23

238 15 218
                                    

***Rey

Siedziałam w okopach a obok mnie siedzieli Finn i Poe. Byliśmy na lesistej planecie, toczyła się kolejna walka z Najwyższym Porządkiem, jednakże nikt się jej nie spodziewał. Nawet ja. Zza krzaków i pni drzew można było dostrzec strzelających w naszą stronę szturmowców. W tym tłumie próbowałam dostrzec tylko jedną osobę. Osobę, którą kochałam.

- Rey do cholery aktywuj te bomby! - krzyczał na mnie Dameron zdenerwowany, ale tak jak zawsze z błyskiem w oku i determinacją. Bez namysłu nacisnęłam guzik detonatora i po chwili mogliśmy zobaczyć zniszczenie i wybuch. Miałam dziwne przeczucie, że źle robię. Jedi nie powinni zabijać, czułam jak ci żołnierze umierali za coś co wmawiali im od małego i nie mieli prawa decydować o sobie. Po chwili rebelianci pobiegli w tamtą stronę i zaczęli atakować.

Nagle poczułam za plecami obecność Bena, od razu odpaliłam miecz i ledwo co zablokowałam jego cios. Popatrzyłam na jego twarz szokowana, przecież gdybym go nie wyczuła, mógł mi zadać śmiertelny cios w plecy.

- Ben...? – powiedziałam wystraszona widząc tą maskę na jego twarzy i bijący od niego chłód i ciemność. Wiedziałam jedno, to nie był mój Ben którego kocham.

Zaczęliśmy walczyć, chłopak coraz bardziej na mnie napierał i z agresją zadawał ciosy, których nie byłam w stanie odeprzeć.

Nagle wszystko się rozmyło i po chwili nastała ciemność. Ale trwało to zaledwie chwilę, gdyż zobaczyłam przed sobą mroczny tron Sithów i otaczającą go aurę mroku. Znowu usłyszałam ten śmiech co kilka miesięcy temu gdy medytowałam pod okiem Bena. Znowu wyciągnął przede mną rękę, chciałam się temu oprzeć, ale nie panowałam nad swoim ciałem. Gdy wzięłam go za rękę pokazały mi się kolejne wizje.

Widziałam obrazy sprzed ponad trzech miesięcy – z nastoletnim chłopcem i stojącą przed nim zakapturzoną postacią. I znowu ta aura, energia ich otaczająca tak znajoma, a zarazem obca. Zanim zdążyłam się im dokładnie przyjrzeć, już ta wizja rozmyła się zastępując ją kolejną.

Byłam z Benem na statku, wylądowaliśmy w środku jakiegoś większego frachtowca. Czarnowłosy wyszedł sprawdzić co się stało, a ja za nim. Gdy wychyliłam się by sprawdzić co się dzieje, zobaczyłam jak Ben biegnie w stronę jakiejś kobiety, a później bierze ją w ramiona i całuje w czoło.

Kolejna wizja.

Byłam z powrotem na Endorze, albo przynajmniej tak mi się zdawało. Patrzyłam w niebo, a tam dostrzegłam statek Bena, odlatywał beze mnie.

- Ben nie!

***

Obudziłam się z krzykiem na ustach. Siedziałam na łóżku i dysząc ciężko. To był tylko sen, pomyślałam i popatrzyłam na prawą stronę i zauważyłam tam pogrążoną we śnie twarz Bena. Pokręciłam głową zrezygnowana i wstałam z łóżka zakładając na ramiona bluzę mężczyzny i wyszłam na taras z widokiem na Coruscant nocą.

***Kylo

Jęknąłem cicho przeciągając się i szukając ręką po drugiej stronie materacu ciała Rey, lecz nic nie poczułem. Otworzyłem oczy i zobaczyłem puste miejsce tam gdzie powinna spać dziewczyna. Usiadłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu w celu odszukania ukochanej, ale nigdzie jej nie było. Zaniepokoiłem się i nerwowo zacząłem jej szukać po całym apartamencie, który wynająłem.

Nagle zobaczyłem, że wejście na balkon jest otwarte. Zakradłem się tam po cichu, zobaczyłem tam moją zgubę, która stała odwrócona do mnie plecami i patrzyła na rozświetlone bilbordy oraz milion innych świateł, które rozświetlały wielkie miasto. Podszedłem do niej bliżej i objąłem ją w talii kładąc głowę na jej ramieniu.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz