-23-

192 25 0
                                    

Ocknęłam się w zimnym i ciemnym pomieszczeniu. Pomimo wytężania wzroku, widziałam tylko zarysy najbliższych przedmiotów. Leżałam na łóżku polowym, a moje nogi były związane w kostkach. Przeszywał mnie ból głowy, który potęgowany był napływającymi wspomnieniami. Claude, uderzenie, ciemność. Te obrazy nawiedzały teraz moje myśli. Nie wiedziałam gdzie jestem i nie mogłam pozwolić sobie na panikę, która chciała mną zawładnąć. Gdy tylko poczułam, ucisk w klatce piersiowej, objęłam się ramionami i wykonałam technikę uścisku motyla, którą nauczyła mnie babcia. Głębokie oddechy lekko mnie uspokoiły. Moje oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności.

Pokój, w którym się znajdowałam był niewielki, naprzeciw mnie były masywne drzwi, które przypominały średniowieczne cele. Nigdzie nie dostrzegałam okien, co mogło oznaczać, że znajduje się pod ziemią. Powoli zeszłam z łóżka, idąc na krawędzi stóp do przodu ze związanymi kostkami. Poczłapałam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Tak jak się spodziewałam, były zamknięte. Usiadłam na podłodze i spróbowałam uwolnić kostki, gdy zamek w drzwiach zaczął skrzypieć, chwilę potem runęłam do tyłu z akompaniamentem otwieranych drzwi.

- Witaj Ulu, przepraszam za taką niemiłą gościnność, ale na razie musimy zobaczyć, do czego jesteś zdolna. Przez ostatni incydent jestem zmuszony zachować wszelkie środki ostrożności - koło mnie pojawił się Antoni, trzymający świecę. Nad nim stał Claude. Jego twarz wyglądała przerażająco

- Wypuść mnie! - Próbowałam wstać i rzucić się do ucieczki, lecz łańcuch na nogach skutecznie mi to uniemożliwiał.

- Oj siostrzyczko, widzę, że w ogóle niestęskniona braciszka. Wiesz? Smutno mi teraz - zrobił minę zbitego psa, lecz w jego oczach nadal widziałam ten przerażający błysk.

- Jesteś szalony! Nie jesteś moim bratem!

- Chcesz badań genetycznych? Daj spokój, jak możesz mnie nie poznawać? Zawiodłem się na tobie.

- Zostaw mnie! - Krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że mężczyzna kuca i wyciąga w moją stronę rękę.

- Widzę, że oswojenie cię zajmie mi trochę czasu, ale to dobrze. Widzisz jesteś moją kartą przetargową, więc do tego czasu nic ci nie zrobię. Nie mogłem trafić na lepszą okazję - uśmiechnął się przerażająco.

- Kartą przetargową? O czym ty mówisz?

- Oj, wybacz, ale na razie nic więcej nie mogę powiedzieć. Ach, moja mała siostrzyczka. Odkąd nasze drogi się rozeszły tak bardzo się zmieniłaś. Powiedz mi, ile oni wiedzą?

- Co mają wiedzieć?

- No daj spokój, wiesz o czym mówię. O tym, co zobaczyłaś u mnie tamtej nocy. O teczkach.

- Nic ci nie powiem - Wycedziłam przez zęby, po czym poczułam piekący ból na policzku.

- Widzę, że nie chcesz ze mną rozmawiać, więc zostawię cię tu ze swoimi myślami, może ci się język rozwiąże - powiedział otrzepując rękę. - A i jeżeli myślisz, że uratuje cię ten demon, z którym się ciągle pałętałaś, to jesteś w wielkim błędzie - dodał i zamknął za sobą drzwi.

Z nerwów mój oddech powrotnie przyspieszył. Powietrze nie dochodziło do moich płuc i zaczęło mi się kręcić w głowie. Drżała mi szczęka, jednak z oczu spłynęły tylko trzy samotne łzy. Nie miałam leków. Zaczęłam myśleć, że właśnie tutaj umrę, w ciemnej piwnicy, nie żegnając się z rodziną, babcią i Sebastianem. Niemożność złapania oddechu była przerażająca. Pomimo łapczywych wdechów, czułam jak powoli świat się rozmazuje. Czemu to trwało tak długo? Niedługo po tym straciłam wszystko z przed moich oczu.

Gdy się obudziłam, oślepiło mnie dzienne światło.

Gwałtownie się podniosłam do pozycji siedzącej, a z kołdry sturlała się maska tlenowa, do której dołączona była mała buteleczka.

Czyli jednak nie chcieli abym zginęła. To mogło być moim ratunkiem, albo moją zgubą.

Pokój, w którym przebywałam przypominał szpitalny. W oknach znajdowały się kraty, a ściany były w kolorze krzykliwej zieleni. Siedziałam na łóżku, które było w o wiele lepszym stanie niż poprzednie, jednak kołdra miała nieprzyjemnie chropowatą teksturę, a samo pomieszczenie było chłodne.

Zamknęłam oczy i rozmasowałam sobie skronie, które przeszywał ból.

- Witaj - wszedł z chytrym uśmiechem Antoni. Miałam wrażenie jakby wyczuł, że się obudziłam. - Chce ci tylko powiedzieć, iż byłem na tyle litościwy, aby pozwolić ci zmienić miejsce, ale jeżeli będziesz niegrzeczna to znowu zobaczysz się z piwnicą. - Po jego twarzy było widać, że ta sytuacja sprawia mu satysfakcję.

- Jesteś psychopatą

- Wolę określenie, które kiedyś widziałem w jakieś książce – zamyślił się – Ah tak! Człowiek z wyobraźnią. – Wpatrywał się we mnie oczekując reakcji, jednak ja przybrałam kamienną twarz. Mężczyzna się skrzywił i odwrócił do demona. - Claude, zrób mojej siostrze śniadanie - powiedział do mężczyzny, a ten z niezadowoloną miną zniknął za drzwiami. - Zachowuj się jak przystało na gościa, to nasze relacje się poprawią, a tak to przez tyle czasu będziemy w napiętych stosunkach, i po co?

- Sebastian mnie niedługo odnajdzie - wycedziłam przez zęby.

- Oj, złotko. Mówiłem ci już coś na ten temat. Podejrzewam, że zagościsz u nas przynajmniej kilka miesięcy zanim dojdziemy do porozumienia. Jesteś moja cenną kartą przetargową.

- O co ci chodzi? Na co chcesz mnie zamieniać?

- Myślałem, że jesteś troszkę mądrzejsza, ale no cóż. Chyba cię przeceniłem.

- Pytam jeszcze raz. O co ci chodzi?

- Już powinnaś wiedzieć, a że nie wiesz to znaczy, że nie powinnaś. Będziesz miała wiele czasu, aby sobie to przemyśleć. Pobaw się w detektywa, jak za dawnych lat.- Na jego twarzy wykwitł wymuszony uśmiech, w którym nie było ani krzty człowieczeństwa. - Ja byłem złodziejem a ty detektywem, czy nie uważasz, że ta sytuacja jest nawet podobna?

- Jak śmiesz przywoływać takie wspomnienia? Nie zachowujesz się jak mój brat. On nigdy by nas nie zostawił, nigdy nie skrzywdziłby mamy ani ojca.

- Ojca?! - Nagły wybuch Antoniego mnie przeraził do tego stopnia, że z mojej twarzy odpłynęła cała krew. - Ojciec, tak? On już nie jest moim ojcem! Ojciec nigdy by nie naraził swojego dziecka! Powiedz mi czy płakał jak zniknąłem?! Co?! Płakał?! Odpowiedz mi! - Przybliżył się do mnie i złapał za gardło. W jego oczach dostrzegłam prawdziwy szaleńczy błysk.

Objęłam jego ręce swoimi, chcąc uwolnić się od uścisku.

- Będziesz tu siedzieć dopóki nie przemyślisz tego, co powiedziałaś. Sama odkryjesz ile znaczysz dla ojca - powiedział uwalniając mnie z uścisku i pośpiesznie wyszedł, trzaskając drzwiami.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wyjątkowo dodałam dzisiaj rozdział, ponieważ nie miałabym możliwości udostępnić go w planowaną sobotę.  ƪ(˘⌣˘)ʃ

24 część ukarze się zgodnie z planem czyli 27 sierpnia.

Do zobaczenia!

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz