Kiedy dotarliśmy do domu, babcia nie odstępowała mnie na krok, a Sebastian to się pojawiał, to znikał. Dostałam dwie kroplówki odżywcze i masę leków, po których czułam się o wiele lepiej.
- Muszę wam o czymś powiedzieć – zaczęłam, ściskając w dłoniach ciepły kubek.
- Nic nie musisz. Jeśli jest to dla ciebie trudne to znajdzie się inna okazja – wtrąciła się babcia, zabierając ode mnie puste naczynie.
- Nie, nie chce czekać. Boje się, że znowu o tym zapomnę – podgryzłam nerwowo wargę.
Babcia przystanęła w półkroku i westchnęła.
- Zawołam Sebastiana - zakomunikowała z wyrazem współczucia na twarzy.
Kiedy wszyscy byliśmy w jednym miejscu. Przełknęłam ślinę i zaczęłam:
- Nie pamiętam tak dokładnie tego dnia, kiedy przyszedł po mnie Claude. Te wspomnienia urywają się w pewnym momencie.
- Naturalna reakcja organizmu – spojrzał na mnie pokrzepiająco Sebastian.
Uśmiechnęłam się lekko i zwilżyłam usta.
- Claude użył tej samej substancji, co Sebastian w szpitalu, abym straciła przytomność. Miała ten sam zapach. To były sekundy, a potem nic już nie pamiętałam, jednak zanim przyszedł demon Antoniego, poczułam silny ból głowy. Zwalił mnie z nóg – skrzywiłam się na wspomnienie tamtego wieczoru. – Pamiętacie, co wam mówiłam o teczkach?
- O teczkach? – Dopytała babcia.
- Tak, tych, które zobaczyłam jak byłam pierwszy raz w posiadłości Antoniego. Chodzi mi o to, jakie teczki tam wtedy były.
- Mówiłaś nam o teczce twojej mamy, twojego taty i twojej – odpowiedziała kobieta lekko mrużąc oczy.
- Znajdowała się tam jeszcze jedna. Kiedy poczułam ten ból, w mojej głowie zaczęły przewijać się wspomnienia z tamtej nocy. Nie wiem czemu wyparłam to z mojej świadomości, ale na biurku znalazłam również teczkę mojego wujka – powiedziałam spoglądając na demona.
- Masz na myśli Andrzeja? Brata twojej mamy? – Babcia pochyliła się na fotelu.
- Tak, jako jedyna była w czarnym kolorze, ale nie wiem czy to ma jakieś znaczenie.
- Musimy założyć, że ma – odparł Sebastian. – Muszę wreszcie się mu przyjrzeć.
- Co to znaczy przyjrzeć? Nie spotkałeś go jeszcze?
- Nie miałem okazji. Nie było go w domu, kiedy sprawdzałem czy wszystko dobrze.
- Czemu to wszystko wydaje się coraz bardziej komplikować – babcia potarła dłońmi twarz.
- Nie komplikuje się, babciu. Coraz bardziej zbliżamy się do rozwiązania. To nie wszystko, co chciałam wam powiedzieć – westchnęłam. – Będąc tam, przez większość czasu nie widziałam Antoniego, ale był jeden moment, który może mieć jakieś znaczenie – przełknęłam ślinę i spojrzałam na mężczyznę, który wpatrywał się we mnie ze skupieniem. – Kiedy przyszedł do mnie po tym, co mi zrobił, chciał ze mną porozmawiać. Kiedy się nie odżywałam, był coraz bardziej podirytowany. Zaczął gadać coś od rzeczy.
- Co masz przez to na myśli? – Przerwała mi babcia.
- Nie zrozumiałam większości, ale mogę być pewna, że on nienawidzi ojca. Zapewniał mnie, że nic dla taty nie znaczę, a to, co widzę to tylko takie pozory – od nadmiaru myśli poczułam nieprzyjemny ból w skroniach i potarłam je w nerwowym odruchu.
- Nie nadwyrężaj się, jeśli jest to dla ciebie za dużo, to powiesz resztę jutro –staruszka wstała z fotela i podeszła do mnie bliżej.
- Nie – zaoponowałam. – Już wszystko dobrze – uśmiechnęłam się lekko.
Sebastian spojrzał na mnie ostrym wzrokiem i pokręcił lekko głową. Zignorowałam jego reakcję i z powrotem odwróciłam się w stronę babci.
- W pewnym momencie on jakby oszalał. Nawet jego oczy były jakieś inne, nieobecne. Sam wydawał się przerażony.
- Czy coś mówił? – Sebastian bardziej się zainteresował.
- Tak. Najpierw zadawał mi pytania. „Czy wiesz jak to jest, kiedy się umiera? Kiedy widzisz, jak kto przysypuje cię ziemią, a ty nie możesz się ruszyć?" Myślę, że to mogły być jakieś wspomnienia – lekko zatrzęsła mi się szczęka. - Kiedy Antoni zaczął krzyczeć, zjawił się Claude i wyniósł go niczym lalkę - zacisnęłam mocno powieki.
- Koniec na dziś, przygotuje ci ciepłą kąpiel – wtrącił się Sebastian. – Jeśli chcesz coś jeszcze dodać to wstrzymaj się do jutra.
Westchnęłam głęboko, w głębi duszy dziękując mężczyźnie, że przerwał moją wypowiedź.
***
- Ulu chcesz coś zjeść? – Zapytała babcia, pomagając mi spiąć wilgotne jeszcze włosy w niski kok.
- Tak, zjadłabym coś słodkiego – odpowiedziałam, a kobieta od razu zawołała Sebastiana. Mężczyzna obrzucił mnie przelotnym spojrzeniem i zwilżył usta
– Przygotuj coś słodkiego – poleciła babcia.
- Specjalne zamówienia? – Zapytał znów spoglądając na mnie. Poczułam jak moje policzki czerwienieją pod jego spojrzeniem.
- Nie, zdaje się na twoją inwencje twórczą – odpowiedziałam, odwracając głowę w stronę ściany.
- W takim razie proszę mi zaufać – odpowiedział i zniknął za futryną.
- Gotowe – odpowiedziała babcia, odsuwając się od krzesła, na którym siedziałam.
- Jutro będę miała ładne fale – uśmiechnęłam się lekko.
- Fale niczym księżniczka – dodała kobieta, klepiąc mnie po głowie.
***
Siedziałam na łóżku wpatrując się w zdjęcie wiszące na ścianie, które przedstawiało mnie oraz Sebastiana siedzących na piknikowym kocyku. Nie widać było naszych twarzy, jednak wiedziałam, że byłam szczęśliwa. Czas spędzony z Sebastianem zawsze był lepszy od reszty.
Zerknęłam na biurko i ujrzałam mój szkicownik, który wystawał lekko poza półkę. Zmarszczyłam brwi. Byłam pewna, że położyłam go w głębi półki.
- Gotowe! – Z rozmyślań wytrząsnął mnie głos zza drzwi. Chwilę potem mężczyzna wszedł do pokoju z tacką pełną białych babeczek.
- Babeczki! Dziękuję Sebastianie – nie kryłam swojej radości. Uwielbiałam babeczki, byłam ich prawdziwym smakoszem.
Ugryzłam jedną z nich i rozpłynęłam się w jej smaku.
- Znam je... Tylko nie wiem skąd, ale znam ten smak... – Oblizałam usta. - Wiem! Zrobiłeś je kiedyś. To był dzień, kiedy cię poznałam.
- Nie wiedziałem, że będziesz pamiętać ten szczegół, ale tak, to ten sam przepis.
- Musisz mnie go nauczyć. Nigdy nie jadłam lepszych.
Na twarzy demona pojawił się mały uśmiech.
Odwróciłam się w stronę drzwi, w których stanęła babcia. Nie zauważyłam, kiedy weszła. Spoglądała to na mnie, to na mężczyznę, po czym zwiesiła głowę i również się uśmiechnęła.
CZYTASZ
Demon z sąsiedztwa
RomanceMałe miasteczko, normalne życie. Codzienność naszej bohaterki była jak każda inna, pomimo skrywanego wielkiego bólu po niewyjaśnionej stracie ukochanej osoby. Czy jedno spojrzenie za okno może obrócić życie w zupełnie innym kierunku? *jest to fanfik...