10

248 21 156
                                    

***Rey

- No, no, no muszę przyznać to uderzenie było piękne KOCHANIE, szkoda, że wcześniej mi o tej kłótni nie powiedziałaś, bym zrobił popcorn i nagrał - powiedział Ben, który przez ten cały czas siedział za mną na złamanym drzewie. Jakim cudem ja przez ten cały czas nie poczułem jego obecności? - szkoda, że pod koniec jeszcze raz nie dałaś mu w ten głupi czarny ryj... ale i tak jestem z ciebie dumny - powiedział z dumą w głosie i wyprostował się.

- Żebyś zaraz ty nie dostał - powiedziałam wkurzona.

- Co tak ostro kochanie?

- Przestań tak na mnie mówić!

- A jak nie to co? - uśmiechnął się do mnie zadziornie, ostatnio bardzo często to robi, a zwłaszcza wtedy kiedy chce mnie wytrącić z równowagi i się ze mną podroczyć.

- Nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej Solo - chłopak tylko przewrócił oczami. - Nie masz innych spraw do roboty? - zapytałam.

- Nie, Renowie wyjechali tydzień temu, wszystkie papiery wypełnione, wizyta na siłowni odhaczona i mam czas wolny - odpowiedział na moje pytanie.

- To świetnie, za to ja mam dużo na głowie i nie mam czasu.

- Dobrze, rozumiem - powiedział z teatralnym smutkiem i zniknął.

***Kylo

Byłem bardzo dumny i zadowolony z zachowania Rey wobec zdrajcy, odsuwając od siebie przyjaciół, po pewnym czasie straci ich. A jeśli to się stanie to będzie miała mniej powodów, żeby zostać w Rebeli, a jeżeli nasza relacja będzie się układać tak jak teraz na pewno przejdzie na moją stronę, a wtedy będziemy niepokonani. To jest tylko kwestia czasu zanim to nastąpi, ale mam nadzieje, że to się stanie jak najszybciej.

Już jutro wyruszamy na walkę z Ruchem Oporu i to będzie moja szansa, znowu wyciągnę rękę w jej stronę, a ona ją przyjmie. Wiem to. Już ja tego dopilnuję.

***Leia

Właśnie siedziałam w swoim gabinecie, była już dwudziesta druga co oznaczało, że mogę już skończyć pracę na dziś.

Dzisiaj dzień przeminął nawet spokojnie... za spokojnie, miałam dziwne przeczucie, że coś złego się niedługo stanie. Ale przyznajmy szczerze, zestarzałam się przez te ostatnie kilka lat, a ze stratą bliskich mi osób dochodzą kolejne zmarszczki i siwe włosy. Mimo mojego przeczucia, które kiedyś było niezawodne, teraz na każdym kroku wysyła mi sygnał, że zaraz coś się stanie i muszę uważać, co mijało się z prawdą bo nic się nie działo, tylko spokój...

Ostatnio myślałam o emeryturze, ale nie mogłam zostawić Ruchu Oporu, ludzie wierzą we mnie i w to, że zaprowadzę ich do zwycięstwa, w co ostatnio zaczęłam powątpiewać. Najwyższy Porządek na którym czele zasiada mój własny syn, jest z dnia na dzień coraz silniejszy. Boję się, że zawiodę moich ludzi.

Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, nikt o tej porze mnie nie odwiedzał, większość korzystała z wolnego czasu i robili wszystko, żeby oderwać się od pracy. Powiedziałam "proszę" po czym zza drzwi wyłoniła się młoda Jedi.

- Dobry wieczór, przeszkadzam? - zapytała nieśmiało. Uśmiechnęłam się na jej widok.

- Nie, skądże, wejdź - zachęciłam Rey. Dziewczyna weszła zamykając za sobą drzwi i usiadła na kanapie. - Herbaty? - zaproponowałam z uprzejmości, na co dziewczyną pokiwała głową. Po chwili postawiłam na stoliku dwie filiżanki ciepłej herbaty i ciastka. Rozsiadłam się na fotelu naprzeciwko i zapytałam.

- Co sprowadza cię tu o tak później porze Rey? Myślałam, że wyszłaś gdzieś z Finnem, Po'em i Rose - powiedziałam. Byłam zaskoczona jej przybyciem, ale bardzo się cieszyłam. Ostatnio miałyśmy dla siebie mało czasu, a co dopiero mówić o wieczorze z herbatą, chociaż i tak mało kto oprócz Chewiego mnie odwiedza.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz