-13-

270 30 0
                                    

Kobieta spojrzała na mnie. W jej oczach widać było ból, ranę zadaną dawno temu, która do tej pory się nie zagoiła.

- Z powodu mojego męża – westchnęła. – Piotrek był cudownym mężem – pani Maria lekko się uśmiechnęła. – Jednak prowadził podwójne życie. Raz był w domu a drugi raz ukrywał się przed policją. Prowadził nielegalne interesy. Dowiedziałam się o tym dopiero przed ślubem, jednak nawet gdybym wiedziała to wcześniej, nic by to nie zmieniło. To był jego świat, tam się wychował – przerwała i spojrzała przed siebie. Zapewne przeglądała wspomnienia z młodości. Ujrzałam na jej twarzy cień uśmiechu, jednak oczy miała smutne.

- Przez niego chcesz się zemścić? – Przerwałam ciszę, a babcia otrząsnęła się z letargu.

- Nie, chce się tylko dowiedzieć, kto go zabił.

Poczułam dreszcze idące wzdłuż kręgosłupa.

- To był dzień przeprowadzki. Pamiętam jak dostałam wtedy zaproszenie od twojej mamy, aby zjawić się na małym przyjęciu z okazji urodzin twojego wujka. Mieliśmy przyjść wieczorem. Piotrek obiecał mi, że będzie o siedemnastej, bo wcześniej miał coś do załatwienia. Nie dopytywałam się szczegółów, nie chciałam wiedzieć, chociaż teraz bardzo tego żałuję. To był ostatni raz, kiedy go widziałam – babcia przełknęła ślinę i zamknęła oczy, po chwili kontynuowała. – Po tygodniu zgłosiłam tę sprawę na policję, a za kilka dni go znaleźli w lesie. Jego serce było przebite cztery razy.

Odwróciłam wzrok, widząc, że pani Maria powstrzymuje łzy.

- Teraz chcę po prostu wiedzieć, jak okrutną rzecz musi popełnić człowiek, aby zasłużyć na śmierć.

Zapadła cisza. Wpatrywałam się w dywan. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Najgłośniej krzyczały dwa pytania. Dlaczego Antek zawał pakt z demonem? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego chce się zemścić właśnie na swojej rodzinie? Na mnie i na tacie.

- Przykro mi, że w takim wieku musiałaś wejść w ten świat – babcia przerwała cisze, a ja szeroko otworzyłam oczy. – Nie umiem ci powiedzieć, abyś się nie martwiła, ponieważ w tej sytuacji jest to niemożliwe, jednak dopóki wiąże mnie pakt z Sebastianem, nic ci nie grozi i zrobimy wszystko, abyś była bezpieczna i jak najszybciej wróciła do normalności.

Słowa babci sprawiły, że ogarnął mnie szloch. Objęłam się rękoma i płakałam jak małe dziecko. Chwilę później poczułam czyjeś ciepłe ramiona otulające mnie wokół. Była to babcia, która próbowała dać mi wsparcie, którego w tej chwili potrzebowałam.

***

Wieczorem siedziałam przy stole w kuchni, dłubiąc w sałatce, którą pani Maria zrobiła na kolację.

Za oknem lał deszcz. Słońce, które wybudziło mnie rano zostało kompletnie przysłonięte.

Zwiedziłam dzisiaj cały dom. Na górze znajdowały się trzy pokoje. Biblioteczka, mój pokój z łazienką i mały pokój z bieżnią jak to babcia określiła "do zabicia nudy". Na korytarzu były również skrzypiące rozkładane schody prowadzące na zakurzone poddasze, które aktualnie stało puste. Na parterze był wielki salon, kuchnia, niewielka łazienka z pralnią i mała sauna. Ostatnie pomieszczenie aż kusiło, aby do niego wejść, jednak kominek nie był rozpalony, a babcia bała się cokolwiek z nim robić, aby nie podpalić domu.

Sebastian nie pokazał się ani razu od rana, pewnie na polecenie babci. Nie mogłabym teraz na niego spojrzeć. Musiałam sobie wszystko poukładać, abym na nowo mogła zaakceptować jego obecność.

- Czemu nie jesz? – Zapytała babcia odnosząc swoją miskę do zmywarki.

- Jem tylko powoli – odpowiedziałam biorąc widelec z sałatką do ust. Smakowała paskudnie, jednak musiałam zjeść, aby pani Mari nie było przykro.

- Nie zmuszaj się, wiem, że mi nie wyszła – podeszła bliżej stolika. – Zabrać? – Dotknęła rogu talerza.

- Przepraszam – odpowiedziałam odkładając widelec z powrotem.

- Nie masz, za co. Ja zjadłam, jednak nie wiem czy jej nie odchoruje. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby zrobić akurat sałatkę. Nigdy mi nie wychodziły.

Babcia zdawała się taka jak zawsze. Starannie omijała świeże tematy i wprowadzała do swoich wypowiedzi radosny ton.

- No, więc obie się najadłyśmy a ty szczególnie – roześmiała się a ja zrobiłam zmieszaną minę.- Jutrzejsze śniadanie zrobi nam już Sebastian. Nie martw się, będzie bardziej zjadliwe niż moja sałatka – lekko się uśmiechnęła.

- Powiedziałaś mu, aby dzisiaj wyszedł, prawda? – Zapytałam.

- Tak, myślałam, że lepiej będzie dla ciebie jak dzisiaj go tutaj nie będzie – spojrzała na mnie kojąco. – Jak chcesz to mogę go zawołać w każdej chwili.

- Nie, tak jest lepiej. Musze sobie parę spraw przemyśleć – uśmiechnęłam się lekko.

- Rozumiem.

- W ogóle możesz się z nim komunikować na odległość?

- Nie, ale mogę go zawołać nawet z drugiego końca świata – odpowiedziała, podwijając rękaw bluzki. – Pozwala mi na to ten znak.

Na ramieniu babci widniał niewielki czarny pentagram. Wyglądał jak tatuaż, jednak był bardziej wyraźny i biła od niego niepokojąca aura.

- Sebastian ma taki sam na ręku. Gdybym go zawołała to właśnie dzięki temu by wiedział, że go tutaj potrzebuje.

- Dlaczego masz go akurat na ramieniu?

- Ramię łatwo przykryć, co prawda nie jest to najlepsze miejsce na niego, ponieważ im bliżej oka, tym więź przekazu jest szybsza i silniejsza, jednak na gałce ocznej by za bardzo przyciągał uwagę – powiedziała z powrotem zsuwając rękaw. – Ten znak jest jak smycz. Dzięki niemu nie może mi się sprzeciwić – spojrzała na mnie. – Dlatego nie musisz się go już obawiać, ponieważ dostał polecenie, aby cię chronić.

- Dziękuję – odpowiedziałam.

- Leć już się kąpać, pewnie jesteś zmęczona po całym dniu wrażeń.

- Racja, dziękuje za kolację – dodałam śmiejąc się pod nosem.

- Na zdrowie! – Odkrzyknęła babcia i dodała pod nosem – a mnie zaczyna boleć już brzuch.

***

Gorąca kąpiel była niesamowicie odprężająca. Wanna miała idealny kształt, dzięki czemu mogłam rozprostować również nogi. W całym pomieszczeniu unosił się przyjemny zapach wanilii i czekolady a hydromasaż relaksująco bił w plecy.

Miałam czas, aby poukładać sobie w głowie wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam. Liczyłam na to, że w ciągu tygodnia wrócę do domu. Musiałam również przeprosić Anastazję za to, że jej nie odpisywałam.

Było jeszcze jedno ważne pytanie. Gdzie znajdował się mój telefon?

Zanurzyłam całą głowę pod wodę i po chwili wynurzyłam się, wycierając oczy dłońmi. Oddychałam spokojnie próbując odseparować się od negatywnych myśli.

Odchyliłam głowę i oparłam o wyprofilowany zagłówek w wannie. Nikłe światło świeciło nade mną dając poczucie bezpieczeństwa.

Zamknęłam oczy i napawałam się tą chwilą.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz