Dwa dni do zakończenia szkoły...
DRACO'S POV
To był nasz ostatni pełny dzień w szkole, zanim pojechaliśmy do domu pociągiem do Hogwartu. Caroline spędzała ze mną dzień, bo nie mogłem siedzieć z nią w drodze do domu. Nie chciałem, żeby mój ojciec widział, jak siedzę z kimś, kto nie był w Slytherinie. Poza tym pewnie i tak chciałaby siedzieć z przyjaciółmi w drodze do domu; nie w przedziale Slytherinu.
- Co powinniśmy dzisiaj zrobić? - położyła się obok mnie na moim łóżku, opierając głowę na moim ramieniu, gdy przewracałem strony mojej książki.
- Po prostu połóżmy się tu na zawsze - uśmiechnąłem się, obejmując ją ramieniem.
- Brzmi nieźle - wtuliła się w moje ramię. - Co czytasz? - zajrzała do mojej książki.
- Dawca - delikatnie położyłem głowę na jej głowie. - To mugolska książka, nie mów mojemu ojcu - zachichotałem, przewracając na następną stronę.
- To zabrzmi trochę, dziwnie, ale… - spojrzała na mnie uprzejmie, wahając się przed dokończeniem zdania. Uniosłem brwi. - Możesz mi poczytać? - jej policzki zaróżowiły się.
- To nie jest dziwne, to słodkie - zachichotałam. Boże, była cudowna. - Tak, przeczytam ci - złożyłem delikatny pocałunek na jej czole, kiedy objęła mnie ramieniem.
- Chcesz, żebym zaczął od początku? Jestem dopiero w rozdziale drugim - zapytałem.
- Jeśli nie masz nic przeciwko - powiedziała nieśmiało. Otworzyłem pierwszą stronę, zaczynając od nowa.
- "Był prawie grudzień i Jonas zaczynał się bać. Nie. Niewłaściwe słowo, pomyślał Jonas. Przerażenie oznaczało głębokie, obrzydliwe uczucie, że za chwilę wydarzy się coś strasznego…”
Caroline w końcu zasnęła przytulnie w moich ramionach. Czytałem dalej, pomimo jej lekkiego chrapania. Szczerze mówiąc, nie miałem nic przeciwko czytaniu sobie. Trudno było nie rozpraszać się jej delikatnym nosem i otwartymi ustami, ale mimo wszystko kontynuowałem. Godziny mijały, czas zdawał się topić z minut w rozdziały.
Rozdział 6. - ''Czy możesz opisać najsilniejsze uczucie, jakie odczuwał twój sen, synu?" - zapytał ojciec. Jonas pomyślał o tym. Uczucia były wyraźne i zalewały go teraz, gdy myślał. - Pragnienie - powiedział ... "
Rozdział 10. - "W swoim umyśle Jonas miał pytania. Tysiąc. Milion pytań…”
Rozdział 13. - " - Dawca - zapytał pewnego popołudnia. - Co powoduje u Ciebie ból?”
Rozdział 17. - "Teraz we wspomnieniach doświadczył niesprawiedliwości i okrucieństwa, i zareagował z wściekłością, która wzbiła się w nim tak namiętnie, że myśl o spokojnym omówieniu tego przy wieczornym posiłku była nie do pomyślenia…”
Rozdział 21. -" Był na moście, zgarbiony na rowerze, pedałując miarowo. Widział ciemną, kłębiącą się wodę w dole. O dziwo, nie czuł strachu ani żalu, że zostawił społeczność za sobą…”
Rozdział 23. -" Wykorzystując swoją ostatnią siłę i specjalną wiedzę, która tkwiła w nim głęboko, Jonas znalazł sanki, które czekały na nich na szczycie wzgórza. Wzgórze było strome, ale śnieg był sypki i miękki, i tym razem wiedział, że jest tam nie będzie lodu, upadku, bóluw jego zamarzniętym ciele serce biło z nadzieją... "
Słońce zaczęło zachodzić za oknem mojego dormitorium, gwiazdy zajęły swoje miejsce na niebie, słabo świeciły.
- Za nim, na olbrzymich odległościach czasu i przestrzeni, od miejsca, które opuścił, wydawało mu się, że słyszy też muzykę. Ale może to tylko echo.
Cicho zamknąłem książkę, kładąc ją na stoliku nocnym, a złote niebo rozpływa się w hipnotyzującym świetle księżyca. Odwróciłem się do Caroline, wciąż jeszcze śpiącej w moim ramieniu.
- Chodź tu - szepnąłem, przyciągając ją do uścisku.
- Niech zgadnę, przegapiłam całą książkę - jęknęła.
- Po prostu pożyczę ci ją, żebyś mogła sobie przeczytać później - zaśmiałem się cicho, przeczesując palcami jej jedwabiste włosy. - Powiem, że jesteś całkiem śpiąca - zażartowałem, przesuwając dłonią po jej szczęce.
- Zauważyłam, dzięki - przewróciła oczami, uśmiech pojawił się na jej twarzy.
Naszyjnik, który podarowałem jej kilka miesięcy temu, przylegał do jej obojczyka. Zauważyła, że się gapię.
- Noszę to codziennie, odkąd mi go dałeś - spojrzała na mnie, jej oczy były miękkie i łatwo było się w nich zgubić.
- Wiem - przyciągnąłem ją do piersi, opierając jedną rękę na jej głowie, a drugą na talii. Leżeliśmy w ciszy, kiedy w końcu zrozumiałem, jak minął rok.
Nigdy nie spodziewałem się, że zakocham się w Hogwarcie, a jednak byłem tutaj; najpiękniejsza, czarująca, figlarna, niepojęta osoba, na jaką kiedykolwiek spojrzałem, leży na mojej piersi w moim dormitorium. Przyciągnąłem ją mocniej, nigdy nie chcąc puścić. Nigdy nie chcę, żeby ta chwila się skończyła tak czuła się każda chwila z nią. Niewyobrażalnie podnoszący na duchu.
- Chciałabym, żeby moje płuca zostały zmiażdżone - westchnęła.
- Przepraszam, przepraszam - poluzowałem uścisk, uśmiechając się zawstydzony. - Po prostu nie chcę cię puścić - zakręciłem kosmykiem jej włosów w palcach.
- Nie musisz aż do rana, mądrze spędzaj czas - uśmiechnęła się.
- Trzy miesiące bez ciebie, nie wiem, co ze sobą zrobię - delikatnie potarłem ją po plecach.
- Napiszę do ciebie, obiecuję - szepnęła, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Będę za tobą tęsknić - pociągnęła nosem.
- To nie jest pożegnanie na zawsze. Spotkamy się. Obiecuję. - powiedziałem cicho. Skinęła głową, wycierając oczy, trzymając mnie mocno, już na wpół zasypiając.
Jej oczy zatrzepotały i zamknęły się, gdy jej pierś unosiła się i opadała miarowo, a jej oddech był rytmiczny i równy. Blask księżyca błyszczał eterycznie na jej twarzy, podkreślając jej doskonałe rysy.
- Będę za tobą tęsknił - szepnąłem, muskając kciukiem jej poplamiony łzami policzek. - Dobranoc, kochanie.
Zasnęliśmy zaplątani w siebie przy dźwiękach świerszczy w pobliskich lasach, naszym cichym oddechu i zsynchronizowanym biciu serca.
Tak, jak powinno być.
N.
4/5
obiecuje, że jutro dodam rozdział, który jest ostatnim w 'Forever Yours'
CZYTASZ
Forever Yours (Draco Malfoy) book 1 - tłumaczenie PL
FanfictionCaroline Bellegreen uczęszcza do Hogwartu na czwarty rok w Gryffindorze. Spędzanie czasu z najlepszymi przyjaciółmi jest jej ulubioną rozrywką, ale co się dzieje, gdy zakochuje się w najbardziej znienawidzonym chłopaku w grupie przyjaciół; nie mówią...