Po naszej pierwszej w dodatku udanej misji chłopaki poszli świętować w kuchni przy szklaneczce dobrej whisky. Ja natomiast potrzebowałam chwili wytchnienia. Nie chciałam psuć im tej chwili moim brakiem obecności. Jak mniemam, nie jest to ich pierwsze zwycięstwo w życiu, lecz cieszy jak każde inne.
Cichcem wymknęłam się na balkon z papierosem w dłoni.
Nocne niebo rozpościerające nad nami, uliczny zgiełk i dobra fajeczka. Czego chcieć więcej? W dodatku zarobiliśmy ćwierć miliona oraz drugie tyle skonfiskowaliśmy w towarze.
Z taką gotówką powoli możemy wkraczać do podziemnego świata. Zaopatrzymy wszystkich w porządną broń plus niezbędne do walki wyposażenie. Natomiast resztę zaskórniaków zainwestujemy w większe mieszkanie, gdyż dłużej nie możemy się gnieździć w tej klitce.
Nie mówiąc już o tym, że właścicielka lokalu, od której to wynajmuje, zaczyna się interesować skąd nagle wokół mnie tu mężczyzn.
Prawdopodobnie zyskuje właśnie nie najlepszą opinię wśród sąsiadów.-Szefowo - skrzyp tarasowych drzwi wyrwał mnie z zamyślenia.
-Coś się stało? - spojrzałam na mężczyznę, który stanął obok mnie.
-Nie znikaj tak - Jay usiadł na plastikowym ogrodowym stołeczku.
-Wybacz, musiałam zapalić - również sobie przycupnęłam naprzeciwko niego.
-Pierwszy raz trzymałaś dzisiaj broń w dłoniach? - spytał, spoglądając na gwiazdy.
Milczałam.
-Przywykniesz - przekręcił głowę w moją stronę. -Pierwszy raz zawsze jest stresujący - siedział w rozkroku lekko przygarbiony, opierając przedramiona na kolanach oraz wpatrywał się uważnie w moją osobę.
-Tylko że ja nie mogę się bać tych pierwszych razów - dwa ostatnie słówka wypowiedziałam dużym naciskiem na ich wymowę. -Wykorzystuję was do własnych celów, a obawiałam się, że będę musiała strzelić - westchnęłam, uderzając pięścią w udo.
-Nie przeszkadzam nam to -złapał mnie za rękę. -Uważaj, bo połamiesz sobie rączkę - dodał z nutką sarkazmu w głosie.
-Świetnie - prychnęłam, zabierając rękę oraz łapiąc się za głowę.
-Szefowa - spojrzałam na Jay'a. -Masz nas od brudnej roboty. Ty masz opiewać w piórka, spoczywać na laurach, zbierać pochwały oraz wypracować dla nas szacunek. Nie twoja rola brudzić sobie rączki. Po prostu kiedy będzie trzeba, użyj swojego uroku i wyciągnij nas z kłopotów - zaśmiał się.
-Mowy nie ma! - zaprotestowałam.
-Doceniamy twoje podejście względem nas, ale nie oszukujmy się, jesteś laską. Możesz być najbardziej hardą suką, jaka stąpa po tym świecie, lecz dalej kobieta. Pomimo siły, wciąż słabsza. W dodatku można cię zranić i osłabić na wiele sposobów, które na mężczyźnie nie podziałają. Naprawdę dasz sobie zadać największy ból dla nas? - wstał ze stołka, po czym podszedł do mnie.
-Tak - przytaknęłam z pewnością w głosie.
-Jesteś pierdolnięta - wyciagnął dłoń w moim kierunku. -Chodź - podałam mu rękę.
Jay dał mi do myślenia. Nazywają go świrem, a rzeczywistości to mądry facet. Jednakże ponoć to właśnie najwięksi wariaci są najbardziej inteligentni.
Myśl o tym, że wie co mi w głowie siedzi, nim to z siebie wyrzucę, jest zastanawiająca. Podejrzewam, że rozszyfrował już nas wszystkich w tym domu.
Jednakże miał rację. Jestem kobietą. Wszyscy doskonale wiemy, jak postrzegają nas mężczyźni. Piękne damy, którym oddają swoje serca. Lecz wciąż słaba płeć, przeszkoda w poważnych interesach. Dlatego w półświatku działa tak mało kobiet. Uważają nas za zbędne w tym miejscu. Ich słabe punkty, które wrogowie mogą wykorzystać. W takich sytuacjach zazwyczaj porzuca się kobiety na pastwę losu. Napastnicy nie pobłażają nam, gdy wezmą do niewoli. Dzieją się wtedy straszne rzeczy, o których lepiej nie mówić na głos.
Do tej pory pamiętam historię Tony'ego o kobiecie, która zawładnęła władzy, a skończyła zgwałcona i skatowana na dnie morza.
Wepchnęłam się w świat, dla którego słowo litość zawsze będzie obce.
Gdybym kiedyś nieoczekiwanie zniknęła, nie chciałabym, aby mnie ratowano. Nie zamierzam być ich kulą u nogi. Wtedy najlepiej, by o mnie zapomnieli i w spokoju pławili się w luksusach. Odbijanie mnie to gra niewarta świeczki. Zapytacie czemu? Odpowiedź jest banalna - przeze mnie mogliby odebrać im wszystko, łącznie z życiem.
W innych przypadkach kobiety ratują się za wszelką cenę, ale nie w świecie przestępczości. Tutaj nasze dusze wędruj wprost do Hadesu.-Jay - w przedpokoju zaczepił na Carter. -Dokąd zabierasz szefową o 3 w nocy? - spytał z zaciekawieniem w głosie.
-Przywiozę ją spowrotem - brunet mężczyzna pokiwał głową.
-Ale nie mówiłem, czy w całym kawałku - wyszeptał złowieszczo pod nosem.
-Jay! - zmierzył go wzrokiem - Szefowo ty pewna jesteś, że chcesz z nim iść? - zapytał z przecięciem. Na jego twarzy malował się grymas niepewności, zaś spoglądając na mnie, mogłam odczytać zmartwienie, a zarazem zagubienie w jego niebieskim i głębokim, jak ocean spojrzeniu.
-Ja bym mu nie ufał - dodał stojący za plecami mężczyzny Enzo.
Mimo drobnych sprzeciwień i protestów pozostałych członków rodziny opuściłam z Jay'em nasz mały, ale jakże przytulny apartamencik na Manhattanie.
Zamaskowany chłopak uznał, że póki jeszcze nie sprzedałam, mojego ukochanego Harleya to posłuży nam do wspólnej, nocnej eskapady, ponieważ jak to powiedział kilka minut wcześniej ,,Będzie się nim lepiej spieprzać w razie czego".
Powinnam się już martwić, czy może dopiero za jakiś czas?
Wsiedliśmy na motocykl, po czym odjechaliśmy w nieznanym mi kierunku.
Jay również wspomniał, że nie powinnam go sprzedawać. Ponieważ jest to jedyna pamiątka po moim wcześniejszym życiu. Pewnego dnia ta maszyna może stać się solą w moim oku. Wtedy będę go szczerze nienawidzić, ale wciąż powinnam go kochać.
Dlaczego kochać, jeśli sprawia nam to ból?
Dlatego, że takie pamiątki również są nam w życiu potrzebne.
Nie wszystkie rany powinny się zagoić. Niektóre lepiej, aby na zawsze zostały rozdrapane.W tej sytuacji zapewne ponownie każdemu nasuwa się na myśl jedno słuszne w tym momencie pytanie : Dlaczego?
Nie udzielę Wam odpowiedzi, ponieważ musiałabym powiedzieć Wam jak macie postępować w życiu. Natomiast tego zrobić nie mogę. Każdy swoje życie musi przeżyć sam. Jednakże z czasem sami uzyskacie odpowiedź. Przekonacie się na własnej skórze. Wtedy również może zrozumiecie, czemu w tamtym czasie pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi.
,,There is no terror in the bang, only in the anticipation of it"
-Alfred Hitchcook
CZYTASZ
The Legends
ActionZastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądało Wasze życie, gdybyście odeszli od wyznaczonych schematów oraz norm, jakie rządzą światem? Ja często nocami o tym rozmyślałam. Pragnęłam być kimś więcej, niż kolejnym, zwykłym szarym człowiekiem pracującym...