Rozdział 34

992 71 20
                                    

+18


Natalia

– Kłamałaś – zarzuca mi Szymon, odsuwając od siebie pusty talerz. – Miały być frytki, a zaserwowałaś mi sałatkę.

– Z kurczakiem – przypominam, uśmiechając się do niego słodko. – Po prostu pomyślałam, że wino i frytki mogą nie być zbyt dobrym połączeniem dla naszych żołądków. – Opieram się wygodnie o oparcie krzesła. – Nie możesz zarzucić mi kłamstwa, gdy działałam w dobrej wierze.

– Nie powiem, sałatka była pyszna. Niby zwykłe składniki, ale sos zrobił robotę.

Mój uśmiech się poszerza.

– Sos to moja mała tajemnica i... – milknę, delikatnie się krzywiąc. – Nie będę ukrywać, że dzisiaj byłeś moim królikiem doświadczalnym.

Szymon unosi wyżej kieliszek, aby się napić, gdy nagle sztywnieje – chyba dopiero teraz dotarł do niego sens moich słów. Mruga i ściąga brwi.

– I nie zostałem o tym poinformowany.

– Przecież właśnie ci powiedziałam.

Dostrzegam iskierki rozbawienia w jego orzechowych oczach, dlatego nerwowy ucisk w moim żołądku, który przed chwilą się pojawił, nagle znika.

– Trochę za późno, nie sądzisz? – droczy się.

– Lepiej późno niż wcale.

Mruży oczy.

– Chyba będę się domagał rekompensaty.

– Nie mam frytek – odpowiadam pośpiesznie. – Możesz sprawdzić zamrażalnik, ale nic tam nie znajdziesz oprócz mrożonego groszku i kostek lodu.

– Jesteś nieprzygotowana – oburza się. – To niedopuszczalne.

Rozbawiona, przewracam oczami i dolewam sobie wina. Wiem, że powinnam wyznaczyć sobie granicę w piciu, jednak ostatni weekend dał mi popalić. Dużo płakałam i byłam taka samotna, że... Odpycham od siebie natrętną myśl i skupiam wzrok na twarzy Szymona. Długo patrzymy sobie w oczy. Dzieli nas stół, który mógłby zniknąć. Boję się, że jeśli wypiję jeszcze jeden kieliszek wina lub dwa, to będę siedziała na kolanach Szymona. Nie sądzę, żeby miał coś przeciwko, ale przecież mamy za sobą nieprzyjemny weekend. Seks w tym momencie nie jest dobrym rozwiązaniem, a na pewno bym go oczekiwała.

Zaczynam tęsknić za naszymi zbliżeniami i jestem pełna podziwu dla samokontroli Szymona, skoro pomimo dwuletniej absytencji, ani razu nie przekroczył granicy.

Zawstydzona, przygryzam wargę i pierwsza odwracam wzrok.

Powinnam rozważyć tymczasowe odstawienie alkoholu, jeśli zależy mi na tej relacji. Bo zależy. Cholernie zależy. Nie chcę niczego popsuć.

– Kończymy?

Mrugam, ponownie skupiając wzrok na Szymonie.

– Słucham?

– Tara już od dawna śpi, więc może i my pójdziemy spać? Jutro rano zaczynam zmianę z Krzyśkiem i chyba wolałabym się nie spóźnić. Jest wyrozumiały, ale jeśli mnie zwolni, to zostanę bez pracy.

– Moment, przecież pracujesz również w restauracji. Może nie masz tam najlepszej umowy, ale...

– Składam wypowiedzenie – przerywa mi.

– Skąd ta decyzja?

Szymon wpatruje się w moją twarz i milczy. Nie chcę go poganiać, bo moje mocno bijące serce chyba zna prawdę.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz