1. The Wizarding World

823 31 6
                                    

- Widziałaś nagłówki? - zapytał mój ojciec, odstawiając herbatę na stół. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Moje włosy jeszcze nie zostały wyczesane, a ja wciąż byłam w piżamie.

- Nie. - spojrzałam na mój bekon i jajka.

- Mroczni czarodzieje atakują turniej mistrzostw świata w quidditchu. Masz szczęście, że nie poszliśmy, Caroline, mogliśmy zostać zabici. - powiedział, a ja przewróciłam oczami.

- Cóż, mam nadzieję, że wszyscy są w porządku. - powiedziałam, przeżuwając głośno śniadanie.

- Spakowałaś na jutro torbę do Hogwartu? Upewnij się, że masz wszystko. Musisz zapamiętać
, weź swoją różdżkę, kociołek...

- Tak, tato, wiem. - Przerwałam mu. Włożyłam naczynia do zlewu i wróciłam do pokoju.

Mój szalik Gryffindoru został starannie złożony na moim bagażu, a strój odłożony na bok.

- Idę na ulicę Pokątną, żeby dokończyć kupowanie przyborów szkolnych! - krzyknęłam do taty.

Mieszkaliśmy kawałek dalej, tuż za alejką.

- W porządku, bądź bezpieczna! - odkrzyknął.

Założyłam moje jasnoniebieskie dżinsy i czarną dzianinową koszulę sięgającą do łokci. Skończyłam to białymi znoszonymi tenisówkami. Założyłam Lorelei, moją pręgowaną kotkę, na smyczy i złapałam moją torbę wypełnioną galeonami, kiedy wychodziliśmy z podjazdu na ulicę.

Wszedłem do Dziurawego Kotła, zabierając Lorelei, gdy weszliśmy do środka. Siedzieli tam Harry i Hermiona, omawiając wydarzenia ostatniej nocy.

- Cześć - pomachałem.

- Caroline! - zawołała Hermiona, wstając z miejsca, żeby mnie przytulić.

- Wszystko w porządku? - Zapytałam.

- Tak, jesteśmy trochę wstrząśnięci zwłaszcza dlatego, że napastnicy byli... wiesz... - Jej głos ucichł, stając się cichszy.

- Tak, rozumiem. Muszę iść na zakupy, jeśli masz na to ochotę - Zapytałam.

- Chcielibyśmy - powiedział Harry, podnosząc swoją torbę.

- Pozwól mi tylko zanieść Krzywołapa z powrotem do mojego pokoju - powiedziała Hermiona, wchodząc po schodach. Usiadłam z Harrym.

- Nie mogę uwierzyć, że tak zrujnowaliby mistrzostwa świata - powiedziałam zirytowana. Lorelei wskoczyła na stół, idąc w stronę Harry'ego, kiedy poklepał ją po głowie.

- Wiem, to, co powiedziała Hermiona, było niedopowiedzeniem. Ogień był wszędzie, mieli te wysokie, spiczaste czapki, to było naprawdę straszne. Nie mów jej, że to powiedziałem.

Zaśmiałam się z niego. Hermiona zeszła na dół.

- Jesteście gotowi? - zapytała.

- Tak - powiedzieliśmy jednocześnie.

Podeszliśmy do ceglanej ściany, a Hermiona stuknęła w nią różdżką. Cegły powoli topiły się w rogach, zostawiając nam miejsce do spaceru w alejce. Tętniło się od uczniów i rodziców, patrząc na sklepy i przedmioty.

- Spójrz na nową Błyskawicę - zawołał Harry, gdy zajrzeliśmy do sklepu.

- Chciałabym jeden z tych sprzętów do quidditcha - powiedziałem rozmarzonym tonem. Lorelei węszyła wokół, moja smycz trzymała ją blisko siebie. Wędrowaliśmy i natknęliśmy się na Flourish i Blotts.

- Potrzebuję tylko mojej książki do eliksirów na ten rok, resztę kupiłem w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że są znowu w magazynie, naprawdę nie potrzebuję Snape'a znowu w tym roku. - Powiedziałam żartobliwie.

Weszliśmy do sklepu i pobiegłam do tylnej części, chwytając jedną z trzech ostatnich książek do eliksirów. Zauważyłam Draco Malfoya przeglądającego sekcję mrocznych sztuk i odwróciłam się. Harry i Hermiona mogą go nienawidzić, ale mogłem zajrzeć przez fasadę Draco. Nieważne, jakim był kutasem.
Nigdy nie miałam bezpośredniego doświadczenia z Draco, tylko to, co powiedzieli mi Harry, Hermiona i Ron. Ron i Ginny mieli spotkać się z nami jutro na peronie.

Nigdy nie miałam zajęć z Malfoyem, nie mówiąc już o przebywaniu w tym samym pokoju co on. Kilka razy minęłam go na korytarzu, ale nigdy się nie odezwałam ani nie przyjrzałam mu się dobrze. Po prostu lubię dawać ludziom korzyść w postaci wątpliwości. Na nieszczęście dla Harry'ego i Hermiony, Draco zauważył nas po drugiej stronie pokoju. Odwróciłam wzrok i kontynuowałam przeglądanie, zachowując się tak, jakbym nie widział, żeby patrzył w naszą stronę. Uśmiechnął się do Harry'ego przebiegle i podszedł do nas.

- Kim ona jest, Potter? - warknął na nas.

Odwróciłam się, kołysząc ogonem kucyka na boki. Spojrzeliśmy na siebie przez chwilę. Wydawało się, że jego twarz zastygła, kiedy na mnie patrzył. Jego oczy mogły być lodowato niebieskie, ale pod powierzchnią wydawały się ciepłe i pocieszające. Spojrzałam w dół, przerywając spojrzenie.

- Dlaczego interesuje Cię to, kim ona jest, Malfoy? - Powiedział Harry. Lorelei otarła się o nogę Draco. Zachichotałam.

- Zabierz ode mnie swojego cholernego kota - starał się, aby jego głos był silny, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok małego uśmiechu, który tylko ja mogłam zobaczyć na jego twarzy.

- Przepraszam - powiedziałem.
- Caroline Bellegreen.

- Dobrze - powiedział Draco, patrząc na mnie. Podniósł książkę, zapłacił przy ladzie i wyszedł.

- To było dziwne - powiedział Harry.

- Tak, on zawsze walczy! - wykrzyknęła Hermiona. -

- Może to była Lorelei - powiedziałam ze śmiechem. - Ona ma taki wpływ na ludzi.

- Może to byłaś ty - Hermiona posłała mi to spojrzenie. Potrząsnąłem głową.

- Draco? Interesujący się dziewczyną z Gryffindoru? Tak, prawda. - powiedziałam.
Odwróciłam się. Zapłaciłam za książkę do eliksirów i wyszliśmy, człapiąc z powrotem alejką. Po przejrzeniu kilku kolejnych sklepów wróciliśmy do domu na kolację. Zostawiliśmy nasze torby z zakupami w naszym pokoju i zdjęłam smycz Lorelei, zostawiając ją z Krzywołapem. Zamknęłam drzwi za Hermioną i mną; Harry był po drugiej stronie korytarza.

- Dlaczego tak na ciebie spojrzał? - zapytała Hermiona.

- O czym ty mówisz? - Powiedziałem, opadając na łóżko i przeżuwając rybę z frytkami.

- Nigdy nie widziałam Draco takiego, Caroline - powiedziała, podnosząc Krzywołapa i rozpinając swoje prześcieradła.

- Cóż, nigdy nie widziałam go twarzą w twarz, nie mówiąc już o rozmowie z nim - powiedziałam.

- Po prostu wydawał się... inny. - Powiedziała.

- Cokolwiek - otarłam się i wślizgnęłam pod koc. Lorelei wskoczyła mi na kolana.

- Ustawiłaś alarm na jutro rano? - Zapytałam.

- Tak - powiedziała Hermiona, odstawiając budzik na stolik nocny. Hermiona wyłączyła światła i szybko zasnęłam, marząc o nadchodzącym dniu.

---

heej! piszcie co myślicie!
chciałam dodać, że oddzieliłam od siebie dialogi, żeby nie było wszystko na jednym, mam nadzieję że to nie będzie problem dla was i autorki :)

~K

Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz