Rozdział 2

735 59 33
                                    

Natalia

Odgrzewam resztki obiadu ze wczoraj, bo na dzisiaj planuję coś mniej wyrafinowanego, żeby Kacperek mógł z nami zjeść. Wiem, że nie jest fanem udziwnień. Zwykłe placki ziemniaczane mu wystarczą.

Słyszę hałas za plecami, więc na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech. Kuba wreszcie wstał. Za chwilę przyjdzie czas na najprzyjemniejszą część poranka.

Czuję gorące usta na policzku i dłonie na biodrach.

– Hej – mruczy Kuba, całując mnie w szyję. – Gdzie ta bielizna? – Wsuwa dłonie pod moją bluzkę i dociera aż do stanika. – Jestem rozczarowany.

– Już prawie dziesiąta, więc nie mamy zbyt wiele czasu.

– Co to znaczy? – pyta, odsuwając się ode mnie. Opiera się biodrem o szafkę i marszczy śmiesznie brwi. – Mieliśmy mieć dzisiaj czas dla siebie.

Mrugam nerwowo, bo nie wydaje się zadowolony.

– W ten weekend opiekuję się Kacperkiem, pamiętasz?

Kuba ukrywa twarz w dłoniach i przeklina cicho.

– Całkowicie zapomniałem – burczy pod nosem. – O której po niego jedziesz?

– Za niecałe trzy godziny.

– No to super – rzuca chłodno, opuszczając głowę. Chyba zdaje sobie sprawę, że przesadza, bo dodaje szybko: – Przepraszam. Mamy ostatnio dla siebie tak mało czasu, że zaczynam za tobą tęsknić, nawet gdy jesteś obok. – Łapie mnie za łokieć i przyciąga do siebie. Niechętnie się poddaję, bo jedzenie na patelni zaczyna skwierczeć. Kuba wyłącza palnik, a drugą ręką zagarnia mnie do siebie. – Powinniśmy gdzieś pojechać.

– Przecież spędzimy ten weekend razem.

– Ale nie sami – zauważa.

Unoszę wysoko brew, bo nie podoba mi się ta rozmowa.

– Półtoraroczne dziecko stanowi dla ciebie problem? – pytam bez ogródek. – Przecież pytałam, czy nie będziesz miał nic przeciwko i nie miałeś żadnych obiekcji.

Zaciska szczękę.

– Pomaganie przyjaciołom jest w porządku, naprawdę. – Ujmuje moją twarz w dłonie i patrzy głęboko w oczy. – Ale na dłuższą metę bywa po prostu męczące.

Tego się nie spodziewałam.

– A pomyślałeś o drugiej stronie medalu? – Łapię go za nadgarstki, bo chcę się odsunąć, ale nie mi pozwala. Przyciąga bliżej, aż stykamy się czołami. – Oni też nam pomogą przy opiece nad naszymi dziećmi – zapewniam. – Wielokrotnie poruszaliśmy z nimi ten temat. Byłeś przy niejednej takiej rozmowie!

– Wiem i pamiętam – odpowiada cicho. – Spokojnie, kochanie.

– Nie przywiozę go tutaj, tylko tam zostanę – mówię sztywno, wyplątując się z jego objęć. – Nie będziesz miał powodu do narzekania.

– Natka...

Nie reaguję, tylko wracam do podgrzewania obiadu. Wbijam widelec w kawałek mięsa i zjadam. W środku jest jeszcze ciut zimne. Dlaczego wyłączył palnik? Wkurzona, włączam go ponownie i energicznie mieszam zawartość patelni. Czuję na sobie spojrzenie Kuby, ale nie mam ochoty na niego patrzeć.

Przeprowadzamy takie rozmowy przynajmniej raz w miesiącu. W tym już została przed chwilą odhaczona, więc istnieje spora szansa, że do kolejnej dojdzie w przyszłym miesiącu – oby tak było.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz