16

259 19 478
                                    

Rozdział dedykuję wszystkim co pisali próbne egzaminy, mam nadzieję, że dobrze wam poszły ♡

Jeśli ktoś chce to może napisać jak mu poszło itd. Z chęcią poczytam ;)

。・:*:・゚★,。・:*:・゚☆✧・゚: *✧・゚

***Kylo

Minął dzień, jeden, drugi, tydzień... I tak upłynęły dwa tygodnie od operacji Rey, ledwo ją odratowali, gdyby nie jej wola walki i potężna moc jaka w niej drzemie, byłaby już po 5 minutach martwa. Codziennie oprócz lekarzy ktoś ją odwiedzał, ale najczęściej był to ten pilot, zdrajca, jakaś azjatka i czasem moja matka... No i oczywiście ja.

Pomimo tego, że kazała mi zniknąć z jej życia, codziennie siedziałem przy jej nieprzytomnym ciele i czekałem, aż się obudzi. Ale obiecałem sobie, że gdy tylko będę miał pewność, że jest bezpieczna, odejdę tak jak mi kazała. Tak było lepiej dla nas wszystkich, jesteśmy z innych gwiazd, jesteśmy z dwóch różnych bajek, nasze drogi nigdy nie miały prawa się skrzyżować. Poe miał mieć egzekucję i nigdy nie uciec z Finnem, a ona miała zostać na Jakku aż do śmierci, jednak zdrajcu i pilotowi chciało się grać w oszukać przeznaczenie i wszystko się potoczyło inaczej...

Jednak teraz nie zamierzałem o tym myśleć, teraz najważniejsza była ta drobna dziewczyna, która leżała nieprzytomna na łóżku. Pomimo tego, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, nadal była strasznie blada i miała gorączkę. Ująłem jej drobną dłoń swoimi i przyglądałem się jej uważnie.

***

Po trzech godzinach westchnąłem ciężko, powoli już zaczynałem tracić nadzieję. Głaskałem delikatnie kciukiem jej drobną rękę, po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez, wytarłem je rękawem.

- Przepraszam Rey... - powiedziałem łamiącym się głosem do nieprzytomnej dziewczyny - zawiodłem - powiedziałem i po chwili zawahania pocałowałem ją delikatnie w czoło, aby po chwili zniknąć i znaleźć się w sali tronowej.

***Rey

Ciemność, to jedyne co teraz widzę. Ciemny obraz, nie mogę się ruszyć, ani otworzyć oczu, walczyłam, ale na próżno i tak nic tym nie zdziałam. Zadawałam sobie mnóstwo pytań, ale na żadne nie znałam odpowiedzi po chwili znowu straciłam przytomność.

***

Obudziłam się, ale nadal przed oczami miałam ciemny obraz, chciało mi się płakać, ale nie mogłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, bałam się, znowu zostałam sama. Skuliłam się w sobie, skoncentrowałam na innych zmysłach i wtedy coś poczułam, ktoś trzymał mnie za rękę i gładził ją delikatnie, jakby bał się, że może mi się coś stać. Po chwili owiała mnie woń ostrych, ale przyjemnych w zapachu perfum które mnie otuliły, nie mogłam tego zapachu pomylić z jakimkolwiek innym, tylko jedna osoba ma aż tak charakterystyczny zapach - Ben.

Poczułam dziwny przypływ gorąca, nie spodziewałam się, że on będzie się o mnie martwił, a zwłaszcza po tym co mu powiedziałam... Nagle poczułam wielki wstyd oraz smutek, nigdy nie chciałam go zranić, a gdy to robiłam i tak był przy mnie.

- Przepraszam Rey... zawiodłem - powiedział facet łamiącym się głosem, coś mną wstrząsnęło, jeszcze nigdy nie słyszałam u niego aż takiej rozpaczy w głosie. Bolało mnie, że znowu przeze mnie cierpi. Chciałam krzyczeć, cokolwiek powiedzieć, zaprzeczyć, ale nic nie mogłam zrobić, ale przez to tylko straciłam siły, a co za tym idzie, przytomność.

***

Skoncentrowałam całą swoją energię w jednym celu, żeby otworzyć oczy, udało mi się, lecz ta chwila nie trwała długo, ponieważ jasne światło oślepiło mnie. Po chwili było już lepiej, wpatrywałam się tępym wzrokiem w sufit próbując sobie przypomnieć co się wydarzyło. Jak na zawołanie wspomnienia z misji na Kuat uderzyły we mnie. Jęknęłam cicho i rozejrzałam się po pokoju w którym byłam, leżałam na twardym jak zwykle łóżku, koło mnie był mały stolik, ale była jedna wielka różnica pomiędzy dwoma poprzednimi bazami. A mianowicie była to chatka z drewna a z małych okien było widać wiejące na wietrze zielone liście. Jęknęłam i popatrzyłam w stronę drzwi i zobaczyłam w nich wychodzącego mężczyznę w skórzanej, brązowej kurtce, od razu wiedziałam kto to.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz