- 33 -

145 17 3
                                    

Nad ranem nie chciałam tracić czasu i od razu po porannej toalecie rozpoczęłam poszukiwanie Sebastiana.

- Coś się stało – Zapytał mężczyzna, kiedy zderzyłam się z nim w holu.

- Naucz mnie strzelać z łuku – założyłam ręce na piersi.

- Najpierw śniadanie – zaoponował i spojrzał na mnie wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.

- Kanapki.. z dżemem – powiedziałam ulegając, co sprawiło, że demon się uśmiechnął.

***

Po śniadaniu poszliśmy razem do pokoju obok biblioteczki. Sebastian otworzył wielką szafę i wyjął z niej duży, czarny łuk z błyszczącym, złotym wykończeniem.

- Ale piękny - powiedziałam wyciągając ręce i muskając materiał, z jakiego został zbudowany.

- Zastanawiałem się, czy aby na początki nie będzie za duży, ale powinien być dobry - mówił, podając mi prezent. – Z resztą mam przeczucie, że sobie z nim poradzisz.

- Dziękuję - dodałam i mocno przytuliłam mężczyznę - Umiesz strzelać z łuku? – Spojrzałam prosto w jego oczy, które na chwilę zmieniły kolor.

Uśmiechnął się tajemniczo i odpowiedział:

- Zaraz się przekonasz.

***

- Ubrałaś się ciepło? Jest lekki mróz – odwrócił się, aby sprawdzić czy wzięłam jego radę do serca.

- Spokojnie, ubrałam się ciepło... tato – odpowiedziałam, powstrzymując się od wykrzywienia ust w uśmiechu.

- Tato? - Demon przystanął i spojrzał się na mnie wymownie.

- A wolisz mamo? Świetnie, zapamiętam to sobie – wyprzedziłam mężczyznę, lekko trącając go barkiem i wyszłam na mroźne powietrze.

Sebastian zaprowadził mnie do miejsca, gdzie stała duża tarcza. Odkrył ciężką płachtę, którą była przykryta i podszedł do mnie bliżej.

- Stań tutaj – polecił. - W niewielkim rozkroku i rozłóż ciężar na obie stopy, żebyś się nie kiwała. Teraz złap w tym miejscu - tłumaczył, kierując moimi rękoma. Kiedy niechcący musnął moją szyję, musiałam walczyć ze sobą, aby odpędzić nieprzyzwoite myśli.

- Skup się - mówił spokojnym tonem. - Naciągnij cięciwę dotąd, a następnie puść.

Zrobiłam jak kazał, a strzała poleciała do przodu i upadła z kretesem na trawę.

- Pokaż mi jak ty to robisz – podałam mu łuk i odsunęłam się nieznacznie.

- W takim razie bacznie się przyglądaj - przybrał prawidłową postawę ciała i naciągnął cięciwę. Szybko wypuścił ja z palców, a strzała trafiła prosto w środek tarczy.

- Trochę zboczyła w prawo - przyjrzał się dokładnie, pocierając kark.

- Żartujesz?

- Jestem śmiertelnie poważny – uśmiechnął się lekko. – Mistrz nie powinienem robić nawet nieznacznych błędów. – Podał mi łuk. - Pokaż mi, czego się nauczyłaś.

Ćwiczyliśmy przez dłuższy czas. Ledwo mogłam poruszać palcami u rąk, a głowa pulsowała mi od zbytniego wysiłku.

- Koniec –zaoponowałam. - Nie dam rady dłużej. Jutro stanę tu ze zdwojonymi siłami. Z resztą nie czuję już rąk. – Mówiłam opierając dłonie o kolana.

- Żeby się nauczyć, musisz dużo ćwiczyć. W łucznictwie ważna jest postawa i wyciszenie. Kiedy czujesz, że nie dajesz rady to rzeczywiście warto odpocząć.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz