-8-

312 37 1
                                    

- Widziałam! Widziałam go - mówiłam szybko oddychając.

- Kogo?! Kogo widziałaś?! - Pytała moja mama.

- Antoniego! Mojego brata!

- O mój Boże – mama przyłożyła dłoń do twarzy i pokręciła głową.

Lekarz pośpiesznie wyszedł z sali i wrócił z pielęgniarką. Z wielkim trudem łapałam oddech. Odruchowo złapałam się ramy łóżka z nadzieją, że pomoże mi to jakoś ułatwić oddychanie.

- Nich pani szeroko otworzy okno –poinstruowała pielęgniarka.

Doktor podszedł do mnie i szybkim, sprawnym ruchem podał mi zastrzyk rozszerzający oskrzela a pielęgniarka podłączyła i podała mi inhalator. Kręciło mi się w głowie i czułam, że mogę w każdej chwili zemdleć.

- Spróbuj się uspokoić, podałem ci zastrzyk, więc powinno być zaraz lepiej - mówił doktor, gładząc moje ramię.

Oddychałam świszczącym oddechem. Na szczęście z sekundy na sekundę było mi łatwiej. Powoli się uspokajałam.

- Jest coraz lepiej – dodał doktor.

Mama stała przy ścianie z pielęgniarką i patrzyła na mnie zapłakanymi i przerażonymi oczyma.

Maska tlenowa bardzo mi pomagała. Trochę pokasływałam, ale mogłam złapać już oddech. Spojrzałam na mamę. Kobieta pokręciła głową i wyszła z sali.

- Zostanie z tobą pielęgniarka, a ja pójdę porozmawiać z twoją mamą – uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Już lepiej? – Zapytała mnie kobieta w białym fartuchu.

- Lepiej – odpowiedziałam cicho.

- Lekarz pewnie przepisze ci specjalne leki wziewne, które będziesz musiała brać na stałe i dobrze będzie jak przez jakiś czas będziesz unikać emocjonujących rozmów.

- Jestem pewna co widziałam. Tam był mój brat.

- Może był, nie mówił, że wychodzi?

- Mój brat zaginął dziesięć lat temu.

Pielęgniarka przełknęła ślinę i pogładziła mnie po dłoni.

- Posłuchaj, atak którego dostałaś kilka dni temu mógł również powodować halucynacje – mówiła starając się dobierać właściwe słowa.

W oczach pojawiły mi się łzy. Bałam się, że nikt mi nie uwierzy.

Usłyszałam skrzypnięcie otwieranych drzwi. Do sali powoli weszła mama. Pielęgniarka spojrzała na nią i lekko skinęła głową. Uśmiechnęła się do mnie i po cichu wyszła.

Mama usiadła na krześle obok i wbiła wzrok w podłogę.

- Czy jesteś pewna tego, co widziałaś? – Zapytała ledwo słyszalnie.

- Tak, jestem pewna.

Kobieta spojrzała na mnie przekrwionymi oczyma.

- Jak on teraz wygląda?

- Nic się nie zmienił, tak jakby zatrzymał się w czasie.

Mama spojrzała na mnie ze współczuciem.

- Kochanie, zamknijmy już ten rozdział – przełknęła ślinę.

- Mamo?

- Proszę cię, nie chce znowu tego przechodzić. Antoni nie żyje.

- Nie znaleziono ciała. Nie masz pewności, że nie żyje, a to, co widziałam na zjeździe... – mówiłam desperacko.

- To dlaczego nie wrócił?! – Podniosła głos. Ledwo powstrzymywała łzy. – Pomyliłaś go z kimś. Nawet to, że się nie zmienił. Ulu, to nie mógł być on!

Wstała gwałtownie z krzesła.

- Może Sebastian go widział! Czy mogłabyś pójść do babci i się go zapytać?

- Przepraszam, przyjdę jutro – zakryła twarz i wyszła z sali.

Czułam się bezsilna. Uderzyłam pięścią w pościel. Załkałam po cichu. Zamierzałam pokazać Sebastianowi zdjęcie Antka.

Pozostało mi czekać, aż stąd wyjde i skontaktuje się z Sebastianem.

***

Od rana pisałam z Anastazją. Nadrabiałam całe sześć dni nieobecności w szkole. Dowiedziałam się wielu nowych informacji oraz plotek. Dziewczyna obiecała, że w piątek przyjdzie do mnie w odwiedziny, przez co poprawiła mi humor. Nie wspomniałam jej o Antonim, bałam się, że mi nie uwierzy.

Mama zadzwoniła do mnie w południe i poinformowała, że dzisiaj jej nie będzie. Nie byłam zdziwiona. Musiała przemyśleć co powiedziałam i przede wszystkim ochłonąć. Dla mnie również było lepiej, iż odwołała dzisiejszą wizytę, nie miałam ochoty z nią rozmawiać.

***

Była już prawie cisza nocna, kiedy wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem poszłam przemyć twarz.

Wróciłam z powrotem i wzięłam łyk wody, po czym położyłam głowę na niewygodną poduszkę. Wpatrywałam się w migoczące światełko docierające z małego okienka w drzwiach.

Nagle wydało mi się, że słyszę pukanie w szybę. Zakryłam głowę kołdrą i leżałam nieruchomo z nadzieją, że przestanę sobie wymyślać różne dźwięki. Nienawidziłam tego uczucia. Nie mogłam ufać samej sobie. Pukanie się powtórzyło. Oblał mnie pot i przeszedł zimny dreszcz. Oddychałam głęboko, zatykając uszy. Miałam wrażenie, że znowu usłyszałam coś za oknem. Podniosłam się gwałtownie i spojrzałam na szybę.

Zachłystnęłam się powietrzem, a z mojego gardła wyrwał się krótki krzyk. 






Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz