P R O L O G

15.1K 412 192
                                    

— Parker! — wykrzyknął na całą rozpiętość głosu Leonard, czyli mój osobisty strażnik galaktyki.

— Brown! — również wykrzyknęłam, by nie czuł się samotny podczas darcia mordy na chodniku przed swoją kamienicą.

Stałam przed dużym budynkiem, na szerokim chodniku, przed nieszczęsnym samochodem Victora, który robił za mojego kierowcę. Słońce świeciło jak popieprzone, parząc moją niemuśniętą opalenizną skórę. Byłam ubrana w czarne rurki i czarny bralet, który kochałam bardziej niż własną siostrę. Na stopach lśniły nowe vansy a na nosie drogie okulary, które ukradłam matce przed wyjazdem. Byłam złą córką. I w sumie złą kobietą. Och kurwa, po prostu nie byłam z tych słodkich i niewinnych.

— Możesz, suko, w końcu wbiec w moje ramiona i powiedzieć jak kurewsko i zbolale tęskniłaś za swoim guru, miłością życia i przyjacielem od serca? Czy będziesz udawać królową mrozu, która nie dostała bolca od dwóch godzin?

— Nie sądzę, że słowo zbolale znajduje się w jakimkolwiek słowniku, skarbie.

— Uduszę cię Parker, jak matkę kocham! — warknął gniewnie, wyrzucając ręce w powietrze.

Przewróciłam oczami na jego dramatyczną postawę i głęboko odetchnęłam. Dostałam się na studia w mieście, które odizoluje mnie od imprez i seksu, bo jacyś idioci stwierdzili, że jestem nimfomanką. No way! Ja po prostu lubiłam się bawić i czuć, że żyję, a w mojej waginie nie zalęgnie się potwór. No halo.

Rozłożyłam ramiona na całą szerokość i zanim Leo zdążył po raz kolejny otworzył swoje penisem pachnące wargi, ruszyłam w jego kierunku biegiem. W odpowiednim momencie odbiłam się od ziemi i po prostu wskoczyłam na niego, równocześnie łącząc nasze usta w soczystym pocałunku. I niech mnie kule biją, ale te właśnie usta kochałam nad życie, mimo że ssały więcej penisów, niżeli moje. Leonard oczywiście momentalnie oddał mi pocałunek i na domiar złego mocno ścisnął moje pośladki. Było to do niego niepodobne, ale ja nie narzekałam. Mój tyłek lubił być dotykany.

— No w końcu — wymruczał z udawanym oburzeniem i przygryzł moją wargę. — Nie widziałem cię od półtora miesiąca, to były katusze psychopatko.

— Sorry, byłam w wirze spotkań i przygotowań do studiów — mruknęłam. — Ale już jestem i mogę podrywać facetów razem z tobą kotku.

— Mój facet jest obecnie u matki, ustatkowałem się — rzucił, a mnie serce zakuło.

Czy on mnie zdradził i ponownie wpakował się w związek bez przyszłości? Nie ma szans. Vedia Parker nie odda swojego gejucha za darmo. A już w szczególności nie pozwoli mu się spotykać z kimś niegodnym.

— Vedia! — krzyknęła Maida, która właśnie pojawiła się w oknie na drugim piętrze. — Suko czekałam na ciebie! Gdzie Judith i Victor?

— W środku? — skrzywiłam się. — Weszli do mieszkania bo oboje chcieli siku — parsknęłam śmiechem. — Co tam? Stęskniłaś się?

— Za taką seksowną wariatką? — wytrzeszczyła oczy. — No oczy-kurwa-wiście.

— To chciałam usłyszeć! — pisnęłam.

Leo puścił mnie na ziemię, pocałował raz jeszcze w usta i strzelił uśmiech pod tytułem ja cię naprowadzę na odpowiednią drogę. Czyli założy mi pas cnoty i odmówi pieprzenia, bo przecież przesadzałam z facetami! Bullshit.

— Czy coś nas ominęło, Leonardzie? — rzucił ktoś za mną.

Odwróciłam się gwałtownie w stronę głębokiego głosu i momentalnie przygryzłam wargę. Przede mną stał wysoki brunet o ładnych, brązowych oczach. Jego uśmiech delikatnie rozmiękczał moje nogi. O zgrozo, obok niego stał równie wysoki szatyn o głębokim, granatowym spojrzeniu a jeszcze obok blondynka z głupim uśmiechem.

— Trochę tak — odezwał się mój przyjaciel i pewnie objął moją talię. — Wprowadza się do mnie Vedia, Judith i Victor, czyli przyjaciele z samego Nowego Jorku!

— Vedia? — zapytał brunet. — Ta Vedia?

Skrzywiłam się. Czy te flety mnie obgadywały?

— Tak, to miłość mojego życia, która zaczyna naukę na naszym uniwerku — oznajmił.

— Jestem Aaron — przedstawił się ciemnooki, wyciągając przede mnie dłoń. — Obok mnie Zack a dalej Janet.

Uścisnęłam dłonie każdego z nich i... cześć Aaron.

— Mieszkamy na pierwszym piętrze — odezwał się Zack. — Czasem wpada też Scar, ale jest dość rzadkim gościem.

Scar? — Zmarszczyłam czoło. — Czemu Scar?

— Może kiedyś odważysz się zapytać? — zachichotała Janet. — Jeśli ci powie, dam ci lizaka, mała.

— To wyzwanie? — prychnęłam.

— Nie, Veds — parsknął śmiechem Leo. — Ty Consentino prowokować nie będziesz. Zabraniam ci.

Zaśmiałam się. Wewnętrznie rzecz jasna.

_________________

W książce pojawiają się wulgaryzmy, seks, narkotyki, samookaleczanie oraz problemy psychiczne, wchodzisz na własną odpowiedzialność. 

Enjoy, Zachariah Consentino i Vedia Parker :) x 

A D D I C T I O NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz