Zapukałam do drzwi. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać w chwili ich otwarcia. Mogło się wydarzyć dosłownie wszystko. A to ,,wszystko" było uzależnione od osoby, która te drzwi otworzy.
- Agata! – babcia Helena uściskała mnie z całych sił. – Martwiliśmy się o ciebie. Gdzie się podziewałaś?
- Musiałam kogoś odwiedzić.
- O, przyszła spóźnialska! – rzuciła szorstko mama zza pleców babci - Zdajesz sobie sprawę, że właśnie toczy się impreza na twoją cześć, podczas której nie ma głównego gościa?
- Oj, daj spokój – podszedł do niej tata – To j e j wieczór. Ważne, że w ogóle przyszła.
Byłam wdzięczna za obronę. Nie chciałam znowu spowiadać sie przed mamą. Pomijając fakt, że musiałabym tłumaczyć się z faktu mojej ucieczki, nieodłączną częścią rozmowy byłoby zmyślanie połowy dnia na poczekaniu, w tym powodu mojego spóźnienia.
- Tato, możemy porozmawiać?
- Porozmawiamy przy stole. Cała rodzina się zjechała z okolicy, aby cię zobaczyć przed wyjazdem.
- Jednak wolałabym teraz.
- Hm... - oparł ręce na biodrach – przychylam się do wniosku.
Zaśmiałam się. Pomyślałam, że będzie mi brakowało jego żartów.
Po chwili staliśmy na tarasie, tak jak rano. Powietrze nie było już tak rześkie, a mrok wieczoru spowił niebo nad nami. Na dole rozbłyskały latarnie uliczne oraz światła z okien pobliskich domów.
- Przemyślałeś już sprawę?
- Tak. – odparł ponuro.
- Zgodziliście się?
- Jeśli mówiąc w liczbie mnogiej, masz na myśli mnie i mamę, to odpowiedź brzmi – połowicznie.
Nie wiedząc czemu, nie zdziwiło mnie to. Spuściłam głowę.
- Przykro mi, skarbie. Wiem, jak zależy ci na przyjacielu. Mi też.
- Tobie? – uniosłam brew. – Czemu?
Na jego twarzy wymalowało się zakłopotanie.
- Nie wiem, Aga. Może dlatego, że przy nim widziałem cię szczęśliwą, a nieczęsto cię taką widuję.
- Widziałeś?
- Byłem na festynie.
Mój lewy kącik ust powędrował do góry, jednak chwilę później spochmurniałam z powrotem.
- Czemu wszystko musi być uzależnione od mamy?
- Niedługo nie będzie, zaufaj mi. – przekrzywił szczękę i ugryzł się w kąt dolnej wargi, jakby powiedział coś, czego nie przemyślał.
- Nie będzie? – wydukałam. – O co chodzi?
Oparł się łokciem o balustradę i przyłożył dłoń do czoła. Wyglądał, jakby rozbolała go właśnie głowa, lecz dobrze wiedziałam, że rozbolał go fakt, że powiedział mi więcej, niż zamierzał. Przejechał ręką w stronę czubka głowy, przeczesując długimi palcami swoje ciemne włosy, pośród których rozsiane były siwe kosmyki. W blasku księżyca połyskiwały jak srebro. Wziął głęboki wdech przez nos, po czym odważył się z powrotem spojrzeć w moją stronę.
- Sprawa rozwodu jest już pewna. Pozostała tylko kwestia ciebie. To nas wstrzymuje w podjęciu decyzji.
Napłynęły mi łzy do oczu. Udało mi się zamknąć je w porę, zanim wypłynęły. Na nic się to nie zdało, gdyż tata za dobrze mnie znał. Przyciągnął mnie do siebie i kontynuował:
![](https://img.wattpad.com/cover/253504762-288-k118506.jpg)
CZYTASZ
Mleko na papierze
Fiksi RemajaWkrótce potem biegliśmy szaleńczo przed siebie. Nasze stopy szeleszczały w trawie, a wiatr radośnie dmuchał w twarz, rozwiewając z niej włosy. Czułam się zdecydowanie lepiej mając przy sobie Jego wsparcie. To z Nim czułam się bezpieczna, nawet stoją...