Zapach drewna wypełniał moje nozdrza. Przeciągnęłam się w wygodnym łóżku i przekręciłam na drugi bok. Poduszka wydawała się niesamowicie miękka.
Leniwie otworzyłam oczy i poczęłam szukać pulsoksymetru na palcu.
Zniknął.
Poderwałam się gwałtownie i rozejrzałam po pokoju. Nie znałam tego miejsca.
Zerwałam się z łóżka najciszej jak mogłam i wyszłam z pokoju. Korytarz był pusty. Przełknęłam ślinę, widząc znajomy wystrój posiadłości.
To dom Antka.
Prosiłam w duchu, aby babcia i Sebastian mnie wybudzili.
Zauważyłam, że koło mnie znajdował się pokój biurowy, w którym ostatnio spotkałam brata. Zajrzałam do środka. Był pusty.
Na końcu pokoju dostrzegłam otwarte szeroko okno.
Zamknęłam cicho drzwi i podbiegłam po ciemku do okna. Musiałam się stąd wydostać.
Przebiegając koło biurka, o mało nie zrzuciłam stosiku teczek, które piętrzyły się na rogu. Spojrzałam na jedną, którą złapałam w ostatniej chwili, gdy już prawie dotykała podłogi.
Odetchnęłam głęboko.
Nagle mnie zamurowało. Teczka była podpisana moim imieniem. Na środku znajdowało się moje zdjęcie z zakończenia drugiej klasy liceum. Drżącymi rękami zajrzałam do środka. Zrobiło mi się słabo, gdy zobaczyłam wewnątrz moje zdjęcia. Powrót ze szkoły, odrabianie lekcji, wizyta u weterynarza z Karmelem, spotkanie z Anastazją. Każde z nich było zrobione z ukrycia.
Kolejna teczka przedstawiała zdjęcie mamy, a następna - taty.
Spojrzałam na ostatnią teczkę, która leżała na biurku. Teczka ze zdjęciem mojego wujka.
Czemu on tam się znalazł? Dlaczego Antoni zbierał nasze zdjęcia?
Nagle teczka wymsknęła mi się z rąk i uderzyła płasko o podłogę.
Stężałam. Za plecami usłyszałam głośne oklaski. Odwróciłam się niczym roboczym ruchem, a moje ciało i umysł głośno krzyczały, aby uciekać.
- No proszę, jaki niespodziewany, miły gość. Trzeba było powiedzieć, że wpadniesz, to bym kazał upiec ciasteczka, przygotować wykwintną kolację. Na pewno bym się przygotował,...siostrzyczko - ostatnie słowo wypowiedział twardo.
Gdy zapalił światło w pokoju, nogi się pode mną ugięły. Znowu przede mną stał. Pomimo lat, jego wygląd prawie się nie zmienił. Ostre rysy ojca i piękne, zielone oczy po matce.
- Zaniemówiłaś z wrażenia? Przecież już się spotkaliśmy jednak dopiero teraz widzę jak mocno ci się urosło, moja mała siostrzyczko – mówił, a na jego twarzy wykwitł szyderczy uśmiech.
- Czy to naprawdę ty? Jakim cudem ty..? – Głos mi drżał.
- Jakim cudem ty.. – Zamyślił się - żyjesz? – Dokończył i znowu się uśmiechnął. - Widzę, że nic nie wiesz, to w sumie dobrze. Bałem się, że ten demon, z którym się szlajasz wie więcej, jednak go przeceniłem.
- Widziałam jak przeszywa cię kula. Ochroniłeś mnie, a potem zniknąłeś.
- Tak, wiesz, co? Długo się zastanawiałem, czemu to zrobiłem. Cały czas myślałem jak radzicie sobie z tym, że mnie nie ma. Martwiłem się o was, ale później zrozumiałem, że nie byłem dla was tak ważny - uśmiechnął się, jednak w jego twarzy dostrzec można było ból.
- Nie, nie, nie – powtarzałam. - Antek, proszę wysłuchaj mnie.
- Chciałem do was wpaść i wam lekko zepsuć humor. Krzyknąć HEJ JA ŻYJĘ! SŁYSZYCIE MNIE?! JESTEM TU! Ale nie mogłem. Żałosna sytuacja czyż nie?
CZYTASZ
Demon z sąsiedztwa
Roman d'amourMałe miasteczko, normalne życie. Codzienność naszej bohaterki była jak każda inna, pomimo skrywanego wielkiego bólu po niewyjaśnionej stracie ukochanej osoby. Czy jedno spojrzenie za okno może obrócić życie w zupełnie innym kierunku? *jest to fanfik...