30

169 10 145
                                    

Hello There moje ukochane porgi!

Witam wszystkich w ten piękny, piątkowy wieczór!

jest tu ktoś jeszcze? Jeśli tak, to przepraszam za długą nieobecność i proszę o wybaczenie i wyrozumiałość, weny nie było,czasu też nie. W skrócie mam bardzo napięty w sprawdzianach i próbnych egzaminach grafik (drugie próbne piszę od wtorku do środy w następnym tygodniu, wiec trzymajcie kciuki). Lecz mam nadzieje, że ten rozdział (który liczy sobie aż 2863 słów) wam to chociaż troszkę wynagrodzi.

bez dłuższego przedłużania zapraszam do czytania!

***Rey

W głośnikach dudniła muzyka, na parkiecie szaleli rebelianci, a przy stołach toczyły się ożywione, głośne rozmowy. Gdzieś w tłumie co chwilę migała mi przed oczami Ayshien, która wydawała się być w swoim żywiole. Zdecydowanie to były jej klimaty. Nie moje. Trzymałam się na uboczu, starałam się unikać pijanych znajomych i nachalnych osób, wolałam się przyglądać niż bawić. Siedziałam na krawędzi klifu, nogi miałam spuszczone w dół, a wzrok skierowany ku gwiazdom. Ledwie przyszłam, a już zaczęłam żałować, że nie zostałam z Benem. Sto razy bardziej wolałam jego towarzystwo. Ale było już niestety za późno, decyzja została podjęta. Westchnęłam cicho i zamknęła oczy. Skupiłam się na mocy, nic inne się teraz nie liczyło, byłam tylko ja i moc... Do czasu.

- Rey - poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Wyrwana z zamyślenia jak oparzona odruchowo popatrzyłam w tamtą stronę. Po chwili moje oczy napotkały Finna, który patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. - Wszystko okej? - zapytał siadając obok mnie. Skrzywiła się lekko gdy poczułam od niego mocną woń alkoholu.

- Tak, wszystko okej.

- Dlaczego sama siedzisz, impreza jest tam - powiedział wskazując na bawiących się za nami rebeliantów.

- Nie mam dziś ochoty na imprezę i porannego kaca - odpowiedziałam.

- A może tego właśnie potrzebujesz? Ostatnio tylko ćwiczysz, rozrywka i zabawa też jest w życiu potrzebna. Trzeba korzystać puki można, bo to wszystko cię ominie i na stare lata będziesz żałować. Twoja przyjaciółeczka dobrze się bawi, ty też spróbuj - zaczęłam analizować słowa przyjaciela. Może miał rację? Może powinnam się rozerwać i zacząć żyć? Chłopak wstaną i popatrzył na mnie z góry. - To jak? Idziemy - mówiąc to wyciągną w moją stronę dłoń. Zawahałam się, ale ostatecznie przyjęłam jego dłoń. W jego oczach dostrzegłam blask i iskrę... Nadziei? Nie byłam pewna, ale po chwili zapomniałam o tym, a chłopak pomógł mi wstać.

Po chwili doszliśmy do wielkiego stołu, jednak nie było tu za dużo ludzi, większość tańczyła na parkiecie, towarzyszyła DJ'owi lub wyciągali zioła przy lesie. Na środku stołu siedział Poe i standardowo podrywał jakaś kobietę, tylko, że tym razem to nie była byle jaka kobieta. Tylko Ayshien. Siedziała obok niego wystawiona i śmiała się w niebo głosy, a on patrzył na nią z uśmiechem. Kiedy mnie spostrzegła wstała od stołu pośpiesznie.

- Reeeeyyyy! No nieeee tu tutaj? Szok i niedowierzanie normalnie - zaczęła się śmiać i przytuliła mnie. Od razu poczułam od niej alkohol, a jej głos brzmiał inaczej i przeciągała niektóre wyrazy.

- Ayshien dobrze się czujesz? - zapytałam z troską, kiedy się ode mnie odsunęła. Miała rozszerzone źrenice i wzrok cały czas jej gdzieś uciekał.

- Kochana - powiedziała kładąc mi ręce na ramionach - nigdy nie czułam się lepiej - powiedziała śmiejąc się głupio, a po chwili wróciła do Poego, który właśnie popijał sokiem jakiś alkohol. Wnioskując po jego posturze i charyzmie mogłam spokojnie stwierdzić, że to nie jest jego pierwszy kieliszek dzisiejszej nocy. Zmarszczyłam czoło, nie podobało mi się to ani trochę, ale co ja miałam do powiedzenia? Nic, to nie moje życie, ale miałam przeczucie, że rano brunetką będzie tego żałować. Ja też będę. Pomyślałam, kiedy Finn dał mi do ręki kieliszek z alkoholem, po chwili opróżniłam jego zawartość. Czas rozpocząć zabawę.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz