22

287 16 585
                                    

***Rey

Wstałam z uśmiechem na ustach, całą noc przespałam na miękkim materacu, na ogromnym dwu, a może i nawet trójosobowym łóżku, otulona miękką pościelą oraz w ramionach Bena. Ledwo otworzyłam oczy, a już widziałam czarnowłosego, który leży koło mnie i patrzy na mnie z czułością głaszcząc mnie delikatnie po policzku. Odwzajemniłam uśmiech.

- Dzień dobry – powiedziałam zaspanym głosem przeciągając się. Chłopak odpowiedział mi tym samym i uśmiechnął się do mnie ukazując te urocze dołeczki. Jeszcze kilka miesięcy temu nie przypuszczałam, że jeden uśmiech może wywołać we mnie tyle emocji i wzbudzać tyle zachwytu.

- Wyspałaś się? – zapytał po chwili, ja mruknęłam coś pod nosem i położyłam głowę na jego klatce piersiowej przymykając oczy. Ten jedną ręką mnie objął, a drugą głaskał czule po głowie i plecach. – Jak chcesz to możemy tak przeleżeć cały dzień, nikogo oprócz nas tu nie ma, możemy robić co chcemy i nikt nam nic nie powie – wymruczał mi w ucho.

- Wiem... – powiedziała i popatrzyłam mu w oczy. – Ale to nie jest możliwe... to wszystko jest za piękne aby było prawdziwe. A jak to wszystko jest nieprawdą i wszystko to jest jakiś sen? I tak naprawdę to wszystko co się dzieje jest tylko w mojej głowie? To wszystko jest nierealne, ty… to wszystko… co jeśli za chwilę się obudzimy i okaże się, że to wszystko kłamstwo? Zawsze byłam sama to dlaczego akurat mi się to wszystko zdarzyło? Boję się, że zaraz obudzę się znowu na Jakku i znowu będę sama, a ja już dłużej nie wytrzymam tego - powiedziałam czując jak łzy zbierają mi się w oczach.

- Rey... to było kiedyś, daj przeszłości umrzeć... Nie jesteś sama, już nigdy nie będziesz, zawszę będę przy tobie. Teraz i na zawsze, Obiecuję – powiedział i przytulił mnie mocno jakby się bał, że ucieknę. Jego słowa odbijały się echem po moim umyślę, wiedziałam, że dotrzyma obietnicy, nigdy mnie nie okłamał i tym razem tego nie zrobił.

- Kocham cię – wyszeptałam po kilku minutach w pełni przekonana, że nie kłamię. Nie byłam przedtem czegoś aż tak pewna jak tego uczucia.

- Ja ciebie też Rey... - powiedział ledwo słyszalnym głosem i pocałował mnie delikatnie w czubek głowy. Te kilka pięknych słów i ten niewinny pocałunek, niby taki mały gest, a tyle dla mnie znaczył. Poczułam pewnego rodzaju ulgę, moje serce zabiło szybciej kiedy nasze oczy spotkały się ze sobą, jego spojrzenie wyrażało więcej niż tysiąc słów. Wyciągnął rękę i zaczął mnie głaskać po policzku zahaczając co chwilę kciukiem moją dolną wargę, którą po chwili pocałował. W tym monecie nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że tak powinno być zawsze.

***Kylo

Byliśmy w kuchni i robiliśmy śniadanio-obiado-kolacje. Rey nigdy, by nie mogła przeleżeć całego dnia nic nie robiąc, więc o piętnastej czterdzieści wygramoliliśmy się z łóżka. Właśnie robiłem nam jedzenie – muszę nieskromnie przyznać, że wychodziło mi to nawet nieźle – lecz co chwilę patrzyłem kontem oka na brunetkę, która krzątała się koło mnie i chodziła tanecznym krokiem w rytm ‘’ Put It All On Me’’ która leciała z holoradia. Kiedy przechodziła obok chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem ją bliżej i zaczęliśmy tańczyć.

Gdy się wygłupialiśmy i śmialiśmy nie mogłem przestać myśleć o tym jakie mam szczęście mieć ją przy sobie i nie mogłem wyzbyć się myśli, że właśnie tak powinien wyglądać nasz każdy poranek. Razem, budząc się w ciepłym łóżku ze sobą u boku, w pięknym domu, bujając się i wygłupiając do przeróżnych piosenek. To byłoby coś pięknego, ale niestety wojna jeszcze się nie kończyła, a dopóki trwa nie możemy tak po prostu zniknąć.

***

- Mogę już to zdjąć? – zapytała dziewczyna, która miała zasłonięte oczy czarną chustą.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz