-18-

222 28 2
                                    

Zapach drewna wypełniał moje nozdrza. Przeciągnęłam się w wygodnym łóżku i przekręciłam na drugi bok. Poduszka wydawała się niesamowicie miękka.

Leniwie otworzyłam oczy i poczęłam szukać pulsoksymetru na palcu.

Zniknął.

Poderwałam się gwałtownie i rozejrzałam po pokoju. Nie znałam tego miejsca.

Zerwałam się z łóżka najciszej jak mogłam i wyszłam z pokoju. Korytarz był pusty. Przełknęłam ślinę, widząc znajomy wystrój posiadłości.

To dom Antka.

Prosiłam w duchu, aby babcia i Sebastian mnie wybudzili.

Zauważyłam, że koło mnie znajdował się pokój biurowy, w którym ostatnio spotkałam brata. Zajrzałam do środka. Był pusty.

Na końcu pokoju dostrzegłam otwarte szeroko okno.

Zamknęłam cicho drzwi i podbiegłam po ciemku do okna. Musiałam się stąd wydostać.

Przebiegając koło biurka, o mało nie zrzuciłam stosiku teczek, które piętrzyły się na rogu. Spojrzałam na jedną, którą złapałam w ostatniej chwili, gdy już prawie dotykała podłogi.

Odetchnęłam głęboko.

Nagle mnie zamurowało. Teczka była podpisana moim imieniem. Na środku znajdowało się moje zdjęcie z zakończenia drugiej klasy liceum. Drżącymi rękami zajrzałam do środka. Zrobiło mi się słabo, gdy zobaczyłam wewnątrz moje zdjęcia. Powrót ze szkoły, odrabianie lekcji, wizyta u weterynarza z Karmelem, spotkanie z Anastazją. Każde z nich było zrobione z ukrycia.

Kolejna teczka przedstawiała zdjęcie mamy, a następna - taty.

Spojrzałam na ostatnią teczkę, która leżała na biurku. Teczka ze zdjęciem mojego wujka.

Czemu on tam się znalazł? Dlaczego Antoni zbierał nasze zdjęcia?

Nagle teczka wymsknęła mi się z rąk i uderzyła płasko o podłogę.

Stężałam. Za plecami usłyszałam głośne oklaski. Odwróciłam się niczym roboczym ruchem, a moje ciało i umysł głośno krzyczały, aby uciekać.

- No proszę, jaki niespodziewany, miły gość. Trzeba było powiedzieć, że wpadniesz, to bym kazał upiec ciasteczka, przygotować wykwintną kolację. Na pewno bym się przygotował,...siostrzyczko - ostatnie słowo wypowiedział twardo.

Gdy zapalił światło w pokoju, nogi się pode mną ugięły. Znowu przede mną stał. Pomimo lat, jego wygląd prawie się nie zmienił. Ostre rysy ojca i piękne, zielone oczy po matce.

- Zaniemówiłaś z wrażenia? Przecież już się spotkaliśmy jednak dopiero teraz widzę jak mocno ci się urosło, moja mała siostrzyczko – mówił, a na jego twarzy wykwitł szyderczy uśmiech.

- Czy to naprawdę ty? Jakim cudem ty..? – Głos mi drżał.

- Jakim cudem ty.. – Zamyślił się - żyjesz? – Dokończył i znowu się uśmiechnął. - Widzę, że nic nie wiesz, to w sumie dobrze. Bałem się, że ten demon, z którym się szlajasz wie więcej, jednak go przeceniłem.

- Widziałam jak przeszywa cię kula. Ochroniłeś mnie, a potem zniknąłeś.

- Tak, wiesz, co? Długo się zastanawiałem, czemu to zrobiłem. Cały czas myślałem jak radzicie sobie z tym, że mnie nie ma. Martwiłem się o was, ale później zrozumiałem, że nie byłem dla was tak ważny - uśmiechnął się, jednak w jego twarzy dostrzec można było ból.

- Nie, nie, nie – powtarzałam. - Antek, proszę wysłuchaj mnie.

- Chciałem do was wpaść i wam lekko zepsuć humor. Krzyknąć HEJ JA ŻYJĘ! SŁYSZYCIE MNIE?! JESTEM TU! Ale nie mogłem. Żałosna sytuacja czyż nie?

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz