4

254 23 72
                                    

Właśnie wyszłam ze skrzydła szpitalnego. Niestety nic mi ta wizyta nie dała, ponieważ w Ruchu Oporu mamy bardzo małe zasoby bacty i tylko najciężej ranni ją dostają. Co prawda ze względu na to, że jestem Jedi zaproponowali mi to, ale odmówiłam bo wiedziałam, że komuś bardziej się przyda.

Po naszej porażce Poe poszedł złożyć raport Pani Generał, a mnie odesłali do Doktor Koloni na zabandażowanie ran. Na moje nieszczęście odległość między szpitalem, a gabinetem Organy była duża i kuśtykając doszłam tam po 20 minutach.

Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi, po chwili usłyszałam ciche ''proszę'' co oznaczało, że mogę wejść do gabinetu Pani Generał. Tak i zrobiłam, kobieta siedziała przy dużym, masywnym, ciemnym, drewnianym biurku, a kiedy mnie spostrzegła uśmiechnęła się ciepło i powiedziała:

- Witaj Rey, usiądź - poprosiła, na co ja posłusznie usiadłam na krześle naprzeciwko jej biurka. – Jak się czujesz? - zapytała zamartwiona - słyszałam z raportów, że nawet mocno dostałaś.

- Bywało lepiej - odpowiedziałam nie mają sił na dalszą rozmowę z Panią Generał. W pomieszczeniu nastała cisza, spuściłam wzrok na swoje ręce, bo co miałam niby innego zrobić? Nie chciałam spojrzeć jej w oczy, dobrze wiedziałam co tam zobaczę. Smutek i rozczarowanie, zawiodłam ją i cały Ruch Oporu. Nie chciałam dłużej przedłużać tej bolącej w uszy ciszy, wiedziałam, że i tak poniosę konsekwencje swoich czynów.

- Zawiodłam Panią - wyszeptałam łamiącym się głosem i z trudem powstrzymywałam łzy – przepraszam - tym razem nie wytrzymałam, a po moim policzku spłynęło kilka słonych łez. Kobieta uśmiechnęła się lekko, podeszła do mnie i przytuliła.

- Rey każdy popełnia błędy, nawet ja. Porażka nie czyni nas słabszymi, a wręcz przeciwnie, wzmacnia nas i jest ona nauczycielem. Uczy nas na swoich błędach, żeby później ich nie powtarzać - pouczyła mnie była Pani senator. - Nie jestem na ciebie zła, każdemu mogło się to zdarzyć, poza tym były marne szanse na powodzenie tej misji - pocieszała mnie, uśmiechnęłam się lekko. Miała racje, zawsze ma. Wiedziałam, że zawsze mogę liczyć na jej wsparcie i rady, bardzo często pomagała mi jak tylko mogła w moim szkoleniu. Niestety kobieta nie dokończyła swojego i jej wiedza oraz umiejętności, uniemożliwiał pełne szkolenie, musiałam w większości polegać na starych księgach Jedi z Ahch - to i na zapiskach Luke'a.

- Ale ja jestem Jedi i... - nie dokończyłam bo Organa mi przerwała.

- Oj Rey przestań, oni popełnili mnóstwo błędów, na przykład przez nich narodziło się Imperium, a oni upadli i została ich zaledwie garstka - powiedziała, a ja stanęłam jak wryta. Zawsze myślałam, że oni nigdy nie popełnili błędów i byli idealni, najwidoczniej się myliłam. Na słowa Lei poczułam, jakby zdjęto ze mnie wielki ciężar, ta rozmowa bardzo mi pomogła i zaczęłam nabierać trochę więcej wiary w siebie, za co byłam Pani Generał ogromnie wdzięczna.

- Pani Generał?

- Tak?

- Bo na misji spotkałam pewną kobietę, chyba pracowała z Callem i nazywała się Ayshien... - powiedziałam, ale nie dane mi było skończyć.

- Ayshien? - zapytała z niedowierzaniem.

- Tak, dała mi to i chciała, żebym to Pani przekazała - mówiąc to dałam jej list od kobiety. Organa wzięła go drżącymi rękami, jakby bała się co jest w środku, albo tego od kogo dostała kopertę z wiadomością. Wpatrywała się w niego przez kilkanaście sekund, aby po chwili odłożyć go ostrożnie na biurko.

- Dziękuję Rey, a teraz proszę idź się połóż, to był dla ciebie pewnie ciężki i bardzo stresujący dzień. Drzemka dobrze ci zrobi, zobaczysz - powiedziała z matczyną troską.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz