32

127 7 53
                                    

***Ayshien

Stałam tuż przed drzwiami do chatki mojej mamy. Szybko starłam ostatnie ślady łez, nie chciałam ukazywać słabości, chodź wiedziałam, że nic się przed nią nie ukryje. Uniosłam zaciśniętą rękę w pięść, żeby zapukać do drzwi, jednak zawahałam się. Moja dłoń zatrzymała się kilka centymetrów przed drewnianymi drzwiami i zadrżała. Nienawidzę tego uczucia, zawsze jestem zdecydowana i pewna swoich działań, lecz gdy na stawał czas niepewności... Cała moja pewność ze mnie ulatywała, a w mojej głowie gościł strach i niepokój. Czułam się po prostu wtedy bezradna. Zrezygnowana opuściłam rękę, oparłam się o drzwi i przetarłam wierzchem dłoni twarz.

- Co się że mną dzieje...? - zapytałam cicho samą siebie. Miałam mentlik w głowie i starałam się ustalić jego powód, lecz nic mi nie wpadało do głowy. Pierwszy raz od bardzo dawna nie czułam się tak jak teraz... Byłam zagubiona, przez moją głowę przebiegało milion myśli na raz przyprawiając mnie o ból głowy. Wszystkie dawne, zapomniane przez czas wspomnienia zaczęły wracać jak , a stare uczucia pojawiły się na nowo. Pomimo, że to było nawet przyjemne uczucie nie chciałam go czuć nigdy więcej, bo wiedziałam jakie będą tego konsekwencje. Starałam się jakoś od tego odgrodzić, ale wiedziałam, że pewnego dnia bariera owładnie, a to wszystko zaleje mnie jak tsunami. Przez chwilę zapomniałam o otaczającym mnie świecie, zapomniałam o tym gdzie byłam, co miałam zrobić. Byłam tylko ja i cały ten bałagan, który zostawiłam dawno temu za sobą. Do ziemi sprowadziła mnie jednak moja matka, która otworzyła drzwi, o które się opierałam. W mgnieniu oka wylądowałam na drewnianej podłodze tuż przy jej butach.

- Ayshien, skarbie wszystko w porządku? - zapytała kobieta pochylając się mnie. Popatrzyłam w jej pełne matczynej troski oczy i od razy pożałowałam, że tu przyszłam. Miała i tak już dużo zmartwień na głowie, nie chciałam dokładać jej moich. Westchnęłam ciężko i spuściłam wzrok.

- A czy kiedykolwiek było okej? Wszystko zaczęło się na nowo komplikować - powiedziałam zgodnie z prawdą. Zazwyczaj byłam szczera wobec Leii, po prostu nie umiałam jej okłamać, a gdy już to robiłam było mi z ty po prostu źle. Matka popatrzyła na mnie ze współczuciem i pomogła mi wstać z podłogi.

- Opowiedz mi co się stało - powiedziała stanowczo, ale wyczułam od niej zmartwienie i troskę. Kobieta zaprowadziła mnie powoli do łóżka, po chwili usiadłam na materacu prześcielonym bawełnianym kocem w kolorze morza z delikatnym, ręcznie robionym wzorze wykonanym ze srebrnej nitki. Przejechałam ręką po miękkim materiale, w pewnym monecie poczułam delikatną dłoń na mojej. Odruchowo popatrzyłam na zmartwiony wzrok matki. - Ayshien, córeczko, powiesz mi w końcu co się dzieje? - nie do końca było to pytanie, sądząc po jej barwie głosu, drobnych, niespokojnych ruchach i spojrzeniu byłam wstanie powiedzieć, że była to bardziej niewypowiedziana prośba. Westchnęłam cicho i spuściłam wzrok, lecz skinęłam lekko głową na znak głowy. Zaczęłam jej powoli wszystko po kolei opowiadać. Od początku imprezy, po moją chwili zapomnienia z Poe przy lesie, o tym co Finn zrobił Rey i rozmowie z Dameronem przed tym jak tu przyszłam. Dopiero gdy skończyłam mówić, zauważyłam, że leżałam skulona na łóżku, a głowę miałam położoną na kolanach matki, która głaskała mnie uspokajająco po włosach. Poczułam też ciepłe krople na moim policzku, od razu je starłam z moich zaróżowionych policzków.

- Aysh... Wszystko się ułoży, zobaczysz... Czas goi wszystkie rany...

- Nie w moim przypadku mamo... Gdyby tak było, zapomniałabym o tym co było.

- Zapomnieć, a wyleczyć to dwie różne rzeczy. Weźmy na przykład mnie i Hana... Gdy się rozwodziliśmy, pomimo, że nie mieszkaliśmy razem i znacznie się od siebie oddaliliśmy nie chciałam się z nim rozstać, kochałam go... nadal kocham. Nie mogłam się pogodzić z jego odejściem, starałam się zapomnieć, ale i tak zawsze powracał. Lecz z każdym dniem, docierało do mnie, że on już nie wróci i małymi kroczkami starałam się wyjść na prostą. Udało się, co prawda nadal czasem pojawiał się w moich myślach lecz to już nie miało znaczenia, zaczęłam żyć od nowa. Pewnego dnia i ty zaczniesz, nie możesz dopuścić, żeby przyszłość tobą rządziła. To tylko od ciebie zależy, kiedy się podniesiesz i zostawisz przeszłość za sobą - powiedziała z lekkim uśmiechem, choć wyczułam od niej ból. Popatrzyłam na matkę ze łzami w oczach i przytuliłam się mocno do niej klatki piersiowej. Przez wszystkie lata życia dużo się od niej nauczyłam, gdyby nie ona, byłabym zupełnie innym człowiekiem. Po części ukształtowała moją osobowość i chodź posiadłam większość jej wiedzy, nadal dawała mi wartościowe lekcje i wskazówki, które zostawały ze mną przez kolejne dekady. Jest naprawdę cudowną matką, co prawda popełniła kilka kategorycznych błędów, ale też jest dla siebie czasem zbyt surowa.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz