Szymon
Pieczenie pierników z Amelią wcale nie jest proste, ale na szczęście Klara postanowiła nam pomóc. Kuchnia wygląda fatalnie, dlatego staram się nie myśleć o sprzątaniu. Widok zadowolonej z siebie dziewczynki wszystko mi wynagradza. Co chwilę pokazuje kolejne foremki Tarze, która nie odstępuje nas na krok. Próbowała już zjeść trochę surowego ciasta, ale szybko do niej dotarło, że wcale nie jest smaczne. Upieczone pierniki chowamy do pojemnika, który co chwilę odkładamy na lodówkę. Zbyt dobrze znam swojego psa, więc wolę dmuchać na zimne.
– Teraz chcę króliczka – woła Amelia, szperając w worku pełnym foremek. – I jajeczko!
– A to nie są przypadkiem święta Bożego Narodzenia? – pyta jej mama.
– Ale króliczki też wtedy świętują.
Zaciskam usta, żeby się nie zaśmiać. Klara obrzuca mnie rozbawionym spojrzeniem.
– Jajeczka też? – dopytuje, jakby prowadziły bardzo poważną rozmowę.
– Oczywiście, że tak. Bo z jajeczek wyjdą małe kurczaczki.
– Albo ptaszki – dopowiadam.
– Zimą?
Przewracam oczami, a Amelia przerywa poszukiwania i zerka na mamę.
– Ja też się urodziłam w zimie.
Zatykam usta dłonią, bo Klara wygląda na zagubioną. Wiem, że ma dobre intencje, ale przecież zna też swoją córkę i powinna wiedzieć, że wchodzenie z nią w takie dyskusje jeszcze nigdy nie skończyło się dobrze, bo mała zawsze wygrywa. Tym razem będzie podobnie.
– Dobra – mówi, unosząc dłonie. – Poddaję się. Zrobimy trochę piernikowych królików i jajek.
– I piesków! – krzyczy głośno Amelia. – Tara też musi mieć swoje pierniki!
– A kotki? – pytam, wymownie patrząc na jej bluzkę z ogromnym kocim pyszczkiem.
– Ciii. – Amelia kładzie palec na ustach. – Bo Tarce będzie przykro – szepcze przejęta.
Unoszę brwi.
– Tarce?
– Ostatnio ma fazę na zdrobnienia, a przecież nie będzie wołać Tarantulka – wyjaśnia Klara.
– Tarantulka – powtarzam z uśmiechem. – Brzmi znacznie lepiej niż Tarka.
– Oczywiście, że nie!
– Mamo, wujek ma rację – odzywa się Amelia, czym kończy dyskusję.
Klara patrzy na mnie oskarżycielsko, a potem przenosi wzrok na psa, który od razu się podnosi i podchodzi do niej, merdając radośnie ogonem.
– Wolisz być Tarką czy Tarantulką?
Reakcja Tary rozkłada mnie na łopatki. Przekrzywia łeb, a ogon zatrzymuje się w powietrzu. Ciche szczeknięcie mówi wszystko.
– Ani jedno, ani drugie – mruczy rozczarowana Klara.
– Tarka!
Oboje patrzymy na psa, który posłusznie podbiega do Amelii.
– Woli Tarkę – wyjaśnia, głaszcząc Tarę pod pyskiem. – Jesteś najlepszym psem pod słońcem, wiesz? – Kuca na krześle i uśmiecha się słodko. – I dam ci później trochę pierniczków, ale ciii, bo to będzie nasza tajemnica – szepcze.
Klara rozkłada bezradnie ramiona, a ja zaczynam się śmiać.
Następne dwie godziny mijają nam w świetnej atmosferze. Upiekliśmy bardzo dużo pierników, chociaż większą część zabierze Amelia. Niekoniecznie przepadam za takimi rzeczami, ale może wezmę kilka sztuk do pracy. Może nawet podrzucę Krzyśkowi, bo przez ostatnie dni nic nie wspominał o Natalii. Opowiadał o Mai, Kacperku i poprzedniej pracy, ale pomijał swoją przyjaciółkę, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Wojtek i Milenka praktycznie zapomnieli o temacie, więc moja radość nie zna granic.
CZYTASZ
Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]
RomansaNatalia wreszcie czuje się spełniona - nie tylko w życiu zawodowym, ale również prywatnym. Zamknęła za sobą całą przeszłość, pozwalając sobie na bycie szczęśliwą. Szymon zawsze powtarzał, że nigdy nie będzie miał psa, ale pojawienie się Tary wszyst...