Rozdział 10

701 55 33
                                    

Natalia

Maja ogarnia syna do wyjścia, ale myślami jest daleko stąd. W momencie, gdy myli lewego buta z prawym, łapię ją za nadgarstek i zmuszam do wstania.

– Co jest grane? – pytam, bo jej wcześniejszy telefon mnie zaniepokoił. Jednak musi być gorzej niż przypuszczałam. Maja ma zaczerwienione oczy. – Rozbiorę go i pogadamy. Spacer nam nie ucieknie.

Przyjaciółka kiwa wolno głową i idzie do kuchni. Czuję dziwny ciężar na żołądku, bo spodziewam się, co usłyszę. Pochylam się i ściągam kurtkę Kacperkowi, który od razu po uwolnieniu biegnie do salonu, gdzie są jego zabawki. Patrzę na niego przez dłuższą chwilę, upewniając się, że nic mu się nie stanie, a potem dołączam do Mai w kuchni. Siedzi przy stole, ze wzrokiem wbitym w blat i łamie sobie palce.

– Rozwiedzie się ze mną – szepcze, a następnie wybucha płaczem.

Przytrzymuję się krzesła, bo nie wiedziałam, że jest aż tak źle.

– Co ty gadasz? – wykrztuszam. – Jak to: rozwiedzie?

Maja podnosi głowę wyżej, po policzkach spływają jej łzy.

– Nie powiedział tego wprost, ale odsunął się ode mnie. Myślałam, że tamten wyjazd nas naprawi, ale to chyba za mało. Chwilowo było w porządku, ale znowu... – Ściera dłońmi łzy. – Wiem, że to moja wina, ale on mógłby mnie choć trochę zrozumieć, wiesz? Przecież ja go kocham, kocham też naszego syna!

Siadam na krześle i łapię ją za rękę, mocno ściskając drobne palce. Dopiero teraz dociera do mnie, że jest o wiele szczuplejsza niż wcześniej. Nie przypuszczałam, że jej problemy małżeńskie są poważniejsze niż wyglądały w rzeczywistości.

– Czyli tu chodzi o Kacperka?

Kiwa głową.

– Drażni go, że nie potrafię poświęcić mu czasu, tylko ciągle zajmuję się dzieckiem.

– A co z seksem?

Maja ukrywa twarz w dłoniach i zaczyna głośniej płakać.

– Nie kochaliśmy się od wyjazdu. Na początku po prostu nie było czasu, ale potem zauważyłam, że on po prostu nic nie robi... Kładzie się obok mnie, mówi „dobranoc" i tyle.

Przygryzam wargę, bo chociaż bardzo boję się zapytać, to muszę to zrobić.

– Jesteś pewna, że nie zabijasz nastroju?

Widzę, jak się garbi.

– Nie potrafię się ugryźć w język, dlatego gdy wraca do domu, opowiadam mu o Kacperku.

– Nie przytulasz się, nie całujesz go? – Jestem w szoku. – Ale skoro wiesz, że źle zrobisz, to dlaczego...

– Nie wiem – przerywa mi. – Naprawdę nie wiem! I widzę, jaką ma minę. Jest rozczarowany, dlatego czasami nawet nie je kolacji, tylko od razu idzie pod prysznic, a potem kładzie się do łóżka. A ja... – Załamuje ręce. – A ja nie potrafię się do niego przytulić, bo wiem, że jest zły i boję się odrzucenia.

Chce mi się płakać. Zawsze zazdrościłam przyjaciółce Krzyśka, bo to mężczyzna wręcz idealny. Był obok, wspierał, pomagał i kochał. Dziecko miało dopełnić ich rodzinę, bo oboje tak cholernie go pragnęli, a teraz stał się przeszkodą, z którą nie potrafili sobie poradzić. Poniekąd rozumiałam Krzyśka, bo nikt nie chciał pójść w odstawkę, ale rozumiałam również przyjaciółkę – w końcu jej ciąża była zagrożona.

– Mam zająć się Kacperkiem, żebyście mogli porozmawiać? – pytam, chociaż znam odpowiedź.

– Nie tylko – odpowiada smutno, wycierając nos rękawem bluzki. – Specjalnie dla nas zrezygnował ze swojego stanowiska i wrócił do poprzedniego. Będzie pracował w naszym mieście, żeby zmniejszyć nieobecność w domu. I dzisiaj mają pożegnanie poprzedniego kierownika, którego zajął miejsce. – Zaczyna płakać głośniej. – To jakaś impreza w klubie, a ja tak cholernie boję się, że poszuka sobie innej...

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz