Rozdział 26

803 67 28
                                    

Natalia

Siedzę na podłodze i rozrywa mnie rozpacz. Ściana, którą wczoraj wytapetowałam, jest w okropnym stanie. Nie mogę na to patrzeć. Nie rozumiem, co mogło pójść nie tak.

Opuszczam nisko głowę i zamykam oczy, bo jestem na siebie wściekła. W sypialni widać smugi na ścianach. Najchętniej kupiłabym bardzo ciemne rolety i pogrążyła się w wiecznym mroku. Tak, to z pewnością jest najlepszy pomysł.

Najgorsze, że wydarzyło się o wiele więcej.

Jedna ściana w kuchni wymaga dodatkowego malowania – najlepiej kilkukrotnego, bo pigment w farbie okazał się za słaby. Dwie szafki ledwo wiszą. Jeden z palników nie działa i jak na złość, jest nim ten największy. Na domiar złego... reszta lubi przypalać garnki. Piekarnik grzeje jak chce. Cieszę się, że poprzedni właściciele zostawili trochę swoich rzeczy, bo przynajmniej nie muszę opłakiwać każdego kolejnego przypalenia czy stłuczenia. Przedwczoraj drzwi pralki się zablokowały i byłam bliska płaczu, gdy przez godzinę wertowałam instrukcję obsługi.

Nie radzę sobie z tym wszystkim.

Nie wiem, czy to pech, czy może źle się za to zabieram, ale już zaczyna mi brakować sił. Nie mam serca prosić o pomoc Kamila, bo obecnie ma bardzo intensywny okres w pracy i często robi nadgodziny, tata nabawił się kontuzji w kolanie, a Krzysiek i Maja wyjechali gdzieś na urlop. Pozostał Szymon. Szymon, który wrócił do wysyłania mi zdjęć Tary. Już nie mogę zostawiać jego wiadomości bez odpowiedzi, bo ciągle dopytuje, co robię i czy przypadkiem nie potrzebuję pomocy przy remoncie. Ciągle odmawiam. Nie mam innego wyjścia. Od wspólnego śniadania minęły dwa tygodnie, a ja wciąż nie potrafię pozbyć się wrażenia, że Szymon mówił prawdę tamtej nocy, gdy zadzwoniłam do niego po pijaku.

Pocieram dłońmi twarz i jeszcze raz zerkam na ścianę ze zwisającą tapetą.

– Nie mogę do niego zadzwonić – mówię głośno, próbując przekonać samą siebie, że przecież zawsze musi być inne wyjście z sytuacji. – Nie mogę – dodaję cicho, powoli kręcąc głową.

Słyszę głośny trzask, więc podrywam się na nogi i biegnę do kuchni. Powietrze ulatuje mi z płuc, gdy widzę szafkę na podłodze. Zaciskam mocno wargę, żeby się nie rozpłakać.

Nie ma mowy. Nie zadzwonię do niego.

*

Snuję się po markecie, cały czas myśląc o moim mieszkaniu. Jest w okropnym stanie. Internetowi eksperci okazują się niewystarczający, więc powinnam poszukać fachowców, którzy pomogliby mi ogarnąć cały ten syf, który sobie zrobiłam. Mogłam od razu poprosić kogoś o pomoc, bo przecież nigdy nie robiłam takich gruntownych remontów, więc skąd mam wiedzieć, jak ogarnąć niektóre rzeczy? W teorii remont nie jest niczym skomplikowanym, ale w praktyce... tutaj zaczyna się „zabawa".

Skręcam w alejkę z żelami pod prysznic.

Rano podjęłam pewną decyzję, a teraz muszę dostosować do niej kilka rzeczy. Pierwszy punkt na moim liście odnosi się do mojego zapachu. Muszę pozbyć się kawy z cynamonem.

Kucam przed półką i czytam etykiety, szukając czegoś, co nie pozwoli Szymonowi mnie pocałować. Zachowuję się głupio, ale wolę dmuchać na zimne. Powiedziałam mu, że kończę z facetami i to wcale do niego nie dotarło.

Ale dotrze. Musi dotrzeć.

Szymon

Jestem po ostatniej serii pompek, a moje serce dudni jak szalone. Znowu dałem sobie wycisk. Tara przygląda mi się spode łba. Przy setnym powtórzeniu zaskomlała cicho i udała, że idzie spać.

Za mało (tom 2) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz