Rozdział 37

695 69 12
                                    

Natalia

Wpatruję się w Tomka, bawiącego się na dywanie nowymi klockami. Jest tak pochłonięty układaniem, że nawet nie zauważył mojego przyjścia. Hania nie ukrywa ulgi, bo maluch dał im się we znaki przez ostatnie dni.

– Już nie pamiętam, jak smakuje ciepła kawa – mruczy, przymykając oczy. Celebruje ten moment tak długo, że nie wytrzymuję i parskam śmiechem. Hania automatycznie wbija we mnie niezadowolone spojrzenie. – Teraz się śmiejesz, ale zobaczymy, jak się będziesz zachowywać, gdy sama będziesz mieć dziecko.

Próbuję ukryć grymas, bo wiem, że jeszcze długo nie zostanę matką. Nawet nie wiem, co o dzieciach tak naprawdę sądzi Szymon. Jesteśmy razem dobę, a to za mało, żeby budować wspólną przyszłość z suknią ślubną i niemowlakiem.

– Zobaczymy – mówię cicho. Chcę zmienić temat, dlatego sięgam po komórkę i pokazuję siostrze meble kuchenne, na które zdecydowaliśmy się wczoraj z Szymonem. Gdzieś pomiędzy uczczeniem frytkami pierwszego dnia związku a seksem, postanowiliśmy spędzić trochę czasu w internecie i poszukać kilku rzeczy do mieszkania. – Popatrz, jakie cudne! Są o wiele ładniejsze niż tamte, które znalazłyśmy.

Hania odkłada mój telefon na bok i patrzy mi prosto w oczy.

– W drzwiach przywitałaś mnie radosną nowiną, a teraz spochmurniałaś. To jak to wreszcie między wami jest?

Wiem do czego pije, ale nie wiem, czy powinnam mówić głośno o swoich obawach. Nie chcę dzielić włosa na czworo, skoro z Szymonem jeszcze nie rozmawialiśmy na tak poważne tematy.

– Jesteśmy razem – powtarzam. – Nic się nie zmieniło od dwudziestu minut – dodaję urażona. – Po prostu... – milknę i zerkam na Tomka. Czuję bolesne ukłucie w sercu, bo chciałabym mieć dokładnie taki sam widok w swoim mieszkaniu. – Po prostu jeszcze za wcześnie na snucie takich scenariuszy – bronię się. – Powoli uczymy się być razem i wychodzi nam świetnie, więc po co to psuć? – Wracam spojrzeniem do siostry. – Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

– Nie potrafię wyjść z podziwu, jak bardzo zmieniłaś się przez ostatnie miesiące.

Przewracam oczami.

– To dobra zmiana.

– Bardzo dobra – poprawia mnie Hania. – Obawiałam się, że zerwanie z Kubą sprawi, że wrócisz do punktu wyjścia i znowu zaczniesz szukać miłości po omacku. I nie, nie. – Odstawia filiżankę i unosi dłonie. – To nie jest tak, że w ciebie nie wierzyłam. Kuba cholernie mocno cię zranił. Byłaś załamana, a w takim stanie człowiek robi wiele głupot. Na szczęście postanowiłaś odnaleźć siebie i złożyć swoje życie do kupy.

Uśmiecham się z trudem.

– Byłam to sobie winna.

Mrugam, bo do moich oczu napływają łzy.

Hania przesiada się i mocno obejmuje mnie ramionami, boleśnie ściskając. Mimowolnie zaczynam się śmiać.

– Będziesz cudowną matką – mówi. – Jestem tego pewna. – Troskliwym gestem odgarnia włosy z mojego policzka. – Ale tak, jak sama powiedziałaś: na wszystko przyjdzie czas, chociaż nie ukrywam, że chciałabym już zostać ciocią.

Kręcę głową z niedowierzaniem.

Cieszę się, że wreszcie między nami jest tak jak kiedyś. Jest nie tylko moją siostrą, ale również przyjaciółką. Właśnie tego potrzebowałam.

*

Kolejne dni mieszają się ze sobą, bo praca i składanie mebli zajmują nam mnóstwo czasu – głównie Szymonowi, ponieważ moje zdrowie bardzo upomina się o chwile wytchnienia. Potrafię być zmęczona nawet w pracy. Wracam do mieszkania i kładę się na materacu, ale zamiast leżeć, od razu zasypiam. Szymon wielokrotnie już mnie przyłapał i chociaż prosiłam go, by mnie budził, to nigdy tego nie robi. Ciągle karmi mnie tekstami, że jestem wyczerpana i powinnam o siebie zadbać. Za to ja mam wyrzuty sumienia, bo on całe życie ciężko pracował. Mieszkanie jest moje i to ja powinnam stawać na głowie, żeby meble były poskładane.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz