- 38 -

105 14 1
                                    

Siedziałam na tyłach samochodu i patrzyłam się na przelatujące krajobrazy za szybą. W mojej głowie krążyło pełno myśli. Co zrobi Sebastian, gdy dowie się, że to mój tata zabił męża pani Marii? Czy kontrakt zostanie dopełniony? Czy babcia będzie musiała umrzeć? Czy on odejdzie razem z nią? Sama myśl o stracie dwóch tak ważnych dla mnie osób sprawiała, że czułam silny ucisk w klatce piersiowej.

- Przepraszam, że was okłamywałem - odezwał się wujek. - Ale nie mogłem nikomu o tym powiedzieć. Teraz ty wiesz, kim jestem. Gdyby rada się o tym dowiedziała... Nie wiem, co by z tobą zrobili - w jego głosie słyszałam najprawdziwszą skruchę.

Chciałam mu odpowiedzieć, że rozumiem. Naprawdę pragnęłam mu współczuć. To, co przeżył z pewnością było okrutne, jednak nie mogłam się na to zdobyć. Czułam się naprawdę bezdusznie. Frustracja narastała we mnie z każdą minutą. Bałam się, że nie zdążymy na czas.

- Tyle ci opowiadałem o moich podróżach, a teraz już wiesz, że większość z nich nie była prawdą. Po prostu pracowałem.

Przez całą drogę nic się nie odzywałam. Wujek widząc to, również przestał mówić. Cisza pozwoliła mi odpocząć i przygotować się do wszystkiego, co mogło nadejść niebawem.

***

Po kilkunastu minutach jazdy, wujek zatrzymał się nieopodal żwirowej drogi, prowadzącej do mojego domu.

- Czemu się tutaj zatrzymałeś? - Spytałam podejrzliwie, cały czas bacznie obserwując mężczyznę.

- Wolę abyśmy resztę przeszli piechotą – odpowiedział, wychodząc z samochodu.

Słyszałam bicie własnego serca. Kalkulowałam wszystkie możliwe scenariusze, jakie mogły się ziścić. To nie był dobry pomysł, aby wychodzić z samochodu.

Mężczyzna obszedł auto i otworzył drzwi od mojej strony.

Zawahałam się przez chwilę i chwyciłam ciaśniej rękojeść noża. Kiedy spojrzałam na niego podejrzliwie, westchnął głęboko.

- Po prostu chciałem z tobą przedyskutować pewne środki ostrożności.

- Masz iść przede mną w odległości czterech metrów – rzuciłam szorstko i wyszłam z samochodu cały czas obserwując mężczyznę.

- Nic ci nie zrobię. Nie zatrzymam cię, jeśli naprawdę tego nie chcesz. Po prostu boje się o ciebie. Nie możesz iść do tego demona.

- Nie zabronisz mi - spojrzałam złowrogo na mężczyznę, a on stęknął z bezsilności.

- Proszę, posłuchaj mnie ten jeden raz. On jest niebezpieczny. Bardzo niebezpieczny.

- Ja wiem, co jest bezpieczne, a co nie. Znam go o wiele lepiej niż ty i nie musisz mi mówić, że jest niebezpieczny. Wiem, że mi nic nie zrobi. Ufam mu bardziej niż tobie.

Zauważyłam jak twarz wujka przybrała zbolały wyraz. Wiedziałam, że te słowa go uraziły, jednak nie skłamałam. Przez ostatnie tygodnie to właśnie Sebastian był moją ostoją. Ufałam mu całą sobą i akceptowałam jego prawdziwą naturę. Nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że mógłby mnie skrzywdzić.

- Idź przodem – powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Mężczyzna zwiesił ręce po bokach i ruszył w ciszy przed siebie.

Z każdym krokiem przeczucie niebezpieczeństwa wzrastało. Zdawało się słyszeć, jakieś dźwięki dochodzące od strony mojego domu. Miałam wrażenie, że wujek też je słyszał. Przez chwilę zawało mi się, że zwolnił kroku, chcąc przysłuchać się bardziej, jednak widząc, że się zbliżam, przyspieszył.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz