Rozdział 44 Meksyk

126 9 1
                                    

12 godzin później

Po przedyskutowaniu z rodziną otrzymanej propozycji doszliśmy jednogłośnie do jednej i tej samej konkluzji, a mianowicie: dlaczego, by nie?
Biznes, w którym pracujemy, lubi bywać zdradliwy oraz przewrotny. Nigdy nie wiemy, kiedy nadejdzie koniec, więc warto chwytać się wszystkiego, a nóż widelec może się powiedzie! Tym bardziej że nie mamy nic do stracenia.
Czy latino biznes wart jest tego ryzyka? Z czasem się okaże.
Czy pewnego sensu jesteśmy wykorzystywani? Zapewne, lecz kto na początku nie był, zanim stał się bossem? 
Czy jesteśmy naiwni? Nie! Dlatego nie zginiemy.
Odniesiemy sukces?  Oczywiście! Inaczej nie nazywamy się legendami. Gdyż to o nas mają pisać historię, nie my o nich.
Czy jesteśmy wystarczająco loco*, by podjąć się tego zadania? I to cholera jeszcze jak!

Zatem skoro jesteśmy wystarczająco pierdolonymi loco nikogo nie zdziwi fakt, że 4 godziny później i 41 minut lądujemy samolotem na prywatnym lotnisku w samym Mexico city.
Zaskoczeni?

Kraj Majów i Azteków wita nas z otwartymi ramionami. Gorący klimat atakuje nas od samego początku. Rozpinamy kurtki z nadzieją na złapanie trochę oddechu. Raczej tego rodzaju ubrania nam się tutaj już nie przydadzą. 
Meksyk pomimo śladów swojej burzliwej historii jest miejscem pełnym fascynujących wydarzeń. Mityczna ziemia pełna radości oraz kolorowych zwyczajów. Wspaniałe tereny, zachwycające plaże, malownicze miasta kolonialne, zapierające dech w piersiach pejzaże, pustynie na północy i głęboka dżungla na południu. Wszędzie rozbrzmiewa latynoska muzyka metysów. Codzienne życie w Meksyku szarpane jest przez duże różnice społeczne, kulturowe. Jednakże ten piękny kraj bez problemu nadąża za współczesnością ze względu bogactwa językowego. W dodatku inspiruje pasjonującymi legendami Azteckimi, inspirowanym Halloween Świętem Zmarłych, tradycjami mariachich, śladami tras Cousteau, grobem Pascala, królem Majów Palenque, wyprawami do krasowych studni Jukatanu, czy zwyczajnym spacerem po różnobarwnym lokalnym targu.

Meksykanie są bardzo uprzejmi, zatem oczekują tego samego od turystów względem nich. Na lotnisku uściskiem dłoni przywitało nas pięciu mężczyzn, którzy szybko przetransportowali nasze bagaże do swoich bagażników w czarnych hummer'ów, a nam kazali wsiadać do środka. Meksykanie mają inne poczucie czasu, dlatego podczas podróży musimy uzbroić się w dużą cierpliwość. Mężczyzna, który kilka godzin temu w kasynie zaproponował mi współpracę, ostrzegł mnie, abym w głębi kraju nie eksponowała zbytnio odsłoniętymi częściami ciała, ponieważ samotne kobiety spotkać mogą się z nieprzyjemnymi zaczepkami  oraz brakiem dostępu do niektórych barów. Zdradził nam też, że meksykanie lubią często celebrować różne rzeczy, nieistotne jest dla nich, czy jesteś swój, a może obcy, więc możemy spodziewać się wielu zaproszeń z ich strony do wspólnej zabawy i ani trochę nie dziwić się faktem, że nie znamy danej osoby. 

Samochody zawiozły nas do luksusowej rezydencji urządzonej w mauretańsko-śródziemnomorskim stylu. Importowane marmurowe wykończenia, spektakularne widoki, majestatyczny taras z dużym basenem. Przestronne, komfortowe sypialnie, duża kuchnia,  bar z panoramicznym widokiem, marmurowe fontanny. Przestronne pomieszczenia socjalne i siedem otwartych miejsc parkingowych. Dodatkowo dom został zagospodarowany gatunkami drzew i roślin, które są naturalne dla tego obszaru, a do głównego wejścia prowadzi wybrukowana kamienna ulica i mała piękna ścieżka samochodowa wyznaczona przez kamienne mury oraz las. Obszar ten jest spokojnym rajem z florą, fauną i naturalnym dzikim życiem. Dzięki temu dom wciąż wpasowuje się w hiszpański styl architektoniczny. 

-Wasz nowy dom - nieznajomy wysiadł, gestem dłoni zachęcił nas do wyjść z pojazdów i rozejrzenia się po okolicy. -Bawcie się dobrze - wsiadł ponownie do samochodu. -Widzimy się jutro w pracy - machnął do nas ręką przez okno, po czym rzucił na odchodne, odjeżdżając ze swoją obstawą z terenu rezydencji. 

Gdy brama się zamknęła, a my otrząsnęliśmy się z szoku, jaki nam zafundowano, zgarnęliśmy z odjazdu walizki i udaliśmy się do środka. 

-Czy to nie przesada? - spytał Logan po wejściu do środka.

Na pierwszy rzut oka wnętrze wydawać może się nieco zimne, surowe, pozbawione detali. Lecz po sekundzie dostrzegamy upodobanie do szlachetnych, wyrafinowanych materiałów np. marmuru, a także subtelnych, ale efektownych elementów wystroju. Jasne kolory ścian idealne korespondują z orzechowymi meblami. Prostota i funkcjonalność przyprawiona tutejszymi regionalnymi smaczkami. Natomiast poranna kawa na tarasie sypialni w towarzystwie zapierających dech w piersiach krajobrazów długo nie pozwoli zapomnieć o tym magicznym miejscu.

-Awansowaliśmy - podsumowałam krótko.

-Tak, ale czy wybraliśmy dobrą drogę? - dodał Senri.

-Nie pasujemy tutaj, ale nie znaczy, że nie podbijemy tego miejsca - Carter wyszedł przed szereg, po czym odwrócił się do nas przodem. -Nasza kochana szefowa podjęła duże ryzyko, przyjmując tę ofertę, ale patrząc z innej perspektywy, jest to dla nas ogromna szansa. Wystarczy, że zdobędziemy zaufanie przyszłych sojuszników. Ciężko pracowaliśmy, by tu być, dlatego nie możemy zaprzepaścić tej szansy - wszyscy jednogłośnie przytaknęli na słowa bruneta.

-Skoro staruszek tak mówi, będzie git - zawołał ochoczo Jay wyciągając przed siebie rękę i pokazując kciuk do góry. W końcu jesteśmy zbieraniną przypadkowych osób z ulicy, którzy  stali się jedną, wielką rodziną - dodał po chwili.

Kiedyś ktoś powiedział mi bardzo mądre słowa:

,,Zaryzykuj. Nie ryzykować jest bezpiecznie, ale wtedy nie sięgamy gwiazd, nie uczymy się, nie poznajemy, nie dostrzegamy, nie przemieniamy się. Nic. Im większe ryzyko tym większe szczęście"

My pragniemy szczęścia, jak nikt inny. Dość zakazów, nakazów i życia w strachu. Upragniona wolność, niezależność oraz szansa na lepsze życie stoi przed nami otworem. 
Świadomi byliśmy naszych marzeń, czy pragnień. I świadomie będziemy o nie walczyć!

*Loco - Szalony

The LegendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz