Rozdział 23

700 65 14
                                    

Szymon

Próbuję usunąć resztki spalonej koszulki z żelazka i co chwilę przeklinam siarczyście pod nosem. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby zwiększyć temperaturę. Chciałem zaoszczędzić czas, a tak naprawdę straciłem koszulkę. Jestem oderwany od rzeczywistości. Doskonale znam źródło tego roztargnienia. Na dodatek Tara niczego nie ułatwia, pałętając się pod nogami zawsze wtedy, gdy się śpieszę.

Ale to koniec złych wieści, bo z samego rana spojrzałem na grafik i całą dniówkę mam z Marcelem. Będę musiał słuchać debilizmów przez dwanaście godzin. Jeśli na koniec zmiany moja głowa nie eksploduje, to będzie jakiś cud.

Zerkam na komórkę, która milczy od kilku dni. Natalia najwyraźniej nie ma zamiaru się odzywać. Miała nie znikać. Rozumiem, że musi przepracować rozstanie z Kubą, ale nie rozumiem, dlaczego próbuje mnie odsunąć od tego syfu.

Odstawiam z hukiem żelazko na kuchenny blat, a następnie uderzam otwartą dłonią w szafkę.

Powinna tu być. Ze mną. Nie pozwoliłbym jej zatracić się w poczuciu winy. Nie jest niewystarczająca i nigdy nie była. Teraz, gdy jest daleko stąd, dopadną ją wyrzuty sumienia. Jeśli zacznie się obwiniać... Czy właśnie tego Kuba chciał? Całkowicie ją złamać? Sprawić, że nigdy od niego nie odejdzie, bo przecież żaden inny facet nie potrafił jej uszczęśliwić?

Nie wiem, gdzie mieszka jej siostra, rodzice... Znam tylko Krzyśka. Jednak nie sądzę, że powinienem dzielić się z nim swoją przeszłością. Ani z nim, ani z jego żoną. Pomogłem im na tyle, ile potrafiłem. W zamian otrzymałem starą śpiewkę: mam się trzymać z daleka od Natalii.

Biorę głęboki wdech.

Dam jej trzy miesiące, a potem...

Zaciskam mocno zęby.

Potem nastąpi koniec i o niej zapomnę.

____

Natalia

Siedzę na fotelu i patrzę na rodziców, którzy nawet nie ukrywają niezadowolenia na swojej twarzy. Co chwilę zerkają na siebie, chyba próbując się upewnić, że to nie jest żart.

Zakładam włosy za ucho i biorę głęboki wdech.

– W porządku, powtórzę jeszcze raz, bo chyba jeszcze to do was nie dotarło. – Wypuszczam powietrze. – Nie będzie żadnego faceta, żadnego ślubu, żadnych dzieci. Nie mam już na to sił. Jeśli przez przypadek spotkam kiedyś kogoś, kto będzie wart mojego czasu i zaufania, to może kilka rzeczy ulegnie zmianie, ale nie chcę o tym teraz myśleć. Potrzebuję czasu oraz spokoju, no i miejsca tylko dla siebie. – Zaciskam dłonie na kolanach. – Nie mam zamiaru dłużej niczego wynajmować.

– Dlaczego z góry zakładasz, że nie spotkasz nikogo...

– Tato, jestem już tym wszystkim zmęczona – mówię cicho. – Rozstanie z Kubą całkowicie pogrzebało moje szanse na stworzenie rodziny. Nie chcę drugi raz przez to przechodzić.

Mama marszczy czoło i przygląda mi się uważnie.

– To świeża sprawa, więc nie powinnaś z góry zakładać, że twoje marzenia...

– Mamo, proszę – przerywam jej, a w moich oczach pojawiają się łzy. – Od kilku lat dzieje się ciągle to samo. Problem nie tkwi w innych, tylko we mnie, rozumiesz? Bo pozwalałam na to. Godziłam się na wiele rzeczy, które... – Kręcę głową. – Nie chcę już cierpieć. Nie chcę wciąż się zastanawiać, czy jestem dla kogoś odpowiednia. – Uśmiecham się szeroko. – Macie już wnuka, świetnego zięcia, więc nie wywierajcie na mnie presji.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz