-3-

436 41 8
                                    


Szliśmy razem z Sebastianem na festiwal kolorów. Mężczyzna był charyzmatyczny i dobrze mi się z nim rozmawiało. Posiadał ogromną wiedzę na każdy temat i robił naprawdę bardzo dobre wrażenie. W połowie drogi dowiedziałam się, że jest wielkim kociarzem i ubóstwia je w każdej możliwej postaci.

- Tu trzeba w lewo - oznajmiłam rozglądając się po okolicy.

W oddali słychać było krzyki i śmiechy, niektórzy wracali z wielobarwnymi twarzami i ubraniami, obsypanymi kolorowym proszkiem.

- Czy ja mam tak wyglądać? - Zapytał z obawą Sebastian.

- Tak, może nawet bardziej kolorowo, ale naprawdę będzie fajnie - przekonywałam mojego rozmówcę, jednak ten nie wyglądał na zadowolonego. Mężczyzna już otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz ja złapałam go za nadgarstek i zaczęłam biec truchtem przed siebie.

Gdy dotarliśmy na plac, zaraz miało zacząć się obsypywanie.

- Poczekaj, za chwilę wrócę – powiedziałam i pobiegłam do stoiska z proszkami.

Kupiłam dwa niebieskie proszki Holi i wróciłam na miejsce. Sebastian wyglądał na trochę zdezorientowanego. Podałam mu jeden otwarty proszek a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Zasady są takie, aby na znak ze sceny, jak najbardziej obsypać drugą osobę. Im kolorowej tym lepiej – uśmiechnęłam się szeroko.

- Czy to, aby na pewno bezpieczne? – Zapytał patrząc podejrzliwie na zawartość woreczka.

- Jeśli nie masz schorzeń związanych z drogami oddechowymi to nic ci nie będzie – uspokoiłam mężczyznę.

Na scenie słychać było odliczanie. Ludzie schodzili się wokół, tworząc pułapkę bez wyjścia.

- I najważniejsza zasada brzmi – odczekałam chwilę, czekając na sygnał do rozpoczęcia bitwy – baw się dobrze!

Wokół było słychać pełno krzyków i pisków. Rzucałam na oślep i czułam, że proszek dostaje mi się do nozdrzy. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że Sebastian stoi z pustym woreczkiem i uśmiecha się szeroko. Wysypałam na niego ostatnią zawartość torebki i parsknęłam śmiechem. Chwilę później poczułam kolejną bombę z proszku gdzieś z oddali. Mężczyzna widząc to również się roześmiał.

Widok uśmiechniętego Sebastiana sprawił, że poczułam się jeszcze lepiej.

- Cieszę się, że ci się podoba - powiedziałam.

- Wyglądasz kolorowo – dodał.

- No, co ty nie powiesz – również się uśmiechnęłam.

Muzyka na scenie przycichła a ludzie zaczęli rozchodzić się do domów.

- Czas wracać - zauważył Sebastian.

- Racja. Tylko poczekaj chwilę, zrobimy sobie zdjęcie - zaczęłam szukać telefonu w kieszeni, uważając, aby nie zasypać głośnika proszkiem.

Delikatnie wyciągnęłam telefon i włączyłam aparat. Ustawiłam się tak, aby uchwycić Sebastiana i scenę.

- Uśmiechnij się – powiedziałam, po czym szybko zrobiłam zdjęcie.

***

Sebastian w drodze do domu często się otrzepywał. Nie podzielał mojej radości z bycia obsypanym kolorowymi proszkami, ale dzielnie znosił moją satysfakcję.

- Czym się interesujesz? - Zapytałam.

- Lubię rzucać nożami – odpowiedział i spoglądając na mnie dodał - chodzę na takie zawody rzucania do celu

- Naprawdę? To musi być niebezpieczne - powiedziałam z lekką obawą w głosie.

- Jeśli jest się mistrzem jak ja, to nic nie jest niebezpieczne - oznajmił z szerokim uśmiechem.

- Długo się tego uczyłeś?

- Szybko się uczę, więc praktycznie od razu świetnie mi szło.

- Jak to jest być ideałem? – Uniosłam głowę do góry, spoglądając na chmury.

- Przyjemne uczucie, chociaż czasem można odczuwać presję – odpowiedział z dumą.

- Wiesz, to było raczej pytanie retoryczne – uśmiechnęłam się szeroko. – Masz może ochotę na lody? – Zapytałam spoglądając na godzinę w telefonie. – Mamy jeszcze trochę czasu.

- Nie mam nic przeciwko – odpowiedział – jaką lodziarnię proponujesz?

- Uwielbiam lody z lodziarni niedaleko parku. Około cztery minuty stąd.

- Prowadź – dodał i wyciągnął rękę przed siebie.

Lodziarnia była oblegana przez innych. Musieliśmy stać jakiś czas w kolejce, przez co mieliśmy dużo czasu na wybór odpowiedniego smaku. Nie było to łatwe zadanie nawet dla człowieka idealnego. Kolejka drastycznie malała a ja nadal nie mogłam się zdecydować.

- Wiesz już, co bierzesz? – Spytałam wychylając się, aby kolejny raz spojrzeć na dostępne smaki.

- Tak. Wezmę czekoladowe.

- Czekoladowe? Nie patrzysz na jakieś bardziej odmienne?

- Nie, stawiam na prostotę – odpowiedział.

- Dobra. Zdecydowałam. Pilnuj abym nie zmieniła zdania.

- A co wybrałaś?

- Bezę z malinami – odpowiedziałam, patrząc na ludzi odchodzących z wielkimi gałkami lodów.

- A co cię do tego skłoniło? – Dopytywał mężczyzna.

- Ten smak jest popularny, widzisz? Większość ludzi go bierze – wskazałam kolejną osobę odchodząca od lady. – Więc prawdopodobnie nie jest zły.

Za chwilę miała być nasza kolej. Przystępowałam z nogi na nogę, nie mogąc doczekać się mojej porcji.

- Co dla państwa? – Zapytała kobieta za ladą.

- Jeden czekoladowy i jeden beza z malinami poproszę – odpowiedziałam szukając pieniędzy w kieszeni.

- Przykro mi, ale beza z malinami właśnie się skończyła.

Stanęłam jak wryta i spojrzałam na Sebastiana, aby pomógł mi coś wybrać.

- Jeden czekoladowy i jeden śmietankowy z owocową posypką – powiedział i podał pieniądze kasjerce.

- Ja miałam zapłacić – zaprotestowałam.

- Zapłacisz następnym razem, teraz już za późno – uśmiechnął się do mnie i odebrał nasze lody.

- Skąd wiedziałeś, że lubię śmietankowe? – Zapytałam, gdy odeszliśmy od stoiska

- Beza z malinami również była śmietankowa – odpowiedział przypatrując się swojemu lodu.

- Cwany jesteś – dodałam liżąc swoją gałkę.

- Jestem piekielnie cwany.

***

Sebastian odprowadził mnie pod drzwi mojego domu i w tym miejscu się rozstaliśmy. Odrobiłam wszystkie lekcje i spakowałam plecak. Czułam, że mężczyzna mi się spodobał. Oczywiście nie była to miłość tylko zwykłe, płytkie zauroczenie. Miałam słabość do mężczyzn, którzy byli dla mnie mili. Zwykle ciężko było mi nawiązać z kimkolwiek nić porozumienia, lecz z Sebastianem szło mi to zaskakująco łatwo. Głównie z takiego powodu, że to on zaczynał rozmowę i był niezwykle rozgadany.

O dwudziestej czwartej pogasiłam wszystkie światła i wyłączyłam telefon. Błagałam, aby tabletka nasenna umożliwiła mi dzisiaj spokojnie zasnąć. Nie mogłam iść niewyspana do szkoły.

Leżałam jakiś czas w łóżku i powoli zasypiałam, gdy rozbudził mnie odgłos podobny do stukania w szybę.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejna część już niedługo <3

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz