-20-

211 26 1
                                    

– Nie zostawiłem, cały czas byłem w pobliżu. Jesteś bezpieczna – mówił, a ja powoli się uspokajałam.

***

Gdy wróciliśmy do domu, babcia skarciła Sebastiana za to, że zostawił mnie samą. Było mi głupio, że sprawiłam mu tyle kłopotów.

Zamknęłam się w pokoju i spędziłam resztę dnia sama. Nie wpuściłam również babci, która chciała spać ze mną w pokoju, tak jak się wcześniej umawiałyśmy.

Zasłoniłam wszystkie zasłony i zapaliłam wszystkie światła. Tylko tak mogłam bez obaw czytać książkę. Akcja pozwoliła mi zapomnieć na chwilę o wszystkim wokół. Śledzenie postaci pozwalało mi na przeżywanie nowych przygód. Razem z bohaterami płakałam, śmiałam się czy czułam zażenowanie, jednak, gdy skończyłam ją czytać, wróciłam do szarej rzeczywistości.

Potrzebowałam do kogoś się przytulić, poczuć ciepło drugiej istoty. Podsunęłam kolana pod brodę i objęłam je ciasno, jednak nie dało mi to potrzebnego ukojenia. Karmel. Potrzebowałam Karmela, mojego przyjaciela, który był zawsze ze mną. Wiedziałam jednak, że ma się dobrze. Wierzyłam Sebastianowi.

Spojrzałam na drzwi od pokoju i przełknęłam ślinę. Zacisnęłam zęby i wstałam. Przełamałam swój strach i niepewnie wyszłam na ciemny korytarz, świecąc latarką. Ciemność pożerała mnie wokół, jednak szłam jak najszybciej przed siebie.

Musiałam dotrzeć do piwnicy. Chciałam spędzić czas z Panią Helenką. To ona zastępowała mi tutaj mojego Karmela, czułam, że tylko ona mnie na swój własny sposób słucha.

Nagle stanęłam w miejscu. Było po drugiej. Pani Helenka biegała sobie teraz z resztą po dworze. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze, chowając twarz w dłonie. Zapłakałam cicho. Ostatnie dni zdawały się być koszmarem, z którego chciałam się wybudzić.

Nagle usłyszałam szelest materiału.

Zadrżałam ze strachu, jednak po chwili poczułam znajomy zapach.

- Nie powinnaś już spać? – Zapytał mnie ściszonym głosem Sebastian.

Nie odpowiedziałam mu, tylko wpatrzyłam się w ścianę przede mną.

Mężczyzna usiadł na podłodze, zachowując ode mnie odstęp.

- Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem? – Zapytał patrząc się przed siebie. – O ludziach, którzy udają tych, kim nie są – spojrzał na mnie. – Próbujesz być silna, jednak nikt tutaj nie jest głupi. Widzimy, że cierpisz.

Przełknęłam głośno ślinę, powstrzymując się od płaczu.

- Dusisz w sobie tyle myśli i emocji, zatruwając dzień po dniu swój umysł – kontynuował. – Grasz w bardzo niebezpieczną grę.

- Idź stąd – powiedziałam, czując przeraźliwy ścisk w gardle.

- Już wcześniej potrzebowałaś pomocy, a po ostatnich zdarzeniach wszystko zaczęło się sypać, prawda? Wyrzuć z siebie to, co kurczowo w sobie trzymasz. Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś – spojrzał na mnie. - Widzę jak co noc siedzisz na łóżku wpatrując się w okno, jak co noc rzucasz się, targana koszmarami.

Coraz trudniej było mi powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Gardło piekło mnie niemiłosiernie.

- Idź powiedziałam.

- Dostałem rozkaz, aby cię chronić. Nie mogę, zatem cię teraz zostawić, ponieważ widzę jak niszczysz się od środka.

- Idź powiedziałam! – Krzyknęłam i podniosłam się gwałtownie. Mężczyzna jednak siedział niczym niewzruszony. Po chwili leniwie podniósł się i stanął przede mną.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz