PROLOGE

658 35 60
                                    


Uciekliśmy Najwyższemu Porządkowi z Crait. Odnieśliśmy bardzo duże straty, teraz cały Ruch Oporu mógłby się pomieścić w Sokole Milenium, który w porównaniu do innych statków, które mieliśmy, jest bardzo mały.

Siedziałam w rogu pomieszczenia, żeby mieć lepszy widok na całą sytuacje. Finn siedział przy jakiejś dziewczynie o azjatyckim pochodzeniu, z tego co słyszałam chyba nazywała się Rose Tico.

Rozglądałam się po pomieszczeniu i wszędzie gdzie nie popatrzyłam, widziałam załamanych Rebeliantów. Siedzieli w ciszy przygnebieni, niektórzy płakali za poległymi w walce. Większość już straciła nadzieje, że uda nam się wygrać z Porządkiem.

Kilka minut potem do pomieszczenia weszła Generał Organa z wysokim brązowo włosym, nawet przystojnym mężczyzną, z którym kilka minut wcześniej rozmawiałam- Poe Dameronem, najlepszy pilot w Ruchu Oporu i w dodatku jest najleprzym przyjacielem Finna.

Pani Generał weszła na środek statku. Rozglądała się ze smutkiem w oczach i małą iskierką nadziei, po garstce załamanych rebeliantów, którym udało się przeżyć. Ostatnio dużo się wydarzyło w jej życiu- straciła męża, brata i syna dla którego dla niej jeszcze nie było za późno, dla którego jest jeszcze nadzieja. Leia westchnęła i zaczęła mówić.

- Straciliśmy wielu ludzi. Rodzinę, przyjaciół, osobę którą się kochało... - wszystkie oczy były skierowane na nią. Popatrzyła na nich ze smutkiem. - Byli bohaterami, którzy walczyli o to, żeby zakończyć wojnę, która się toczy już od kilku lat. Uciekliśmy Najwyższemu Porządkowi, ale straciliśmy przy tym wiele ludzi i sprzętu. Będziemy musieli odbudować rebelię. Jest jeszcze nadzieja, tylko...- nie dokończyła bo jeden z rebeliantów wstał i wszedł jej w zdanie.

- Pani generał - wszystkie oczy, które były skierowane na Leie, przeszły na młodego mężczyznę z krótkimi blond włosami i niebieskich oczach.- Z całym szacunkiem, ale nie mamy już nadziei. Porządek wybił wszystkich naszych, a prędzej czy później i nas zabiją. Wszyscy którzy nas wspierali, nie odpowiedzieli na nasze wezwanie o pomoc. A Luke Skywalker nie żyje, był naszą ostatnią nadzieją na wygraną. Teraz jak Jedi odeszli, nie mamy już nadziei, a Kylo Ren jest jednym z użytkowników tej całej mistycznej ''Mocy'' . Nie mamy z nim szans - powiedział pełen powagi i smutku w głosie.

Leia popatrzyła na niego i się lekko uśmiechnęła. Rozglądała się po rebeliantach szukając kogoś w tłumie. Po chwili przywołała mnie gestem ręki. Wstałam i podeszłam wolnym krokiem do Pani Generał.

- Moi drodzy - podjęła, po jej prawej stronie stał dumnie wyprostowany Poe, a po lewej stronie stałam ja i nieśmiale patrzyłam na resztę rebeliantów.- Nikt nie przybył nam z pomocą ponieważ Najwyższy Porządek zakłócał naszą transmisje. Myli się Pan, panie Carin, nadzieja wciąż jest. To prawda, Luke Skywalker odszedł...- powiedziała z bólem w sercu Organa -ale zanim odszedł, wysłałam do niego pewną młodą kobietę, którą przed śmiercią wszyszkolił - popatrzyła na mnie z oczami pełne nadziei. Położyła mi rękę na ramieniu i odwróciła się do rebeliantów. - To jest Rey, ostatnia Jedi i naszą nadzieja - powiedziała dumnie i uśmiechnęła się do mnie.

Wszyscy popatrzyli na Rey z wielkimi oczami, wcale im się nie dziwie, od lat nikt nie widział Jedi, myśleli że to mit, legenda, bajka dla dzieci- sama tak kiedyś myślałam, dopóki sama się o tym nie przekonałam na własnej skórze. Była ich jedyną nadzieją na wygranie wojny, na pokonanie zła, Kylo Rena i przywrócić w galaktyce utraconą wolność i pokój.

Zobaczyłam wychodzącego z kokpitu Chewbacce, który przyszedł do mnie i ryknął coś cicho żeby tylko ja mogła go usłyszeć. Uśmiechnęłam się lekko na tą wiadomość którą przekazał mi ten chodzący dywan.

- A jeśli chodzi o sojuszników - dodałam po chwili, widząc, że Rey czuje się nie komfortowo pod spojrzeniem wszystkich rebeliantów, kiedyś jak byłam młoda to też tak miała, kiedy cała gromada polityków się na mnie patrzyła. - Dostaliśmy przed chwilą wiadomość od jednego z naszych większych sponsorów, który nas przyjmie i dofinansuje, żebyśmy odbudowali rebelie - zobaczyłam w pomieszczeniu jak rebeliańci dzielą się na dwie grupy, jedną z nadzieją na lepsze jutro, a druga która się krzywią i nie są do końca przekonani czy mogą temu sponsorowi zaufać. Wcale im się nie dziwiłam, wszędzie teraz się roi od szpiegów Porządku, wiec to nic dziwnego że mają obawy co do tego. - Spokojnie nie musicie się martwić, że nas wyda to mój stary dobry przyjaciel...

Uśmiechnęłam się i dodała w myślach

Chyba że zaprosi nas na obiad jak za tamtych czasów, w jadalni będzie na nas czekać zamiast mojego ojca, mój syn.

Hello There!

Na wstępie chciałam bardzo podziękować, że weszliście i zaczeliście czytać. Mam nadzieję, że zostanie tu na dłużej, albo i nawet do końca tej książki

Książka powstała na 100 fallow na moim profilu jak i na Boże Narodzenie, bardzo wam dziękuje i życzę wesołych świąt!

Za wszelkie błędy ortograficzne, językowe i interpunkcyjne w tym jak i następnych rozdziałach bardzo przepraszam i jak jakiś zobaczycie to proszę pisze, ja poprawie.

Następny rozdział już jutro, niech moc będzie z wami!

P.S:
Dla tych co nie czytali do końca opisu:

"Fanfik zaczełam pisać pod koniec wakacji, a wznowiłam pisanie w listopadzie i pierwsze rozdziały będą takie sobie" Ale obiecuje, że niedługo zacznie się ciekawiej.

Na Drugim Końcu Galaktyki || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz