6

278 22 183
                                    


Minęły już dwa tygodnie od mojej rozmowy z Rey i wcale nie żałuje, że to ja zacząłem rozmowę. Ona by raczej tego pierwsza nie zaczęła, jest za bardzo nieśmiała i nie miałaby tyle odwagi. Przez te 14 dni dużo się w naszych relacjach zmieniło, codziennie rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Myślę, że dziewczyna zaczęła mi bardziej ufać i odkrywać swoje emocje.

Cieszyłem się i to bardzo, ale nie dawałem tego po sobie poznać. Za każdym razem kiedy czułem, że zaraz moc nas ze sobą połączy, w środku aż skakałem z radości i wczułem dziwne ciepło na myśl że zaraz ją zobaczę.

Przy niej mógłbym być sobą i nie martwić się, że Ruch Oporu nas atakuje, że jest dużo papierów i spraw do załatwienia, że Hux nie może znaleźć kota, że Millicent wpadła do kibla bo chciała się napić wody. I miałbym święty spokój. Ale właśnie w tym problem. Mógłbym, ale nie mogę. Za długo się starałem na miejsce gdzie jestem. I nie pozwolę, żeby przez tą dziewczynę wszystkie lata pracy poszły na marne. Jestem Najwyższym Przywódcą, mistrzem zakonu Ren i żadna dziewczyna tego nie zmieni! A zwłaszcza Rey i jej nadzieja, że przejdę na jasną stronę! Ben Solo od dawna nie żyje i już nigdy nie wróci!

- Cześć Ben - usłyszałem za sobą słodki i tak bardzo mi znany głoś. Uśmiechnąłem się lekko, ale mój uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił. Kurde Kylo co ty robisz? Ty jesteś zły, a uśmiechasz się na głos jakiejś zbieraczki złomu, co ona ze mną robi?

- Witaj Rey - odpowiedziałem moim bezuczuciowym głosem, nadal stojąc do dziewczyny placami. Westchnąłem i wróciłem do swoich rozmyśleń. Dziewczyna podeszła do mnie.

- Ben, wszystko okej? - zapytała, zaniepokojona. O nie, teraz będzie mnie zamęczać milionami pytań, o Mocy ratuj.

- Tak, wszystko jest dobrze - odpowiedziałem nadal nie patrząc na nią. Miałem ostatnio wrażenie, że przebywanie z nią źle na mnie wpływa i na wierzch ujawnia się jeszcze jakaś cząstka Bena Solo, a na to nie mogę pozwolić.

- Ben popatrz na mnie - poprosiła spokojnym głosem. Popatrzyłem na nią wzrokiem mówiącym, że nie jest w nastroju i nie ma ochoty na rozmowę, ale ona jak zawsze musi swoje. - Co się dzieje? I nawet mi nie wmawiaj, że nic bo i tak ci nie uwierzę - powiedziała. Westchnęłam ciężko i odpowiedziałem.

- To nic takiego, po prostu się nie wyspałem - odpowiedziałem, w połowie zgodnie z prawda. Od początku mojego przejścia na ciemną stronę zaczęły mnie męczyć koszmary, a po tym co wydarzyło się na Starkiller i Sali tronowej nasiliły się. Dzisiaj w ogóle nie zmrużyłem oczu bo jeszcze doszedł ten jebany głos! Nie wiem do kogo on należy, kiedy umarł, czy może ta osoba jeszcze żyje? Wiem tylko, że należy on do użytkownika ciemnej strony. Nic więcej, ale muszę to odkryć.

-Też meczą mnie koszmary Ben... jeśli chcesz o tym porozmawiać to... - powiedziała spokojnie, ale nie chciałem pomocy, a zwłaszcza współczucia od nikogo.

- Nie, zostaw mnie w spokoju, nie masz nic lepszego do roboty?- burknąłem nie mając ani trochę na rozmowę. Rey cofnęła się. Może trochę za ostro ją potraktowałem? Ona chciała mi pomóc a ja jak zawsze muszę się zachować jak ostatni dupek. Popatrzyłem w stronę dziewczyny, która majstrowała coś przy biurku z ponurą miną. Nie no brawo, przeze mnie jest teraz smutna. Postanowiłem to jakoś naprawić, co raczej się nie uda. Podszedłem do niej i powiedziałem:

- Rey, przepraszam ja... - zacząłem ze skruchą w głosie.

- Zamknij się – powiedziała nie patrząc na mnie. Otwierałem usta, żeby coś powiedzieć, ale Moc jak gdyby nigdy nic nas rozłączyła.

Znowu stałem w mojej ciemnej kajucie i nie wiedziałem co mam zrobić.

- Bardzo dobrze Kylo Renie. Nie zwracaj sobie nią głowy i tak nie chcę z tobą rozmawiać. Dobrze wiesz, że tak będzie lepiej, ona jest dla ciebie za dobra, a i tak na ciemną stronę nie przejdzie - odezwał się ten przerażający głos, który nie dawał mi spokoju. Przeszedł mnie dreszcz.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz