posłał mi łobuzerski uśmieszek, przenosząc ręce na moje pośladki i delikatnie je ściskając.

-Drake! - uniósł mnie do góry, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. -Drake! Do cholery! - posadził mnie na ogrodowym stole nie daleko nas. -Pociągasz mnie, gdy jesteśmy sam na sam moje zmysły, wariują. Kiedy mnie całujesz, ciepło ogarnia całą moją duszę. Twój dotyk powoduje, że rozniecasz we mnie płomień rozkoszy - ujął w dłonie moją twarz. -Lecz nie oddam ci się. Rozumiesz?! - zeskoczyłam ze stołu, po czym wyminęłam mężczyznę. -Wiem, z czym to się je i jakimi prawami rządzi się ten świat, dlatego odmówię ci za każdym razem - skrzyżowałam ręce na piersiach. -Nie bez powodu dziewczyny takie, jak ja nie interesują się mężczyznami takimi, jak ty - dodałam ze spokojem w głosie.

-Bywają wyjątki - stanął obok mnie, obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie.

-Owszem, ale nie w tym przypadku. Wykorzystałeś fakt, że jestem nowa w interesie i jeszcze odrobinę naiwna. Lecz ja zdaję sobie z tego sprawę. Zbliżyłeś się do mnie, bo ci na to pozwoliłam - puściłam mu oczko. 

-Dlaczego bycie zabawką, to słaba fucha? - nawiązał do mojej wcześniejszej wypowiedzi.

-Prześpisz się ze mną i odtrącisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Nie - pogładził mnie po włosach, po czym czule pocałował w głowę.

-Dasz nadzieję, po czym zginiesz w niemającym sensu *drive bay'u? - spojrzałam kątem oka na mężczyznę.

-Nie musi się tak stać - odrzekł bez przekonania w głosie.

-Ale nie jesteś w stanie obiecać? - westchnęłam na jego milczenie.

-Nie zapominaj, że ty także żyjesz w tym świecie - przytaknęłam.

-Żeby robić interesy - stanęłam przed szefem. -Nie ronić łzy i zanosić kwiaty na grób - złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, po czym wyminęłam jego osobę, wróciłam do stolika, przy którym usiadłam w rozkroku, podpierając się rękoma o kolana oraz wzięłam duży łyk piwa, spoglądając w gwiazdy.


*Drive bay -  Najazd na nic niespodziewającego się członka (ów) wrogiego gangu przy użyciu samochodu, dużej ilości osób oraz jeszcze większej ilości broni. Głównie stosowane w społeczności amerykańskiej.

The LegendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz