-12-

282 32 1
                                    

Obudziłam się, gdy słońce zaczęło łaskotać mnie w policzek. Otworzyłam powieki i leniwie ziewnęłam. Zobaczyłam ładny, biały sufit i różowy baldachim od łóżka. Materac był taki przyjemnie mięciutki, lecz coś mi nie pasowało.

Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w szpitalu, a obrazy, które zaczęły napływać mi do głowy to wspomnienia z minionej nocy.

Pospiesznie wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Wolny teren, las, las, las.

Boże gdzie ja jestem.

Musiałam znaleźć babcię. Natychmiast. Dobiegłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Pierwszym, co zobaczyłam był korytarz, w którym stał Sebastian.

Przełknęłam głośno ślinę i z trzaskiem zamknęłam drzwi. Zagryzłam dolną wargę do krwi, powstrzymując łzy spływające mi po policzkach. Przesunęłam komodę pod drzwi i podbiegłam do balkonu.

Wybiegłam na świeże powietrze z trudem łapiąc powietrze.

Błagam, aby to nie był atak.

Złapałam za poręcz i lekko się wychyliłam. Wysoko. Pierwsze piętro. Nie dałabym rady skoczyć. Stanęłam tyłem do poręczy i osunęłam się na dół po szczeblach. Miotał mną duszący kaszel.

Nagle usłyszałam trzask i po chwili dopadł do mnie Sebastian.

- To ci pomorze. Wdychaj – powiedział stanowczym głosem, podstawiając mi pod twarz naczynie.

Spojrzałam na niego. Jego twarz była bez wyrazu. Odchyliłam głowę, ignorując jego pomoc.

Mężczyzna prychnął i siłą podstawił mi pod nos napar.

Poczułam tymianek i mieszankę innych ziół. Zapach wydawał się bardzo znajomy. Złapałam naczynie obiema dłońmi i łapczywie wdychałam napar. Powoli robiło się lepiej.

- Skąd wiedziałeś? – Zapytałam przez zęby.

Kontem oka dojrzałam jak jeden kącik jego ust poszybował lekko w górę.

- Czy lokaj nie powinien wiedzieć takich rzeczy?

Ton jego głosu mnie zirytował. Odsunęłam od siebie naczynie i gwałtownie wstałam. Zawirowało mi w głowie, przez co byłam zmuszona ponownie usiąść.

Drwiący uśmieszek na twarzy Sebastiana sprawił, że miałam ochotę go uderzyć.

- Nie dasz za wygraną, co? Ludzka duma jest zabawna – dodał podając mi naczynie z powrotem.

Spojrzałam mu wyzywająco w oczy. Te same oczy, którymi kiedyś byłam tak zafascynowana. Odwróciłam wzrok.

Zrozumiałam, że nie mógł mi nic zrobił. Wykonywał rozkazy babci, nie mógł się jej sprzeciwić. Żałosne.

- Jaka jest cena? – Zapytałam patrząc się w ścianę przede mną.

- Cena? – Powtórzył Sebastian.

Znów spojrzałam na mężczyznę.

- Cena za pakt z diabłem.

Twarz Sebastiana nie wyrażała żadnych emocji. Nie dało się z niej nic odczytać. Było to frustrujące.

- Jesteś zainteresowana? – Spojrzał na mnie zafascynowany.

- Nie zniżyłabym się do takiego poziomu – wysyczałam mu w twarz i wstałam. Zawroty głowy minęły. Drapało mnie jeszcze w gardle, jednak nie mogłam przy nim zacząć kaszleć, oznaczałoby to jego wygraną.

Muszę znaleźć babcie.

Podeszłam do drzwi. Komoda leżała obok, przewrócona przez gwałtowne wejście Sebastiana.

- Dusza – usłyszałam za plecami.

Zatrzymałam się w miejscu i powstrzymałam łzę, która chciała wypłynąć z mojego oka. Od początku wiedziałam, że cena musi być wysoka, jednak nie spodziewałam się tego, co usłyszałam. Co musi kierować istotą ludzką, aby oddać najcenniejszą rzecz jaką się ma?

Zapiszczało mi w uszach, a świat stał się jednym wielkim szumem. Zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam, poszłam pewnie przed siebie.

Korytarz był przejrzysty. Drewniana podłoga wyłożona była czerwonym dywanem z tureckimi wzorami. Ściany również usłane były panelami.

Weszłam do pierwszego pokoju po prawo. Była to nieduża biblioteczka. Wielkie okno rozświetlało całe pomieszczenie. Na środku stał wielki fotel, a na nim siedziała babcia. Spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem i zacisnęła usta.

- O wszystkim wiedziałaś, prawda? – Zapytałam z głosem pełnym urazy. – Musiałaś wiedzieć.

Kobieta odwróciła wzrok i odpowiedziała cicho.

- Tak, przepraszam.

- Dlaczego?

Kobieta westchnęła.

- Dlaczego tutaj jestem?

- Proszę, usiądź – wskazała na puchaty dywanik.

Przegryzłam wargę i usiadłam naprzeciwko kobiety.

- Już wiesz, że twój brat zawarł pakt z demonem – kobieta zwilżyła wargi. – Antek zażyczył sobie zemsty – spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem. – Zemsta ta dotyczy ciebie i twojego ojca – kobieta odwróciła wzrok i wyjrzała przez okno.

- Kogo dotyczy? – Dopytałam z myślą, że źle usłyszałam.

- Chce się zemścić na tobie, Ulu – z powrotem na mnie spojrzała.

Nic nie powiedziałam, tylko wpatrzyłam się niewidzącym wzrokiem w kobietę. Czemu mój własny brat miał na celu mnie i swojego ojca?

- Nie znam szczegółów, ale teraz powinnaś zrozumieć, dlaczego tutaj jesteś.

- A tata? Też go wymieniłaś.

- Sebastian cały czas nad wszystkim czuwa. Twój ojciec jest teraz bezpieczny.

- Czy mama wie o tym gdzie jestem?

- Nie. Nie może wiedzieć. W tej sytuacji było by to dla niej zbyt niebezpieczne, ale nie martw się. Wie tyle, że jesteś w bezpiecznym miejscu.

Mój brat. W mojej głowie przybywały, co raz to nowe obrazy chłopca o wyrazistych zielonych oczach i ciemno brązowych włosach, zawsze uśmiechniętego i śmiałego. Słyszałam w głowie jak mówił do mnie, że mam włosy matki, czarne jak smoła. Też chciał takie mieć. Mówił, że wtedy byłby bardziej przystojny. W moich wspomnieniach zawsze był idealnym bratem. Człowiek, o którym mówiła babcia nie mógł nim być, jednak wiem, że go wtedy widziałam. Zemsta, której pragnął na mnie i na ojcu brzmiała irracjonalnie.

- Skąd macie takie informacje. Skąd wiecie co zamierza?

- Nie wiemy co zamierza, jednak pakt z demonem z powodu zemsty nie może być bagatelizowany. Jeśli naprawdę chce się na was zemścić, zrobi to w okrutny sposób – babcia zacisnęła pięści.

- Jeśli tak mówisz to, z jakiego powodu ty go zawarłaś?


Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz