-7-

325 37 5
                                    

- Mogę ci pomóc – zaproponował wchodząc do domu i cicho zamykając za sobą drzwi.

Wyciągnął rękę po szczotkę i czekał aż mu podam. Westchnęłam i odwróciłam się do małego lusterka.

- Co ty robiłaś z tymi włosami?

- Próbowałam je jakoś spiąć w koka, ale zamiast tego wyszło mi jakieś gniazdo.

- Mogę ci szybko zrobić jakiegoś koczka

- Umiesz takie rzeczy?

- Ja umiem wszystko - powiedział z uśmiechem.

Mężczyzna nie ciągnął włosów, tylko delikatnie je rozczesywał. Jego ruchy wydawały się precyzyjne, niczym u dobrego fryzjera. Zamknęłam na chwilę oczy, aby się odprężyć.

- Gotowe

- Już? Tak szybko? – Ocknęłam się, dotykając włosów i wyczuwając upiętego koczka z tyłu głowy. Kok był luźno upięty a dwa niesforne kosmyki zwisały mi po obu stronach twarzy, dodając fryzurze uroku.

- Dziękuję, jest pięknie – podziękowałam gładząc włosy.

- Co tu się dzieje? – W przedpokoju zjawiła się mama.

Jej wzrok powędrował ze mnie na Sebastiana. Przeszywała go wzrokiem, jakby chciała wniknąć w jego duszę.

- Dobry wieczór pani – przywitał się mężczyzna. – Razem z Ulą wybieramy się na zjazd motorów w okolicy. Nie musi się pani o nic martwić, dopilnuję, aby pani córce nic się nie stało – uśmiechnął się szczerze.

- Dzień dobry Sebastianie. Rzeczywiście, Ula wczoraj wspominała o dzisiejszym wyjściu – spojrzała na mnie, a następnie na Sebastiana i owinęła się ciaśniej swetrem. – Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa – uśmiechnęła się nieznacznie do mężczyzny.

- Naturalnie, raz danego słowa nie można łamać – uśmiechnął się szeroko. W jego spojrzeniu był jakiś szalony błysk.

- A mogłabym do ciebie jakiś kontakt? – Zapytała Sebastiana. – Tak na wszelki wypadek – zaczęła szukać małego telefonu w kieszeniach swetra.

Mężczyzna lekko zmarszczył brwi, kiedy kobieta wyjęła telefon.

- Numer telefonu – pomachała komórką.

- Ah tak, telefonu – odpowiedział i począł szukać po kieszeniach. – Niestety nie wziąłem ze sobą telefonu, a numeru nie znam na pamięć.

- Ah, rozumiem. Też trzeba czasem odpocząć od elektroniki, pole magnetyczne i takie tam – spojrzała na mnie. – Prawda Ulu?

- Tak, tak – odpowiedziałam zmieszana. – To my już pójdziemy. Wrócę przed dwudziestą drugą – szybko założyłam kurtkę i buty.

- Dzwoń, gdyby coś się działo – pomachała telefonem.

- Tak, obiecuję – uśmiechnęłam się i pomachałam na pożegnanie.

- Do widzenia pani – pożegnał się Sebastian przepuszczając mnie w drzwiach.

Gdy tylko odeszliśmy kawałek, rozpoczęłam rozmowę.

- Czemu nie masz ze sobą telefonu? – Spojrzałam na zdezorientowanego mężczyznę. – Pytam tak z ciekawości.

- Nie mam telefonu – odpowiedział neutralnym tonem.

Zwolniłam kroku i spojrzałam na niego jeszcze raz.

- W jakim sensie nie masz?

- Zepsuł mi się. Zamierzam kupić nowy.

- Oh, współczuję – podrapałam się lekko po głowie.

Demon z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz