-5-

388 41 5
                                    

- Ulu ktoś do ciebie!

Stanęłam chwilę w miejscu, po czym pośpiesznie zeszłam na dół.

Prawie spadłam ze schodka, gdy w drzwiach zobaczyłam Sebastiana.

- Sebastian? Co ty tu robisz?

Mężczyzna stał w progu z uśmiechem na twarzy, a mama taksowała go wzrokiem.

- Przyszedłem ci pomóc w matematyce.

- Wejdź do środka – zszokowana wskazałam dłonią pokój – Idź po schodach na górę i skręć w lewo.

Sebastian zdjął buty i powoli wszedł po schodach.

- Znasz go? – Mama zatrzymała mnie, łapiąc za rękaw bluzy.

- Tak, mieszka u pani Marii. Jest jej opiekunem – odpowiedziałam. – Obiecał mi dzisiaj pomóc, ale nie podziewałam się, że przyjdzie o takiej godzinie.

Nie spodziewałam się przybycia Sebastiana, jednak musiałam jakoś uspokoić mamę.

Kobieta puściła mój rękaw i skrzyżowała ręce na piersi.

- To idź jak go znasz, ale kiedy wyjdzie, masz mi o nim opowiedzieć – uśmiechnęła się lekko a ja pobiegłam na górę.

Weszłam do pokoju i stanęłam w miejscu. Sebastian siedział na podłodze z Karmelem. Kot wyraźnie podirytowany machał ogonem. Mężczyzna przytulił się do Karmelka i trzymał do w objęciach. Ten widok wydał mi się zabawny i zakryłam roześmianą twarz dłonią.

- To jest Karmel? – Zapytał na patrząc na mnie.

- Tak, widzę że nie kłamałeś, kiedy mówiłeś o tym, że kochasz koty.

Podeszłam do mężczyzny i również przejechałam ręką po sierści Karmela.

- Koty to cudowne istoty, są takie intrygujące.

Karmel zaczął się wiercić i nagle wyskoczył z ramion mężczyzny. Otrzepał się i z podniesionym ogonem wyszedł z pokoju.

- Jest cudowny – powiedział z iskierkami w oczach.

- To prawda – przyznałam. – Powiesz mi dokładniej, co tutaj robisz? – Zapytałam wstając z podłogi.

- Tak jak powiedziałem wcześniej, przyszedłem pomóc ci w matematyce. Jestem tu nielegalnie, więc liczę, że w rozmowach z panią Marią zostanie to tylko między nami – odpowiedział również podnosząc się z podłogi.

- Czemu babcia mnie tak od ciebie odciąga? – Zapytam dostawiając krzesło do stolika.

Przez chwilę miałam wrażenie, że oczy Sebastiana zmieniły kolor, jednak było to niemożliwe.

- Niestety nie posiadam takich informacji

- Nurtuje mnie to. Takie zachowanie nie jest do niej podobne – mówiłam. – Proszę, możesz tu usiąść – wskazałam ręką na krzesło.

- Więc, czego dokładniej nie rozumiesz? - Zapytał siadając obok mnie.

- Myślę, że prostszym pytaniem było by, co rozumiem.

- W takim razie zacznę od wytłumaczenia ci podstaw – otworzył podręcznik na temacie logarytmów.

- Podstawy akurat znam, ale nie rozumiem mechanizmu, jakim mam to obliczać – wtrąciłam, a mężczyzna westchnął.

- Więc zacznijmy od podstaw.

Czas spędzony na nauce z Sebastianem był przyjemny. Miałam wrażenie jakby te chwile zaczęły uciekać z zawrotną prędkością. Nigdy nie lubiłam uczyć się matematyki, lecz teraz siedziałam wpatrzona w kartkę, na której mężczyzna zapisywał kolejne przykłady.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz