-11-

292 35 3
                                    

Rano na powrót oślepiły mnie promienie słońca.

Powoli zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki.

W nocy śnił mi się Sebastian. Nawiedził mnie jak mara nocna. Siedział koło łóżka, a ja nie mogłam się ruszyć. Krzyczałam, błagałam o litość, jednak on tylko wpatrywał się we mnie z uśmiechem na ustach.

Nie mogłam uwierzyć, iż kiedyś uważałam go za idealnego, liczyłam, że nasza znajomość się rozwinie. Jego obraz, który wykreowałam w głowie był teraz jak szpilka. Kwas, którym sama polewałam sobie ranę.

- Ula? Jesteś w toalecie? – Usłyszałam głos pielęgniarki.

Pospiesznie wyplułam pastę do umywalki i umyłam twarz wodą.

- Już wychodzę! – Krzyknęłam.

Wytarłam twarz ręcznikiem i roztrzepałam włosy.

- W karcie nie masz na dzisiaj zaplanowanych żadnych badań, więc masz dzień wolny.

- Wiadomo kiedy stąd wyjdę?

- Takiej informacji może udzielić jedynie twój lekarz prowadzący - kobieta rozłożyła ręce.

- Musze jak najszybciej dostać wypis, to dla mnie bardzo ważne – spojrzałam prosząco na kobietę.

- Rozumiem, szpital nie jest najciekawszym miejscem, jednak proszę o chwilkę cierpliwości – lekko się uśmiechnęła.

- W takim razie wie pani gdzie mogę znaleźć doktora Michała?

- Obawiam się, że dzisiaj ma wolne, jednak zajrzyj do pokoju lekarskiego wieczorem, dobrze?

- Dobrze, dziękuje – wymusiłam uśmiech, a pielęgniarka wyszła z sali.

Stanęłam w miejscu i wpatrzyłam się w okno. Niebo zasłoniły chmury, dzięki czemu promienie słońca nie kuły już w oczy. Lubiłam taką pogodę. Najbardziej jednak tęskniłam za letnim deszczem. Zachmurzone niebo i przyjemne krople spadające na nagie ramiona. Uwielbiałam kłaść się wtedy na drodze i na chwilę zamykać oczy. W takich sytuacjach dziękowałam, że mój dom mieścił się na obrzeżach miasta, a nie w ruchliwym centrum.

Lekko się uspokoiłam. Wzięłam głęboki wdech i podniosłam telefon ze stoliczka. Wybrałam numer do babci.

- Halo, babciu?

- Jestem – odpowiedziała ledwo dosłyszalnie.

- Możesz mi wytłumaczyć, co tu się dzieje? – Mówiłam powoli.

Nastąpiła cisza. Usłyszałam jedynie jak kobieta przełyka ślinę.

- Ulu, wszystkiego się dowiesz. Proszę cię, przygotuj się, że dzisiaj wyjdziesz ze szpitala.

- Nie wyjdę dzisiaj, bo nie dadzą mi wypisu. Lekarz jest na urlopie.

- Sebastian wszystko załatwi.

- Jak załatwi? Co ma załatwić?

- Ulu, proszę nie komplikuj wszystkiego. Musimy zniknąć na jakiś czas. Dla dobra twojego i twojej mamy.

- Słucham? Zniknąć?

- Ulu... przepraszam, że cię w to wciągnęłam.

- Co tutaj się dzieje?! – Podniosłam głos.

- Do zobaczenia – dodała. Połączenie zostało przerwane.

Stanęłam w bezruchu i wpatrywałam się w ekran telefonu. Zadzwoniłam raz, drugi, trzeci... nikt nie odebrał.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz