Rozdział 35

4.9K 402 158
                                    

Leżenie w objęciach mojego narzeczonego było jak unoszenie się na chmurce, po której małe cherubinki przebiegały swoimi małymi, gołymi stópkami. Czułam się tak nieziemsko, że naprawdę, niebiańskie porównanie było adekwatne. Byłam ułożona na lewym boku, w ramionach Zacha, który kreślił kształty na mojej odsłoniętej skórze i spokojnie oddychałam, napawając się chwilą i bijącą od Consentino wonią. Kojarzyła mi się z bezpieczeństwem i miłością, ale to drugie dodałam dla urozmaicenia, żeby było słodziej.

— Wiesz, myślę, że mamy naprawdę pojebaną historię do przekazania naszemu dziecku — oznajmił znienacka Zachariah, bardzo cichym, niepewnym głosem.

Szok, który momentalnie opanował moje rozleniwione ciało doprowadził mnie do gwałtownego wyprostowania się na łóżku. Chciałam utrzymać rozmowę o dziecku na odpowiednie chwile by go nie stresować i przerażać wizją ojcostwa, a on... sam podrzucał mi temat! Jak miałam dotrzymać obietnicy związanej z małymi krokami w naszej relacji skoro sam rzucał się na głęboką wodę? Tym razem nie dosłownie.

— Pierwsze, co mu opowiem to to, jak kazałeś mi klęknąć i ssać swojego kutasa w tym pokoju.

Skrzywił się na moją propozycję i najprawdopodobniej nie załapał żartu, bo zakrył twarz dłońmi. Odniosłam wrażenie, że się speszył, ale to było niemożliwe. Zachariah by się mógł speszyć? No bez jaj.

— Lepiej pomiń nasze seksualne podboje, to chyba mało odpowiedzialne.

— Dramatyzujesz — zakpiłam. Przełożyłam nogę przez jego pas i pochyliłam się, układając dłonie na poduszce po obu stronach jego głowy. Spojrzał na mnie przez szpary między palcami. — Będę opowiadać naszemu dzidziusiowi tylko to, co będzie odpowiednie dla jego uszek. Stopniowo wprowadzę go w naszą chorą relację i zrobię to w najmniej drastyczny sposób jaki można. Ale bądź świadom tego, że jak będzie dorosłe to ze szczegółami przedstawię twój popisowy wjazd w ocean. Jestem pewna, że opierdoli cię za straszenie ciężarnej matki.

— Idiotka — mruknął.

Odsłonił twarz, zmieniając położenie dłoni na moje nagie uda i ścisnął je, jakby ostrzegawczo. Parsknęłam śmiechem przyglądając mu się uważnie i powoli zmniejszyłam odległość pomiędzy naszymi twarzami. Zatrzymałam się gdy czubek mojego nosa musnął jego nos. Uśmiechał się.

— Jutro pojedziemy do ginekologa — wyszeptałam. — Frank odpali sprzęt i będziesz mógł usłyszeć dźwięk bicia serduszka naszego bobaska. Jesteś na to gotowy?

— Nie, wydaje mi się, że nie — zamknął oczy. — Ale chcę usłyszeć. Może to mnie uderzy tak, jak rzeczywistość bez ciebie? Gorzej jeśli kompletnie mi odpierdoli i rzucę się na ginekologa za to, że cię dotyka.

— No, będzie grzebał mi w cipce — spoważniałam. — To trochę jak palcówka.

Otworzył gwałtownie oczy, ciskając we mnie piorunami i jednym, zgrabnym ruchem przewrócił mnie na plecy. Zderzyłam się z materacem w akompaniamencie pisku, który opuścił moje wargi. Nie spodziewałam się takiej reakcji na ten niewinny żart, ale nie miałam zamiaru się wycofać. Zazdrosny Zachariah to bardzo intrygujący Zachariah.

— Powtórz — warknął, sztyletując mnie spojrzeniem.

— Wypierdalaj — wymruczałam, sunąc palcami po jego bicepsach.

Skrzywił się w niezrozumieniu na moje nawiązanie do naszej pierwszej odbytej w moim pokoju rozmowy. Myślał tak przez moment, w którym przez jego brązowe ślepia przebiegło mnóstwo najróżniejszych emocji i w końcu uśmiechnął się cierpko.

— Jesteś idiotką — mruknął.

— Powtarzasz się skarbie — przewróciłam oczami. — Swoją droga co będzie jak minie jedenaście miesięcy? Nasza umowa jest aktualna?

A D D I C T I O NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz