Następnego dnia Sebastian zniknął na dłużej. Zostawił mi tylko dyskretną karteczkę, abym pilnowała, by babcia nie dowiedziała się o piwnicy. Byłam mu wdzięczna za to, że nie polecił mi nakarmienia kotów. W dzień nie mogłabym tego zrobić ze względu na tajemnicę, a w nocy bym się nie odważyła zejść samej na dół.
Kiedy nie było Sebastiana, dni nagle stały się niesamowicie długie. Nie mogłam chodzić nad jezioro, ponieważ las mógł być niebezpieczny, spacerowałam jednak po podwórzu i siadałam na trawie z notatnikiem i ołówkiem, próbując narysować krajobraz przede mną. Moje zdolności artystyczne nie pozwoliły uchwycić całego piękna natury, jednak samo szkicowanie było dla mnie miłym zapychaczem czasu. W jeden dzień narysowałam dwa obrazy – las i mały staw blisko domu. Następnego dnia zaś urzekło mnie niebo, na którym chmury zdawały się być kłębiaste i puchate niczym futro baranka. Zgrabiałymi od zimna palcami, kreśliłam na kartce cienkie kreski i rozcierałam je później chusteczką, chcąc stworzyć efekt rozmycia.
Po obiedzie znów wyszłam na dwór. Spojrzałam w głąb lasu i uśmiechnęłam się lekko. Droga prowadząca do jeziora przypominała mi o wspólnych spacerach z Sebastianem. Spacerach, którym towarzyszyło mi dziwne uczucie. Uczucie, którego nie chciałam nazwać. Było one moją zgubą. Uczucie, które nie powinno w ogóle powstać pomiędzy człowiekiem a demonem.
Pokręciłam głową i roztrzepałam sobie włosy. Zaczęłam szkicować dwie postacie na tle ciemnego lasu. Mężczyzna w białej koszuli szedł pewnie przed siebie, a kobieta zerkała na burzowe chmury, które zawisły nad nimi.
Westchnęłam głęboko, kładąc się na trawie. Chłód bijący od ziemi sprawił, że przeszły mnie zimne dreszcze.
Myśli o przyszłości zalewały moją głowę. Jaka czekała mnie przyszłość? Jaka czekała nas wszystkich przyszłość?
Ostatnio zauważyłam, że stawałam się bardziej stonowana. Powoli przestawałam odczuwać gniew i smutek tak mocno jak kiedyś. Bywały dni, kiedy nie czułam nic poza tym jednym uczuciem, tak pięknym, a za razem tak okrutnym, które muskało moją podświadomość i dawało tak zwane motylki w brzuchu.
***
Po kolacji, babcia przyszła do mojego pokoju. Usiadła na krześle i patrzyła jak czytam książkę.
- Tak? – Zapytałam, zamykając grube tomiszcze.
- Przyszłam pogawędzić – uśmiechnęła się lekko. – Cały dzień gdzieś znikasz.
- Przepraszam, próbuje znaleźć sobie jakeś zajęcie. Dziwnie jest tak bez Sebastiana. Nie mam co robić. – Odpowiedziałam, a babcia objęła mnie współczującym wzrokiem.
- Martwi mnie to.
- Słucham? – Zapytałam nie rozumiejąc tego, co przed chwilą powiedział.
- Ulu, ja widzę. Gdy on jest w pobliżu, zdajesz się promienieć. – Westchnęła. – Nie chce ci odbierać tej radości. Jesteś jeszcze młoda, masz przed sobą całe życie. Jeśli czujesz się teraz szczęśliwa, to bądź. Kiedyś będziesz równie szczęśliwa u boku mężczyzny, który odwzajemni twoje uczucia.
- Nie chcę o tym rozmawiać. To nie jest do końca tak, jak myślisz – podgryzłam policzek i spojrzałam przez okno.
- Byłam kiedyś taka jak ty – uśmiechnęła się lekko, zwieszając głowę. -Byłam młodsza od ciebie, ponieważ miałam szesnaście lat, kiedy myślałam, że spotkałam mężczyznę mojego życia. Był ode mnie o dwa lata starszy. Miał niezwykłe powodzenie u kobiet. Nie dostrzegałam go wcześniej, jednak pewnego dnia prawie zemdlałam na lekcji gimnastyki – kobieta zwilżyła usta. – Wysłali mnie do pielęgniarki, jednak, gdy byłam już pod drzwiami okazały się zamknięte. Siedziałam pod pokojem i w pewnym momencie on się pojawił. Zapytał się mnie jak się czuję i podał mi dłoń. Do tej pory pamiętam te odciski na opuszkach palców spowodowane latami gry na gitarze. Po kilku tygodniach za każdym razem jak go widziałam, na moje policzki wstępował soczysty rumieniec. Gdy wiedziałam, że będziemy mieli lekcje obok siebie, zakładałam moją najładniejszą wstążkę na włosy. Pomimo, iż myślałam, że byliśmy sobie pisani, on zmienił szkołę i nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Wtedy myślałam, że uschnę z miłości. Powiem ci w sekrecie, że nawet pisałam o nim wiersze, które możliwe, że jeszcze walają się gdzieś po moim domu – dodała z uśmieszkiem. Spojrzałam na kobietę i słuchałam dalszej części historii. - Smutek i pustka trwały do czasu, kiedy poznałam mojego męża. Zakochałam się bez granic i za każdym razem, gdy wspominałam mężczyznę spod pokoju pielęgniarki, wybuchałam śmiechem. – Spojrzała na mnie – Wiedz, że nawet, jeśli teraz czujesz, że te uczucie cię przerośnie, kiedyś będziesz wspominać to z uśmiechem na ustach, tak jak ja teraz.
Uśmiechnęłam się lekko, chociaż w głębi duszy czułam pewien rodzaj bólu. Nieodwzajemniona miłość jest uczuciem, którego nie można z niczym porównać. To jak dwie sprzeczności, które na siebie wzajemnie oddziałowują.
-Nigdy bym nie pomyślała, że babcia miała takie historie – wymusiłam całkiem realistyczny uśmiech.
- Oj dziecko, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – kobieta oparła się o fotel i zaczęła kolejną historię.
Nasza rozmowa ciągnęła się długo, jednak moje myśli odpływały gdzieś daleko, w miejsce, do którego nawet ja do końca nie miałam wstępu.
CZYTASZ
Demon z sąsiedztwa
Lãng mạnMałe miasteczko, normalne życie. Codzienność naszej bohaterki była jak każda inna, pomimo skrywanego wielkiego bólu po niewyjaśnionej stracie ukochanej osoby. Czy jedno spojrzenie za okno może obrócić życie w zupełnie innym kierunku? *jest to fanfik...