Obudziłam się popołudniu nie dość, że na kacu i na podłodze przy ścianie to jeszcze rozczochrana z rozmazanym makijażem i z zaschniętymi łzami na twarzy. Czyli w skrócie, wyglądałam strasznie. Nagle wszystkie wydarzenia z wczoraj uderzyły we mnie z podwójną siłą.
O shit, to nie powinno mieć nigdy miejsca. Jak mogłam wogóle do tego dopuścić? Powinnam zostać wtedy w kajucie.
***
Około godziny 18 dopiero wyszłam z kajuty już w lepszym stanie niż w momencie mojego przebudzenia. Miałam nadzieje, że nie spotkam dzisiaj Finna. Bałam się teraz konfrontacji z nim, chłopak jest dla mnie jak brat, ale wiem, że on chce czegoś więcej niż przyjaźni, ale niestety, nie mogłam mu tego dać. Nie kochałam go, nie kocham go i raczej nie pokocham.
Poszłam do hangaru z nadzieją, że znajdę tam Poe'a i poproszę go o radę. I nie pomyliłam się, chłopak jak zawsze majstrował coś przy swoim X-wingu, a koło niego kręcił się BB-8. Podeszłam w ich stronę.
- Widzę, że balowicz na nogach - powiedziałam śmiejąc się, wczoraj balował na całego, nie dość, że z Finnem miał ten głupi konkurs na to kto więcej wypije, to jeszcze brał, tańczył i śpiewał caraoke. Chłopak wysunął się spod X-winga i na mój widok uśmiechnął się.
- I to na dodatek w świetnej formie. Widzę, że księżniczka parkietu jeszcze żyje, nie to co wszystkie jej koleżanki i połowa Ruchu Oporu - zażartował na co się zaśmialiśmy.
- Widziałeś dzisiaj Finna? - zapytałam. Na co chłopak odpowiedział:
- Tak, ale nie jest w najlepszym stanie po tym co mu wczoraj zrobiłaś - powiedział beznamiętnym głosem wycierając ręce ze smaru X-winga. - Trochę przesadziłaś - dodał. Nie no to chyba jakiś żart.
- To ja przesadziłam? To on chciał mnie pocałować, ja się tylko broniłam! - powiedziałam oburzona.
- Rey, po pierwsze nie denerwuj się, złość piękności szkodzi, a po drugie czy to jest powód, żeby od razu lać go po mordzie, Rey przecież to twój przyjaciel - powiedział z wyrzutem - poza tym on to zrobił nieświadomie, za dużo mu się wypiło i mu odwaliło - bronił przyjaciela.
- Nieprawda - Ja i Poe popatrzyliśmy za siebie i zobaczyliśmy czarnoskórego, który przysłuchiwał się całej rozmowie. Podszedł do nas bliżej jeszcze chwiejnym krokiem co oznaczało, że jeszcze do końca nie wytrzeźwiał.
- Nie odwaliło mi - powiedział pewny swojej wypowiedzi.
- Rey nie słuchaj go, widzisz, że jest jeszcze najebany - powiedział Poe - chodź Finn musimy porozmawiać.
- Nie, poza tym czy ktoś cię kurwa prosił o zdanie? Ja ją kocham a jeśli tego nie akceptujesz to odwal się od nas - powiedział ostro. Czekaj czekaj... czy on powiedział ''nas''? Nie tego było już za wiele, ja nie jestem jego własnością! Pomyślałam, a kiedy chciałam to powiedzieć Finn zwrócił się do mnie.
- Rey, nie wiem czy Cię to interesuje, ale przemyślałem sobie wszystko i wiem co chce mieć w życiu. Rey kocham cię, chcę budzić się koło ciebie, patrzeć codziennie w twoje oczy, ożenić się z tobą i mieć pięcioro dzieci - Co. Tu. Się. Kurwa. Dzieje? Jaki ślub? Jakie dzieci? Zapytałam sama siebie. Bałam się takiej sytuacji i nie chciałam, żeby kiedykolwiek miała ona miejsce. Wiedziałam o uczuciach jakie żywi do mnie czarnoskóry, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Nie chcę go zranić, jest dla mnie jak brat, ale niestety nie da się inaczej. Jakkolwiek bym tego nie powiedziała, to i tak go zaboli. Chłopak patrzył na mnie z nadzieją w oczach. W głowie już planowałam i dobierałam rozważnie słowa, żeby najmniej zabolały.
- Finn ja... przepraszam, ale nie czuję tego samego co ty. Nie kocham cię, jesteś dla mnie jak brat, ale nic więcej. Nie mogę dać ci tego, co oczekujesz i pragniesz - odpowiedziałam rozważnie dobierając słowa. Chłopak spuścił głowę zrezygnowany, czuł się odrzucony, ale szybko podniósł głowę i z całej siły walnął w X-winga Poe'go.
CZYTASZ
Na Drugim Końcu Galaktyki || Reylo
FanfictionMinęło 2 miesiące po śmierci Luke'a Skywalkera i Snoke'a. Ruch Oporu rehabilituje siły do walki z Najwyższym Porządkiem. Rey kontynuuje szkolenie na Jedi, ale na swojej drodze napotyka dużo przeszkód. Kylo Ren przejmuje władze nad Porządkiem i zaczy...