Zachłystnęłam się powietrzem, a z mojego gardła wyrwał się krótki krzyk.
- Ciszej, jesteśmy w szpitalu – powiedział niespodziewany gość przykładając sobie palec do ust.
Stałam nieruchomo wlepiając oczy w Sebastiana.
- Co ty tu robisz? – Zapytałam łamanym głosem, jednocześnie robiąc krok w tył.
Mężczyzna przymknął okno i spojrzał się na drzwi.
- Jak tu wszedłeś? To trzecie piętro – dodałam, podążając za wzrokiem mężczyzny.
Pielęgniarki. Mogły usłyszeć mój krzyk.
- Wejdź pod łóżko – rozkazałam nadal oszołomiona. Widząc zdezorientowaną minę Sebastiana dodałam – No już!
Niechcący strąciłam ręką szklankę na podłogę, która z głośnym trzaskiem rozbiła się na jasnych płytkach.
- Coś się stało? – Do sali pospiesznie weszła pielęgniarka.
- Nie, niechcący zrzuciłam szklankę – przełknęłam głośno ślinę.
Kobieta spojrzała na mnie a następnie na okno.
- Nie otwieraj tak szeroko okna na noc – podeszła i przymknęła okno. – Noce robią się zimne – lekko się uśmiechnęła. – Pójdę po panią sprzątającą, zajmie się szklanką – odwróciła się, jednak nagle znowu spojrzała na mnie. – Na pewno wszystko dobrze?
- Tak, przepraszam za kłopot – zdobyłam się na uśmiech.
Pielęgniarka tylko pokiwała głową i wyszła z sali.
Ciężko opadłam na łóżko i spojrzałam w sufit.
Uklękłam na podłodze, uważając przy tym, aby się nie skaleczyć i spojrzałam na mężczyznę.
- Dobry pomysł z tą szklanką - wypalił Sebastian z lekkim uśmiechem nieskutecznie kryjącym odrazę spowodowaną leżeniem w warstwie kurzu.
- Wszystko mi zaraz wytłumaczysz.
- To tutaj się coś zbiło? - Zapytała pani sprzątająca, nagle pojawiając się w drzwiach.
- Tak, niechcący ją potrąciłam i spadła - dodałam zmieszana wskazując na podłogę.
- Dlatego mówimy, aby nie stawiać kubków na blacie. W stoliku masz specjalne miejsce na szklanki. Zawsze jest to samo - syczała sprzątaczka.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam – odsunęłam się od łóżka, uciekając przed miotłą.
- Lepiej nie chodź tu teraz boso, bo nie dam sobie ręki uciąć, że gdzieś jeszcze nie ma jakiś odłamków.
- Dobrze, dziękuję.
Kobieta wyszła, a ja zamknęłam za nią drzwi. Po chwili oparłam się o ścianę i powoli wypuściłam powietrze z płuc.
- A teraz z łaski swojej opowiedz mi, jakim cudem udało ci się tu wejść - odparłam z grobową miną.
Sebastian z odrazą otrzepał się z kurzu. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie granatowy dres. Pierwszy raz widziałam go w takim wydaniu.
- Widzę, że zmieniłeś styl – spojrzałam beznamiętnie na mężczyznę.
- Nie założyłem go z własnej woli – skrzywił się. - Podobno chciałaś się ze mną spotkać.
- Tak, ale nie spodziewałam się, że wejdziesz oknem – dodałam z ironicznym uśmiechem. – Babcia wie, że tutaj jesteś?
CZYTASZ
Demon z sąsiedztwa
RomanceMałe miasteczko, normalne życie. Codzienność naszej bohaterki była jak każda inna, pomimo skrywanego wielkiego bólu po niewyjaśnionej stracie ukochanej osoby. Czy jedno spojrzenie za okno może obrócić życie w zupełnie innym kierunku? *jest to fanfik...