Natalia
Stoję niedaleko stołu, nie mogąc oderwać oczu od Szymona. Wygląda fantastycznie w czarnej koszuli. Moja rodzina przyjęła go wyjątkowo ciepło. Mama może wyglądała na zaskoczoną, ale tata szybko porzucił zadawanie głupich pytań, gdy tylko dowiedział się, że Szymon pomaga mi w remoncie mieszkania. Powinnam się ruszyć i wreszcie przygotować napoje, ale dalej stoję i gapię się na niego jak ostatnia kretynka. Nie zaprosiłam go, a jednak przyszedł.
Czuję zimny nos na łydce, więc uśmiechnięta pochylam się i głaskam Tarę po grzbiecie.
– Masz cudownego psa – odzywa się Hania.
– I bardzo dużego – dorzuca zgryźliwie Maja.
Podnoszę głowę i nasze spojrzenia się spotykają. Przyjaciółka nie ukrywa niezadowolenia, jednak staram się tym nie przejmować, bo to dalej są moje urodziny.
– Lubi dzieci? – pyta Kamil, dlatego przenoszę wzrok na niego i Tomka, który siedzi mu na kolanach. Widzę, że się wyrywa. – Bo mam tutaj małego niecierpliwca.
– Nie tylko on – mówi Krzysiek, wskazując na Kacpra. – Chociaż jemu chyba chodzi o Szymona – dodaje rozbawiony. – Szybko się wkupiłeś w łaski mojego syna.
Maja prycha, ale nikt nie zwraca na nią uwagi.
– Już się razem bawiliśmy, co nie, Kacper? – rzuca Szymon. – Fajnie rzucał Tarze piłkę.
– A Tara świetnie reagowała – mówię, ponownie głaszcząc psa. – Jesteś cudna, wiesz?
– Już jej tak nie słodź, bo całkowicie popadnie w samozachwyt.
Przewracam oczami i kucam.
– Nie moja wina, że masz tak wspaniałego psa – bronię się, dotykając palcami czerwonej kokardy.
– Jak się dogaduje z pająkim? – pyta Hania.
Zapada chwilowa cisza.
– Pająkami? – powtarza przerażona mama. – Masz w domu pająki? Takie duże, włochate bestie? – Wciąga powietrze. – I mieszkasz z nimi? Tak po prostu?
Czuję na sobie spojrzenie Szymona, więc również na niego patrzę.
– Masz to po mamie – mówi ze śmiechem.
Mrużę oczy.
– Wypraszam sobie! Przecież umeblowałam mieszkanie Smitiemu.
– Co zrobiłaś? – śmieje się Kamil.
– Skrytykowała moją koncepcję artystyczną i zrobiła po swojemu – wyjaśnia Szymon. Zerka niepewnie na moich rodziców. – Smiti to pająk. Bardzo łagodny i niegroźny.
Przez moje ciało przechodzi dreszcz, bo przypominam sobie scenę z przeszłości, gdy znalazłam Smitiego na kuchennym stole. Prawie przestałam oddychać, a Szymon mnie pocałował. To był bardzo długi pocałunek. Chyba wspominamy to samo, bo patrzę na niego i zauważam całe mnóstwo różnych emocji na jego twarzy.
– Czy ja doczekam się mojej kawy? – pyta Hania.
– A ja mojego drinka? – rzuca lekko tata.
– Ja chyba poproszę jednak o wino – odzywa się mama, wachlując się dłonią. – Już nie potrzebuję rozbudzenia.
Wszyscy wybuchają śmiechem – nie licząc naburmuszonej Mai oraz dzieci, które są wpatrzone w Tarę.
Podchodzę do szafek, kręcąc głową. Cały czas czuję na sobie spojrzenie przyjaciółki, ale w dalszym ciągu ją ignoruję. Wyraz jej twarzy z pewnością powinienen mi coś powiedzieć, jednak nie mam najmniejszej ochoty psuć sobie humoru.
CZYTASZ
Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]
RomanceNatalia wreszcie czuje się spełniona - nie tylko w życiu zawodowym, ale również prywatnym. Zamknęła za sobą całą przeszłość, pozwalając sobie na bycie szczęśliwą. Szymon zawsze powtarzał, że nigdy nie będzie miał psa, ale pojawienie się Tary wszyst...