Rozdział 38

660 67 11
                                    

Natalia

Kuba powoli podnosi się ze schodów i wsuwa dłonie do kieszeni lnianych spodni. Ma na sobie błękitną koszulę, która podkreśla kolor jego oczu. Nie wiem, skąd się tu wziął. Nerwy skręcają mój żołądek, bo jeśli to sprawka Mai, to nasza przyjaźń odejdzie w zapomnienie i nie będzie już odwrotu.

Czuję ciepłą dłoń, obejmującą mój nadgarstek. Obracam głowę, doskonale wiedząc, co zobaczę. Szymon jest wściekły. Na jego ramionach siedzi Kacperek, który zajęty jest obserwowaniem Tary.

– Co on tu robi? – burczy Szymon.

– Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Wejdź do środka z małym, a ja z nim porozmawiam.

– Nie ma mowy!

– Szymon...

– Nie – warczy, nie pozwalając mi skończyć. – Nie będziesz z nim sama.

– Nie ufasz mi?

Kręci głową, ewidentnie urażony.

– Tu nie chodzi o zaufanie. Boję się, że rozmowa z nim... – Oddycha ciężko. – Boję się o ciebie. Nie chcę, żebyś cierpiała.

____

Szymon

Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie podać prawdziwego powodu, dla którego nie chcę, aby rozmawiała z tym dupkiem. Tak naprawdę boję się, że Natalia zwątpi w moją miłość do niej. I tak praktycznie cały świat – z drobnymi wyjątkami – jest przeciwko nam. Ten idiota z przeszłości jest w stanie namieszać najwięcej.

– Już go nie kocham – mówi stanowczo, chociaż jej brązowe oczy zdradzają zagubienie i niepewność. – Jego słowa niczego nie zmienią.

Nie jestem przekonany, ale ostatecznie niechętnie kiwam głową. Wszystko z powodu Kacperka, który wciąż jest z nami. Nie mogę obić temu skurwielowi twarzy, mając dziecko na ramionach. A szkoda.

Odbieram smycz od Natalii, całuję ją w czoło i kieruję się w stronę domu Mai. W środku z pewnością czeka mnie inna bitwa. Idiotka, postanowiła sięgnąć po mocniejsze środki, skoro nic innego nie podziałało.

Mijam Kubę, który udaje, że nie istnieję. Powstrzymuję się od szturchnięcia, ale szybko dochodzę do wniosku, że powinienem pokazać mu, jak niewiele dla mnie znaczy. Nie boję się, że odbierze mi Natalię, bo jestem pewien, że wyleczyła się z niego. Musi tak być, skoro mnie kocha.

Wchodzę ostrożnie do domu i ściągam Kacperka z ramion. Od razu odpinam też smycz Tarze, ignorując niezadowolone spojrzenie Mai.

– Lepiej się nie odzywaj – rzucam pod nosem, hamując wściekłość. Czekam aż Kacperek zniknie z Tarą w innym pokoju, a następnie odwracam się w stronę tej idiotki i gromię ją spojrzeniem. – Czy ty, kurwa, zwariowałaś? – syczę.

– Nie mam nic wspólnego z jego przyjazdem – odpowiada szybko. Sięga dłonią do włosów i nerwowym ruchem je szarpie. – Nie kontaktowałam się z nim przez ostatnie tygodnie. Przysięgam.

– Tak? – kpię. – To dlaczego przyjechał? Dlaczego na nas czekał?

Maja załamuje ręce.

– Nie spodziewałam się go, okej? Po prostu zapukał do moich drzwi. Na początku myślałam, że to wy, ale potem... – Wzdycha. – Chciał się dowiedzieć, dlaczego nie odbieram jego telefonów. Powiedziałam mu prawdę, że nie powinnam w ogóle z nim rozmawiać na temat Natalii. To moja przyjaciółka i to za nią powinnam stać murem. Jeśli nie chce mieć z nim nic wspólnego, to powinnam to uszanować. – Ucieka na chwilę wzrokiem w bok i bierze głęboki wdech. – Myślałam, że odpuści i odjedzie, ale zaczął wiercić mi dziurę w brzuchu. Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że jesteście w parku i niebawem wrócicie.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz