17

230 18 272
                                    

***Kylo

Jak na złość moc nie chciała zakończyć połączenia mojego i Rey. Dziewczyna już od dwóch godzin śpi, a ja siedzę w koncie chatki przykryty kocem i nie mogę zasnąć. Może dlatego, że w Najwyższym Porządku są takie luksusy, wygodnie miękkie łóżko i ogrzewanie na noc? A może dlatego, że siedzę na drewnianej podłodze, w zimnej chatce, przez którą co chwilę przewiewa wiatr? Nie wiem.

***

Pół godziny później poczułem, że zmęczenie bierze nade mną górę. Przymknąłem oczy oczekując na upragniony sen, a kiedy miało to nastąpić usłyszałem krzyk. Krzyk Rey. Od razu poderwałem się na równe nogi rozbudzony, rozejrzałem się po pokoju i dostrzegłem, że dziewczyna siedzi i trzęsie się ze strachu. Bez namysłu podbiegłem do jej łóżka.

- Rey co... - nie dokończyłem bo dziewczyna rzuciła mi się na szyje z płaczem. Spiąłem się, niezbyt wiedziałem co się dzieje, ani czy to wszystko nie jest snem. Po chwili przyciągnąłem do siebie dziewczynę bliżej, przytuliłem ją i głaskałem uspokajająco po plecach i włosach. – Rey ciiii... wszystko dobrze... jesteś bezpieczna skarbie, to był tylko sen... - szeptałem uspokajająco w jej włosy. Starałem się jakoś ją uspokoić, nienawidzę jak dziewczyna, a zwłaszcza Rey płacze... Dziewczyna wtuliła się we mnie, powoli jej oddech się wyrównywał i zaczęła się uspokajać. Po kilku minutach odsunęła się i popatrzyła mi w oczy.

- Ben...? – zapytała niepewnie zachrypniętym głosem, rumieniąc się przy tym delikatnie. Pewnie nie była do końca świadoma tego co robi i w chwili kiedy rzuciła mi się na szyję nie wiedziała, że to ja. Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Wszystko w porządku? Krzyczałaś...

- To tylko koszmar – powiedziała i zacisnęła mocno oczy i rękę w pięść. Było mi jej ogromnie żal, też męczą mnie koszmary, ale sam nie umiem sobie z nimi poradzić, a co dopiero miałbym poradzić jej? Nie wiedziałem jak mam się zachować, nigdy wcześniej nie miałem styczności z taką sytuacją. Po chwili namysłu postanowiłem postawić na najprostszą w świecie rozmowę.

- Rey jutro mi o tym powiesz, ja już może lepiej pójdę... - powiedziałem spokojnie, ale momentalnie dziewczyna zaczęła się telepać i krzyknęła zdesperowana:

- Ben proszę nie! Nie zostawiaj mnie samej... - powiedziała z łzami w oczach, a coś nie pozwalało mi tak po prostu ją zostawić. Usiadłem koło niej na łóżku i ująłem jej drobne dłonie swoimi tak jak to robiłem przez tamte tygodnie co była nieprzytomna. Popatrzyłem na zaszklone od łez czekoladowe oczy kobiety i powiedziałem:

- Rey, nigdy nie zostawię cię samej. Pomimo tego, że wtedy nie dołączyłaś do mnie i kazałaś mi zniknąć i tak byłem przy tobie – powiedziałem zgodnie z prawdą. Pomimo tego, że mnie zraniła i tak nie mogłem jej zostawić, za bardzo mi na niej zależało, chciałem być przy niej i w razie niebezpieczeństwa obronić. Dziewczyna uśmiechnęła się i położyła głowę na moim ramieniu wtulając się w nie.

- Dziękuje... - wyszeptała cicho zaspanym głosem.

- Idź już spać, widzę, że jesteś zmęczona.

- A ty? – zapytała otwierając przymknięte oczy i popatrzyła się na mnie. Uśmiechnąłem się lekko, a co by było gdybym się jeszcze z nią chwilkę podroczyć?

- No wiesz... muszę przypilnować, żeby księżniczce się koszmarek nie przyśnił – powiedziałem i poczochrałem dziewczynę po włosach. Rey zaśmiała się cicho.

- Księciuniu ty już lepiej nie strugaj z siebie takiego bohatera i idź spać – wymruczała zmęczona wtulając się w moje ramie.

- Księżniczko zdajesz sobie sprawę, że kiciunio tu nie ma łóżka?

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz