36

85 7 55
                                    


ZuziaM924 nie żyje!
Ana jej miejscu pozostał tylko jej duch

Czyli ZMora!


Zapraszam do czytania i przeczytania do końca mojej długiej, nudnej notki





***Hux

Gdybym jednym słowem miał opisać obraz nędzy, rozpaczy i depresji byłoby to z pewnością ,,Ben". Od dwóch tygodni prawie nie sypiał, w nocy po zakończonej bitwy upił się do nieprzytomności i nie dało się go przywrócić do porządku. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie... Ayshien też nie znała go z tej strony. Kilka razy zwróciłem się do niej o pomoc, jednak nie umiała mi jej udzielić. Doprowadzał się do ruiny, Moc wie co mogłoby się stać, gdybym go nie pilnował. Pomimo problemów z Benem, starałem się być dobre myśli, a zwłaszcza po tym jak dowiedziałem się, że stan Rey trochę się polepszył. Kobieta nadal pozostała była nieprzytomna i nie wiadomo kiedy się obudzi, lecz wszyscy mieli nadzieje, że stanie to się w niedługim czasie. W Ruchu Oporu brakuje medyków i pomimo wszelkich starań nie mogą jej pomóc. Po padaniu jednego z leków dostała ataku i była bardzo blisko połączenia się z Mocą na dobre. Postanowiłem jednak razem z Ayshien zataić ten fakt przed Benem. Nie wiedzieliśmy jak mógł na to zareagować.

Po tym jak zabrałem mu dostęp do wszelkich używek, Ben starał się jakoś funkcjonować i żyć jakby nic się nie stało. Nie było jednak widać w nim zapału, ani nawet obojętnego wyrazu twarzy, był przygnębiony i pogrążany we własnych myślach. Wiedziałem, że nie było chwili, w której by nie pomyślał o swojej ukochanej, wspominał lub sięgał po Moc aby poczuć jej obecność. Była jego światem, narkotykiem bez którego nie mógł żyć, nałogiem, z którym nie mógł skończyć. Była jego wielką, prawdziwą miłością. Jego światłem i mrokiem, wybawieniem i zgubą. Niesamowite było jak jedna osoba może zmienić cały nasz świat. Przez chwilę byłem ciekaw jakie to uczucie, lecz gdy patrzyłem na Bena zacząłem mieć wątpliwości.

Solo nie był wstanie rządzić Najwyższym Porządkiem, nie w takim stanie. Wszystkie jego obowiązki spadły na mnie. Musiałem sprzedać dowodzeniu bajeczkę, że zaraził się jakimś paskudnym choróbstwem na Endorze i nie może pełnić swoich obowiązków. Musiałem nie tylko dbać o interesy Porządku, wojska ale i o dorosłego faceta z depresją... Nie wiem co było gorszę... Może gdyby Ayshien tu była byłoby łatwiej... Przeszło mi przez myśl, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Nie mogłem jej tu od tak sprowadzić, miała też swoje obowiązki.

W końcu podpisałem ostatnie papiery i odłożyłem je na odpowiednią kupkę. Odchyliłem się na fotelu i westchnąłem cicho. Pogłaskałem swoją rudą kotkę, która ani na moment nie schodziła z moich kolan. Tylko ona mnie w tym wszystkim wspierała...

- Udało nam się Millicent, skończyliśmy na dziś... - popatrzyłem na jej rude, piękne futro i uśmiechnąłem się pod nosem. Kotka spała sobie spokojnie na moich kolanach. - Widzę, że nie tylko ja jestem tym zmęczony – mruknąłem pod nosem ziewając przy tym. Hologram wskazujący godzinę wskazywał trzecią w nocy. Skrzywiła się lekko, nie chciałem aż tak długo się zasiedzieć. Lecz skoro i tak już zarywałem noc to może byłoby warto przejrzeć dokumenty, które znalazłem po walce? Od tamtej pory nie miałem chwili wolnego czasu. Kto wie, może akurat czegoś się dowiem. Wziąłem delikatnie kota na ręce i położyłem ją na łóżko. Millicent zwinęła się w kłębek i mruknęła coś cicho, jednak nie zbudziła się.

Podszedłem do wielkiej szafy i wyciągnąłem z niej pudło zacząłem alfabetycznie układać na podłodze dokumenty co zajęło mi kolejną godzinę. Jednak było to tego wartę. Nienawidzę pracować w chaosie, lubiłem gdy wszystko było idealnie poukładane. Jednak niedane było mi zajrzeć do chociażby jednej teczki. Urządzenie do komunikacji zaczęło wibrować i wydawać dźwięk nadchodzącego połączenia. Niechętnie wstałem przeklinając pod nosem. Kto do cholery mógł dzwonić do mnie o tak późnej porze?! Już w głowie układałem litanie dla tego nieszczęśnika, jednak gdy zobaczyłem imię tej osoby, która do mnie dzwoniła od razu się uspokoiłem, a wszystkie bluzgi wyparowały z mojej głowy. Po chwili nad urządzeniem wyświetlił się hologram dobrze znanej mi kobiety. Pomimo widocznego zmęczenia na jej twarzy jej wargi wykrzywia się jak zawsze w lekki uśmiech. Bardzo często się zastanawiałem jak ona to robi. Pomimo zmęczenia i tak uśmiech przychodził jej z łatwością, gdy ja musiałem go na siłę przywołać.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz