27

204 16 228
                                    

***Ben

Całą podróż na Naboo śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Rey i Ayshien bardzo dobrze się dogadywały, okazało się, że mają dużo wspólnych tematów do rozmów co przyjąłem z wielką ulgą. Oczywiście nie obyło się bez żenujących wspomnień ze mną w roli głównej. Ayshien nie mogłaby zmarnować okazji do upokorzenia mnie, byłem na nią za to trochę zły, ale wiedziałam, że nie jestem w stanie wystarczająco długo się na nią gniewać. Taki jej urok i trzeba się z tym pogodzić. Wiele razy opowiadała i wspominała Rey jaki byłem w akademii, było dobrze, ale do czasu... Aysh zaczęła mówić o naszym ślubie, dzieciach i o zakładaniu rodziny. Czułem przez moją więź z Rey, że czuję się bardzo niekomfortowo i widziałem jak usilnie stara się zmienić temat. Nie dziwie jej się, gdy moja siostra już coś zacznie mówić, nie odpuści i do upadłego będzie cię dręczyć tym samym tematem.

***

Gdy dolecieliśmy była już noc, na niebie świeciło milion gwiazd, a księżyc oświetlał tafle spokojnego jeziora. Ja i Ayshien nie zgadzamy się w wielu sprawach, ale tu muszę przyznać jej racje – Naboo to najpiękniejsza i najspokojniejsza planeta w całej galaktyce z idealnymi warunkami do normalnego życia. Po chwili dziewczyny wyszły ze statku a ja zostałem zmuszony przytargać ich rzeczy do pokoju, no bo przecież jak facet to to zrobi Eh... Co za niesprawiedliwość.

- O mocy jak ja dawno tutaj byłam – powiedziała brunetka rozglądając się po moim domu. – To co głodni? Masz coś w lodówce prawda? – zapytała dziewczyna, kierując się w stronę kuchni. Po chwili gdy dotarła do swojego celu uśmiechnęła się szeroko. – To co chcecie?

- Ja chyba pójdę spać, jestem trochę zmęczona – powiedziała niepewnie Rey i zaczęła się kierować w stronę schodów na piętro.

- Wiesz co Ayshien, ja chyba też pójdę się położyć...

- Dobranoc Rey. A ty kochanieńki zostajesz ze mną, mamy parę spraw do omówienia – powiedziała a ja jęknąłem w duchu. Mocy dlaczego? Wzrokiem wodziłem za moją ukochaną dopóki nie zniknęła mi z oczu. Po chwili popatrzyłem z wyrzutem na moją siostrę, a ona tylko rozłożyła ręce i uśmiechnęła się.

***

Minęło pół godziny odkąd Rey poszła spać, a przynajmniej tak powiedziała. Chciałem do niej pójść, ale Ayshien skutecznie to uniemożliwiała. Cały czas mówiła o tym jak sobie radziła i co widziała, uśmiechała się i z dużym zaangażowaniem o tym mówiła. Byłem z niej dumny i cieszyłem się jej szczęściem. Odniosła sukces i zwiedziła mnóstwo planet, w sumie ja też, ale w zupełnie innym celu niż ona. W pewnym monecie zacząłem się zastanawiać czy Rey by się spodobały te wszystkie miejsca, w których była brunetka.

- Ben? - powiedziała zaniepokojona kobieta, widząc, że przestałem jej słuchać i myślami jestem gdzieś daleko stąd. Po chwili położyła mi rękę na ramieniu. - Coś się dzieje? - zapytała patrząc mi w oczy. - Chodzi o Rey mam racje? - lekko skinąłem głową i za wszelką cenę starałem się uniknąć jej wzrok, ale bezskutecznie. Zaklinałem w myślach. - Widzę jak na nią patrzysz, jeszcze chwilę się pogniewa i wszystko będzie dobrze.

- Oby... - powiedziałem słabym głosem.

- Na pewno. Idź z nią porozmawiać i... - ściszyła głos i pochyliła się lekko w moją stronę. - zabierz ją do naszej kryjówki - powiedziała z uśmiechem, popatrzyłem na nią zszokowany.

- Na prawdę?

- Tak, naprawdę.

- Ale przecież tylko my mieliśmy...

- Wiem, pamiętam. Ale teraz Rey jest prawie jak członek rodziny i możesz ją tam zabrać.

- Ayshien ja... nie wiem co powiedzieć... Jesteś pewna?

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz