Przystąpiliśmy do działań od razu. Nadaliśmy zespołowi nazwę ,,Pogodni". Nie jest ona jakaś bardzo wymyślna, ale idealnie nas opisywała. Zaczęłam naukę gry na ukulele, z którym od tamtej pory się nie rozstawałam. Spędzałam nad tekstami dużo czasu, więc zrezygnowałam z zajęć siatkówki, co także utaiłam przed mamą. Niełatwo było mi łączyć szkołę z wszystkimi czynnościami, jednocześnie nie wzbudzając jej podejrzeń, lecz miałam motywację – zdrowie pani Justyny.
Dominik również zrezygnował z nadgodzin w pracy, aby poświęcić się pracy nad zespołem. Oznaczało to, że częściej mogliśmy się widzieć i ćwiczyć. Dużo czasu zatem poświęciliśmy w kierunku rozwoju zespołu. Pomogłam mu odnowić teksty piosenek sprzed lat i wtrąciłam parę swoich, nadając utworom ciekawszy wydźwięk. Przećwiczyliśmy je wielokrotnie i wprowadziliśmy zmiany do naszego stylu śpiewania i grania, aby wszystko było bardziej zorganizowane. Śpiewaliśmy też inne, popularne piosenki.
Gdy tylko kwestia muzyki, tekstów i ubrań została odhaczona, zaczęliśmy myśleć już o pierwszym występie, jego porze i miejscu.
Po miesiącu byliśmy gotowi.
Zdecydowaliśmy pierwszy raz wystąpić na deptaku w centrum miasta. Położyliśmy futerał z przyklejonym ogłoszeniem zbiórki i daliśmy ponieść się muzyce.
One krzepić człowieka umieją
Kochać mimo wszystko
Oczy ich zawsze się śmieją
I błyszczą, gdy jesteś blisko
Cenią, co niedocenione
Spotkają, co niespotykane
Inspirują na każdym kroku
Mimo, że nerwy masz zszargane,
Dają duszy wewnętrzny spokój.
Zostańmy dziećmi na nowo
Bo to w dzieciach sile przyszło tkwić
To siła by marzyć, siła by kochać
Siła by na nowo żyć
Starałam się nie patrzeć na przystających wokół ludzi. Wiedziałam, że to by mnie zdekoncentrowało. Skupiłam za to całą uwagę na głosie. Przez stres oddech miałam przyspieszony, czego nie brałam pod uwagę na próbach. Zamknęłam oczy, by łatwiej nad nim zapanować.
Druga zwrotka należała do mojego kamrata, co nieco mnie odciążyło.
One widzą niewyobrażalne
Wierzą w niewiarygodne
Choć nasze nadzieje marne,
Ich chęci są niezawodne
Czas odebrał nam ten klejnot
Z czasem coś w nas gaśnie
Po świecy zostaje zwęglony knot
Nie wiemy, czym baje i baśnie
CZYTASZ
Mleko na papierze
Teen FictionWkrótce potem biegliśmy szaleńczo przed siebie. Nasze stopy szeleszczały w trawie, a wiatr radośnie dmuchał w twarz, rozwiewając z niej włosy. Czułam się zdecydowanie lepiej mając przy sobie Jego wsparcie. To z Nim czułam się bezpieczna, nawet stoją...