XVII

40 17 0
                                        


Następny tydzień opracowywaliśmy z tatą plan rozprawy. Zaplanowana została na piątek. Byłam już wypisana ze szkoły, więc dostałam dodatkowy tydzień czasu wolnego. Na szczęście nie mieliśmy limitu widzeń, toteż odwiedzaliśmy z tatą Dominika, skupiając się na planie obrony jego osoby w sądzie. Ponieważ byłam z dorosłym, pozwolono nam na rozmowę przy stole, bez szyby.

Adwokat wykonywał swoją pracę w wielkim skupieniu: pytał o każdą najmniejszą sprawę, będącą potencjalnym materiałem na dobry argument; chwytał za słówka, by iść każdym możliwym tropem oraz skrupulatnie robił notatki. Nie widziałam go jeszcze podczas rozmowy z klientem.

- Omówmy to od początku. – powiedział swym spokojnym, niskim głosem, opierając się o stolik i sklejając opuszki palców. – Pieniądze z ukradzionych rzeczy chciałeś przeznaczyć dla chorej matki. W jakim celu konkretnie?

- W celu operacji. Konieczne jest oddanie jej pod opiekę specjalistów z kliniki we Wrocławiu. Jedyną nadzieją jest wszczepienie stentu do zatkanych naczyń krwionośnych szyi, w celu ich udrożnienia. Zapewne trzeba będzie wykonać operację także w innych partiach ciała, stąd też ta kwota.

- Ile masz czasu na jej wpłacenie?

- Do końca tygodnia.

- T e g o tygodnia? – wybałuszył oczy.

- Do niedzieli.

- Dobrze. – westchnął – Znaczy nie dobrze, ale wykombinujemy coś, gdy tylko cię stąd uwolnią.

- Myśli pan, że uwolnią?

- Po to tu jestem.

Obserwując to całe przesłuchanie, próbowałam dostrzec podobieństwa w wyglądzie między Dominikiem a tatą. Oboje wysocy, o ciemnych oczach. Udało mi się też znaleźć kilka wspólnych cech w ich charakterach. Przyjaciel jest niemniej opanowany niż tata. W głowie kłębiły mi się przeróżne myśli, aż w końcu poczułam wstręt do siebie, że w tak ważnym momencie zaprzątam sobie głowę sprawami rodzinnymi.

- ...co o tym myślisz Agata? – nagle wszystkie oczy skupiły się na mnie, a ja wciąż byłam w swoim świecie. – Agata!

- Tak?

- Słuchałaś, o czym w tej chwili mówiłem? – tata odsapnął, a w jego głosie poczułam nutę irytacji.

- Przepraszam, siedzimy tu od dwóch godzin, w kółko powtarzając te same kwestie.

- A myślałaś, że co będziemy robić?

Podniosłam ręce w goście poddania się i włączyłam się do tematu:

- Myślę, że najlepiej by było, abym faktycznie wystąpiła w charakterze świadka. Mam smykałkę do przekonywania innych i sądzę, że mogłabym pomóc. Moim pomysłem jest, aby wykorzystać fakt poczytalności ograniczonej. Oskarżony niewątpliwie nie jest bez winy, więc tym sposobem nie można odstąpić od wymierzenia kary, ale jest szansa, że sąd ją umorzy.

- No tak, ale zobacz: nie posiada on żadnego upośledzenia czy choroby psychicznej. Moim zdaniem nie wchodzi to w grę.

- Trzeci paragraf artykułu trzydziestego pierwszego odnosi się notabene do zakłóceń czynności psychicznych, a nie tylko do chorób czy niepełnosprawności psychofizycznych. – upierałam się - Myślisz, że świadomość możliwości utraty jedynego członka rodziny można zakwalifikować do takich zakłóceń?

- Istotnie! Jest to pewnego rodzaju obciążenie emocjonalne. - tata stukał opuszkami palców o usta, których kąciki stopniowo poczęły unosić się do góry – A z tego co wiadomo, obciążenia emocjonalne są bezpośrednią przyczyną wielu chorób, a już na pewno zakłóceń czynności psychicznych. Tak, to nasza perełka! – chwycił długopis i zawzięcie gryzmolił coś w notesie, a ja z dumnym wyrazem twarzy tylko czekałam, jak posypią się iskry.

Mleko na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz